Agata

publikacja 06.05.2009 15:25

Chcę przystąpić do spowiedzi, ale nie potrafię żałować. Nie jest mi przykro za to, co zrobiłam. A jeśli człowiek nie żałuje, to grzechy nie będą mu odpuszczone.

Droga Agato
Założyłaś, że żal za grzechy jest wtedy, gdy człowiek odczuwa ból w sercu, a najlepiej, gdy z oczu lecą mu łzy. Owszem, to jest żal, ale bez szczególnej łaski Bożej trudno go osiągnąć. Wzbudzenie w sobie takich uczuć na zawołanie jest niemożliwe, a Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych. Z prawdziwym żalem jest tak jak z prawdziwą miłością. Gdy ludzie mówią „miłość”, najczęściej myślą o uczuciu – o trzymaniu się za ręce, przytulaniu, całowaniu. A to przecież nie miłość, tylko co najwyżej jeden z jej objawów – i to nie najważniejszy. Bo prawdziwa miłość to nie uczucie, tylko wola. Nie szczebiotanie „kocham cię”, tylko decyzja zrobienia czegoś dobrego dla drugiej osoby. Małżonkowie na przykład prawdziwą miłość okazują sobie nie tym, że mają uczucie zakochania, ale że na przykład wyręczają się w obowiązkach. Kochający mąż wstaje w nocy do chorego dziecka, żeby żona mogła spać, kochająca żona tkwi nad garnkami, żeby mąż miał obiad. Bo miłość sprawdza się w czynach, a nie w deklaracjach, uczuciach i maślanym spojrzeniu.
Z żalem jest tak samo. Nie poznaje się go po tym, że się płacze albo przynajmniej wykrzywia buzię w podkówkę. Żal poznasz po tym, że szczerze nie chcesz już zrobić tego, z czego się spowiadasz. Dlatego najlepszym sprawdzianem prawdziwego żalu jest – uwaga – postanowienie poprawy. Kto naprawdę żałuje, ten naprawdę chce unikać grzechu.
Mówi się, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Ale to nieprawda. Piekło jest wybrukowane chęciami złymi, bo nieszczerymi. Jest wybrukowane gadaniem, że się chce, gdy tymczasem naprawdę się nie chce. Bo kto rzeczywiście chce zerwać z grzechem, temu Bóg prędzej czy później pomoże się wyrwać nawet z najcięższego nałogu.
Bóg zna naszą naturę i wie, że nie panujemy nad uczuciami. Nie wymaga więc od nas uczuć, tylko czynów. Nie każe ci drogi do konfesjonału znaczyć łzami, oczekuje natomiast, że w ogóle do tego konfesjonału pójdziesz. Do tego nie trzeba uczuć, tylko nóg. Bóg nie oczekuje, żebyś wyznając grzechy, łkała, tylko żebyś je szczerze wyznała. Do tego nie trzeba uczuć, tylko ust. A gdy już grzechy wyznasz i dostaniesz rozgrzeszenie, powinnaś odprawić pokutę i – o ile to możliwe – naprawić wyrządzone zło. I do tego też nie trzeba uczuć, tylko działania.
Nie przejmuj się więc, że nie umiesz żałować. Już samo pójście do szczerej spowiedzi dowodzi, że żałujesz.