Koszmarne sny, tęsknota i nadzieja

Krzysztof Błażyca

|

MGN 12/2008

publikacja 17.11.2008 10:31

Gdy na domy Gruzinów spadły bomby ich piękny świat zamienił się w koszmar. Chcą o nim zapomnieć.

Koszmarne sny, tęsknota i nadzieja Młodzi Gruzini przez dwa tygodnie odpoczywali po koszmarze wojny w ośrodku Caritasu w Turnie koło Radomia fot. HENRYK PRZONDZIONO

W sierpniu Gruzją wstrząsnęła wojna domowa. W jej wyniku od Gruzji odciął się rejon zwany Osetią Południową. Gruzini mieszkający w Osetii musieli opuścić swoje domy. Teraz mieszkają w obozach dla uchodźców, w stolicy Gruzji, Tbilisi.
W październiku, grupa gruzińskich dzieci przyleciała do Polski. Gościły w ośrodku Caritasu w Turnie koło Białobrzegów Radomskich.

W ciemnych kolorach
Witają nas śmiechy i ryk silników motocykli. Chłopcom iskrzą się oczy, dziewczęta chichoczą. – Chcemy dać im jak najwięcej radości. To najlepsza terapia, by pomóc im zapomnieć o wojnie – mówi siostra Barbara Marciniak, na co dzień pracująca z młodzieżą w Radomiu. – Wszystkie pochodzą z Chinvali, w Osetii Południowej i z Gori – mówi. – Ci z Chinvali pewnie już tam nie wrócą. To już teraz inne państwo. A ci z Gori nie mają domów. Zbombardowane...

Mają od 8 do 17 lat. Przylecieli do Polski transportowymi samolotami CASA. Siedzieli jak spadochroniarze, wzdłuż kadłuba. Widzieli już Warszawę, Kraków, Wieliczkę. Spotkali się nawet z panią prezydentową Marią Kaczyńską. Nie rozmawiają o wojnie. Tylko, gdy rysują, używają ciemnych kolorów... – W ten sposób wyrażają swój ból – mówi pani Nadija, opiekunka, Gruzinka. Czasem, gdy siada z nimi i rozmawia w cztery oczy, coś powiedzą. Gjorgi płacze. Śnią mu się koszmary: ucieka, wokół zniszczone domy. Tęskni za mamą. Ale dla nich pobyt w Polsce jest jak bajka. Bardzo im się podoba. – Słyszę, jak o tym rozmawiają... – zamyśla się pani Nadij a.

Kraina Pana Boga
W Gruzji dzieci zaczynają szkołę jako sześciolatki. – Nie ma podstawówki i gimnazjum, jak w Polsce. Przez 12 lat uczą się w jednej szkole. W ósmej klasie wybierają zawód – tłumaczy pani Nadij a. Gruzini uwielbiają tańczyć. – Dzieci znają wszystkie tańce narodowe – zachwyca się siostra Barbara. – Każde umie tańczyć. Kochają swój kraj i jego tradycje. – Bo to tak piękny kraj, że nawet Pan Bóg zostawił go dla siebie – śmieje się pani Nadij a. Legenda mówi, że kiedy Pan Bóg rozdawał ludziom Ziemię, ujrzał tańczących Gruzinów i tak Mu się spodobało, że dla siebie zostawił Gruzję. Dziś w hymnie narodowym Gruzini śpiewają: „(...) jasne góry i doliny, które dzielimy razem z Bogiem”

Obozy w stolicy
W Tbilisi, największym i jednym z najpiękniejszych miast Gruzji, teraz mieszkają w obozach uchodźcy. Żyją w ciężkich warunkach. Mieszkają rodzinami w budynkach szkolnych, ośrodkach pomocy. – Wielu rodziców nie ma pracy. Jedzenie dostają raz na trzy dni. Nawet materacy nie mają, więc śpią na podłodze – mówi z przejęciem pani Nadij a. – Największe ich marzenie, to mieć znów własny dom. – W Krakowie wszystkie dotykały dzwonu Zygmunta. Zostawiały tam swoje marzenia, by się spełniły – siostra Barbara ciepło się uśmiecha. I dodaje z przekonaniem: – Te dzieci są bardzo dzielne. Wierzą, że wszystko będzie dobrze. My staramy się im dać radość i myślę, że się to choć trochę udało. Z dworu dobiegają radosne krzyki. Młodzi Gruzini szykują się do spływu kajakowego.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.