piątek, 7 sierpnia, 2009r.

publikacja 25.07.2009 15:02

Hau, Przyjaciele!
Kuba wrócił. Szalałem ze szczęścia, skakałem najwyżej, jak tylko potrafiłem. Chyba urósł przez 2 tygodnie, bo ledwo dosięgałem jego rąk. Opędzał się ode mnie nieco szorstko, ale jednocześnie serdecznie wytarmosił, tak jak lubię. Pani chciała, aby zaraz urządzać spotkanie przy cieście, ale Kuba, który zrobił się jakiś energiczny i stanowczy, zaproponował, że wieczorem przygotuje grilla, a teraz weźmie psa na daleki spacer, bo "chyba Tobi zgrubł". Bardzo mnie oburzyło to stwierdzenie, ale zauważyłem podejrzany uśmiech Pauliny. W moim psim łbie połączyło się kilka faktów i nie zdziwiłem się, gdy Kuba zapiął mnie na smycz i pociągnął w zupełnie nieznanym kierunku. Szliśmy bardzo szybko, ledwo nadążałem, aż wreszcie pod nieznanym mi domem chłopak wystukał SMS-a i po chwili poznałem Kingę. Dalszy spacer odbywał się już w wolnym tempie. Szliśmy jakimiś wertepami, oni wspominali Głogów, a ja węszyłem. Byłem bardzo niespokojny, bo miałem wrażenie, że niedawno przez ten teren przechodziła gromada nieznanych mi zwierząt. "Kuba, twój pies chyba wyczuwa dziki. Mój tato widział wczoraj lochę z warchlakami." Aż przysiadłem z wrażenia. Hm, nie mam przekonania, czy chciałbym taką dziką świnię i jej małe spotkać. Może lepiej przejść się przez osiedle? Mogą mnie nawet zapiąć na smycz. Na wszelki wypadek szedłem tuż przy nodze Kuby i byłem bardzo zadowolony, gdy wróciliśmy wreszcie do domu. Marzyłem o naszym bezpiecznym ogrodzie i oczywiście o wieczornym grillowaniu. Cześć. Tobi.




  • Poprzednie dni:.