sobota, 8 września, 2007r.

publikacja 07.09.2007 21:51

Hau, Przyjaciele!
Piski, śmiechy i wrzaski po porannej sobotniej mszy oznaczają, że marianki mają pierwsze po wakacjach zebranie. Drapałem w drzwi, by mnie Pani wypuściła. Nasz ogród sąsiaduje z terenem przykościelnym, więc uda mi się dostać do szalejących dziewczyn. Już po chwili uginałem się od głaszczących mnie rąk. Ministranci stali troche z boku i ironicznie obserwowali eksplozje humoru koleżanek. Nadszedł ksiądz Wojtek, zapytał, czy chcę być z ministrantami, czy z mariankami. Zawstydzony usiadłem przy nim. Wszyscy się śmiali. Ksiądz rozdawał książeczki pod tytułem "Daj nam szkołę" i pierwszy obrazek z Matką Teresą z Kalkuty. Zapowiedział, że już na następną niedzielę obie grupy przygotują krótkie programy na temat świętej, która we wrześniu ma "dać szkołę". Ojej, jaki się podniósł krzyk. Prawie się schowałem pod sutannę księdza. Wybuchła burza mózgów. Padało mnóstwo pomysłów, czasami śmiesznych, czasami zupełnie niemożliwych do realizacji. Wreszcie stanęło na tym, że chłopcy przygotują prezentację komputerową, a dziewczyny inscenizację o Matce Teresie. Chciałem wrócić do naszego ogrodu, gdyż ministranci i marianki mieli już w głowie tylko swoje programy. Na szczęście najmłodszy, Jacek, zawołał mnie i zaczęliśmy się świetnie bawić w rzucanie i szukanie patyków. Matka Teresa ceniła radość i my to świetnie wyczuliśmy. Cześć. Tobi.


  • Poprzednie dni:.