środa, 11 lipca, 2007r.

publikacja 06.07.2007 10:49

Hau, Przyjaciele!
"Zbiórka, zbiórka na modlitwę!"- Jacek biegał po domu i dzwonił dzwoneczkiem, a ja za nim z głośnym szczekaniem, by podkreślić, że to rozkaz szefa. "Módl się i pracuj"- powiedział ksiądz Wojtek hasło św. Benedykta i zaczął sie szalony dzień. Dziewczyny rzuciły się do mycia okien, a chłopcy do porządków w drewutni i w szopach. Coś dla mnie! Myszkowałem po kątach, rozkopywałem spróchniałe drewno, błagałem, by mi rzucali patyki. Funia też przydreptała, bo jesienią jest tu zatrzęsienie myszy. Nagle dzwonek na modlitwę. Szybko przysnąłem przy odmawianym różańcu, ale dzwonek znowu mnie poderwał. Trzeba grabić, plewić, zamiatać. I dobrze, to lubię, a odpocznę przy następnej modlitwie. Ksiądz śmiał się ze mnie i powiedział, że do benedyktynów to by mnie przyjęli, bo z wezwania "módl sie i pracuj" ja realizuję tylko to drugie hasło. Cześć. Tobi.

  • Poprzednie dni:.