Prawie jak u mamy

Andrzej Grajewski

|

MGN 09/2009

publikacja 24.08.2009 11:48

Arabski kierowca prowadzi autobus linii nr 75 z centrum Jerozolimy na Górę Oliwną. Wie, gdzie należy wysiąść, by trafić do domu prowadzonego przez polskie siostry.

Prawie jak u mamy Siostra Rafała kieruje budową nowego domu w Betlejem fot. ROMEK KOSZOWSKI

Autobus zatrzymuje się między przystankami. Kierowca wskazuje drogę, którą docieram do sierocińca zwanego Domu Pokoju (Home of Peace). Dom położony jest w części arabskiej. Kilkaset metrów powyżej są już budynki, nad którymi powiewa flaga Izraela, oznaczająca osiedla żydowskie. Tu każdy stara się podkreślić własną tożsamość. Dlatego nad sierocińcem powiewa biało-żółta flaga papieska. To oznacza, że dom jest instytucją kościelną, pod opieką Watykanu. Jak większość budynków w tym rejonie, otoczony jest solidnym murem zwieńczonym drutem kolczastym. Przełożoną Domu jest siostra Szczepana, elżbietanka. Podobnie jak pracujące tu cztery pozostałe siostry, pochodzi z prowincji poznańskiej.

Dom na górze
Dom powstał w 1967 r. po wojnie 6-dniowej, kiedy Izrael zdobył całą Jerozolimę, która wcześniej należała do Jordanii. Po walkach pozostało mnóstwo sierot błąkających się po ulicach zniszczonego miasta. Przygarnęła je siostra Rafała. Stworzony przez siebie sierociniec nazwała Domem Pokoju. Siostry budowały dom same. Pomagali im polscy księża studiujący wtedy w Jerozolimie. Między innymi obecny metropolita poznański, abp Stanisław Gądecki. Dom jest skromny, ale czysty i bardzo zadbany. Sprzed posesji rozciąga się wspaniały widok na Jerozolimę, z dominującą złotą kopułą meczetu Kopuła Skały. Jeśli dobrze wytężyć wzrok, widać także Bazylikę Grobu Świętego w chrześcijańskiej części Starego Miasta. W jerozolimskim sierocińcu w latach 60. i 70. mieszkało nawet 40 dzieci. Dzisiaj na stałe mieszka tu 21 dzieci, druga dwudziestka żyje w swoich rodzinach. Korzysta jednak z pomocy sióstr, które mają z nimi systematyczny kontakt. Oprócz dzieci arabskich, pod opieką sióstr znajdują się także dzieci beduińskie, których rodzice koczują na pustyni, oraz siedmioro dzieci emigrantów z Etiopii.

Podzielone rodziny
W domu wszyscy mają określone zadania. Starsi opiekują się młodszymi, pomagają w odrabianiu lekcji. W lekcjach pomagają też dzieciom siostry, które nie tylko angielski znają biegle, ale mówią również po arabsku. Dom Pokoju utrzymuje się tylko z ofi ar dobrych ludzi z całego świata, a w sporej części z Polski. Wychowało się już tam kilkaset dzieci. Większość z nich zdobyła wykształcenie i samodzielną pozycję w życiu. Wielu kończyło wyższe uczelnie w Europie, na przykład w Niemczech, gdzie niektóre dziewczęta poznały swoich mężów. – Wracają potem do sierocińca z nową rodziną – opowiadają siostry – by pokazać miejsce, gdzie narodziły się na nowo. Dzieci mieszkające obecnie w Domu Pokoju najczęściej nie są sierotami. Większość z nich to Arabowie z Autonomii Palestyńskiej, oddzielonej murem od państwa Izrael. Mają rodziców, ale są oni tak biedni, że nie stać ich na wychowanie dzieci. Dlatego proszą siostry o opiekę. Dzieci pochodzą często z rodzin muzułmańskich. Mają od 3 do 18 lat. Dzięki siostrom mają normalne dzieciństwo. Tęsknią jedynie za rodzicami. Od 2002 r. obszar Autonomii Palestyńskiej otoczony jest murem i siecią posterunków armii i policji izraelskiej, co miało chronić Izrael przed atakami terrorystycznymi. W praktyce jednak długi na ok. 350 km mur najwięcej problemów stwarza zwykłym ludziom. Żeby wjechać do Jerozolimy, trzeba mieć specjalne dokumenty. Dlatego część rodziców w ogóle nie może spotykać się ze swymi dziećmi. Chyba że siostry przywiozą je do domów w Betlejem, Ramallah, Kalandii czy Beit Sahur na terenie Autonomii.

Dom za murem
Aby rozwiązać ten problem, siostry zdecydowały, by drugi dom dla dzieci zbudować w Betlejem. Budowa bliska jest ukończenia. Dom będzie otwarty. Na stałe zamieszka w nim 20 dzieci. Druga grupa będzie korzystać ze świetlicy, uczyć się angielskiego, szycia, gotowania. Projekt popierają władze Betlejem, ale jego budowa, z powodu wyjątkowej sytuacji tego miejsca, nie jest łatwa. Dlatego ważna jest każda pomoc i stała modlitwa w tej intencji. Elżbietańskie domy opieki w Jerozolimie i w Betlejem są małą, ale ważną wyspą pokoju, dobra i chrześcijańskiego miłosierdzia w rejonie niezwykle podzielonym i zwaśnionym. Są znakiem pokoju w ojczyźnie Jezusa.

DOM OPIEKI W BETLEJEM
Osoby pragnące wspomóc budowę Domu Pokoju w Betlejem proszone są o wpłaty na konto:
Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety, Prowincja Poznańska
ul. Łąkowa 1, 61-878 Poznań

BZ WBK 44 1090 1854 0000 0001 0751 0361, z dopiskiem „Sierociniec na Górze Oliwnej”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.