czwartek, 9 sierpnia, 2007r.

publikacja 08.08.2007 16:29

Hau, Przyjaciele!
Od rana telefony, piski, bieganie do Jadzi. No tak, dziewczyny się umawiają. Drepczę więc za Pauliną i czekam, kiedy ogłosi, że idziemy na pola. Wreszcie bierze mój łeb w dłonie i szepcze: " Tobiczku, musisz zostać. Wybieramy się do centrum handlowego". "Po co?"- chciałem jej wyszczekać, ale przecież trudno nam się czasami dogadać. Dlatego podkuliłem ogon i powlokłem się na fotel Pana. "Kuba, wyjdź z psem!"- usłyszałem jeszcze nim trzasnęła drzwiami. "Nie ma czasu"- mruknął brat i klikał jak szalony. Po długiej drzemce wyniosłem się do ogrodu. Funia czuwała na parapecie. Wykopałem więc z nudów kilka dołków, potem znosiłem do nich kamienie i próbowałem zakopać. Na tej cieżkiej pracy przyłapała mnie pani Maria i załamała ręce. Zawołała ostro chłopaków, którzy zepsuli moje dzieło i nagle przypomnieli sobie urocze dziewczyny, które spotkali na ścieżce rowerowej. Pognaliśmy na poszukiwania, dziewczyn nie spotkaliśmy, ale cała nasza trójka wróciła pełna energii. Za to Jadzia i Paulina pojawiły się zmęczone i bardzo rozdrażnione. Obiecały mi długi wieczorny spacer. Cześć. Tobi.


  • Poprzednie dni:.