czwartek, 7 sierpnia, 2008r.

publikacja 07.08.2008 13:46

Hau, Przyjaciele!
O, jak świetnie było na obozie. Gdy już jechaliśmy pociągiem, to chłopcy tłumaczyli mi, bym nadal był ostrym psem obronnym. No, ale to nie jest możliwe. Gdy widzę Paulinę, to trudno nie robić czasami z siebie bezbronnego ciapka. Rano dziewczyny rozłożyły w ogrodzie koc i po raz kolejny czytały "Anię z Zielonego Wzgórza'. Myślałem, że będę słodko przy nich drzemać, skoro takie zaczytane. Nic z tego. Rudowłosa bohaterka oddziałuje na czytelniczki swoją energią. Teraz postanowiły upiec ciasto. Z owocami, bo jężyny bezkolcowe właśnie pięknie dojrzewają. Ile było pisku, dyskusji, nawet sporów. Niestety, nie dostałem nic specjalnego do wylizania. A owoców nie lubię. Roznosiłem jednak ciasto wśród sąsiadów, bo miałem nadzieję, że u kogoś podłapię coś dobrego. Udało się tylko u Funi, która miała miskę pełną mleka. Nie zostawiłem kocicy nawet kropelki i z bezczelną miną słuchałem upomnień. Pod wieczór poszliśmy na pola, gdzie dziewczyny snuły marzenia o wyjeździe do pławniowickiego pałacu, a ja węszyłem ciekawe ślady. Chłopcy wyjechali na cały dzień rowerami, dlatego z męskiego obozu zostały tylko wspomnienia. Cześć. Tobi.


  • Poprzednie dni:.