Znaki szczęścia

Franciszek Kucharczak

|

MGN 10/2009

publikacja 21.09.2009 12:52

Za chrzest i inne sakramenty warto dać każdą cenę. A one są za darmo.

Znaki szczęścia Diakon Filip chrzci dworzanina królowej Etiopii MAL. GILLIS CLAESZ. D’ HONDECOETER/ROCKOX HOUSE, ANTWERPIA

Dochodziło południe, gdy diakon Filip usłyszał głos anioła. – Wstań i idź na drogę z Jerozolimy do Gazy – brzmiało polecenie. Poszedł. Główny gościniec wiodący do Egiptu był pusty. Filip rozglądał się to w prawo, to w lewo, aż ujrzał nadjeżdżający zaprzęg. Wóz był bogaty – znać było, że podróżuje nim ktoś znaczny. W środku siedział dostatnio ubrany mężczyzna, pochylony nad rozwiniętym pergaminem. Czytał dziwne słowa proroka Izajasza: „Prowadzą Go jak owcę na rzeź, i jak baranek, który milczy, gdy go strzygą, tak On nie otwiera ust swoich”. Nie rozumiał. O kogo tu chodzi? – zachodził w głowę. – Czy rozumiesz, co czytasz? – usłyszał nagle dworzanin królowej Etiopii, bo taką funkcję piastował ów człowiek. – Jak mam rozumieć, skoro mi nikt nie wyjaśni – wyjąkał zaskoczony. – Proszę, wejdź – zaprosił diakona do wozu. Filip opowiedział dygnitarzowi, że prorok mówi o kimś niezwykłym – o Jezusie.

Ochrzcij mnie
To Jezus jest tą owcą, którą okrutnie zabito, to On sam pozwolił się męczyć, a stało się to po to, żeby nas uwolnić od grzechu. Słowa Filipa musiały być pełne dziwnej mocy, bo dworzanin czuł się tak, jakby mu serce z piersi chciało wyskoczyć. Usłyszał, że Jezus jest Synem Boga i że nikt inny nie mógł odkupić człowieka. Bo tylko Bóg mógł ponieść karę, która słusznie należała się człowiekowi za jego straszne nieposłuszeństwo. – Umarł za mnie i za ciebie, a trzeciego dnia zmartwychwstał – rozpalał się diakon. Powiedział o cudach, jakie towarzyszyły Jezusowi i jakie teraz towarzyszą Jego uczniom. Mówił, że tłumy ludzi nawracają się i przyjmują chrzest w imię Jezusa, i stają się nowymi ludźmi. Gdy tak jechali, ujrzeli wodę. Dworzanin cały drżał. Był gotowy. „Cóż przeszkadza, abym został ochrzczony?” – zapisał jego słowa autor Dziejów Apostolskich. Nic nie przeszkadzało. Zatrzymali wóz, weszli do wody. Filip ochrzcił dworzanina. Gdy wyszli na brzeg, dworzanin chciał jeszcze coś powiedzieć, ale… diakona już nie było. „Duch Pański porwał Filipa i dworzanin już nigdy go nie widział. Jechał zaś z radością swoją drogą” – czytamy w Dziejach Apostolskich.

Tego nie zatrzymasz
Dziwna rzecz: sam Bóg posłał anioła, żeby z pomocą Filipa zrobił „zasadzkę” na człowieka. Tylko Bóg robi takie zasadzki, po których człowiek pęka ze szczęścia. Dworzanin królowej Etiopii nie mógł przypuszczać, że na zwykłej drodze, w zwykły dzień, czeka na niego taka zmiana. Gdy wsiadł z powrotem do swojego wozu, „jechał z radością”. Nie zobaczył już Filipa, ale nie wracał do domu sam – wracał z Jezusem. Nie wiemy, co się dalej z tym człowiekiem działo, ale wiemy, że nauka Chrystusa dotarła do Etiopii już wtedy, w czasach apostolskich. Czy zaniósł ją tam ten właśnie człowiek? Bardzo prawdopodobne, bo ktoś, kto spotkał żywego Jezusa, nie umie zatrzymać Go tylko dla siebie, choćby nawet chciał. Łaska chrztu jednego człowieka przyniosła tę samą łaskę wielu innym.

To działa naprawdę
Gdy Jezus wstępował do nieba, obiecał, że będzie z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata. A gdy Bóg coś mówi, zawsze słowa dotrzymuje. I rzeczywiście, po wniebowstąpieniu Jezusa stało się tak, jakby całe niebo zstąpiło na ziemię. Działy się rzeczy niepojęte. Na słowa zwykłych ludzi, ale oddanych Jezusowi, tysiące pogan porzucało dawne życie. Złe duchy wychodziły z krzykiem z opętanych, chorzy odzyskiwali zdrowie. W Antiochii, gdzie przemawiali Paweł z Barnabą, „wielu z tych, co uprawiali magię, poznosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. Wartość ich obliczono na pięćdziesiąt tysięcy denarów w srebrze” (Dz 19, 19). To była suma zawrotna, bo też księgi w tamtych czasach były towarem niezwykle cennym.

Sakrament Chrztu św.   Sakrament Chrztu św.
fot. Henryk Przondziono
Kto zdrowy na umyśle niszczy swój majątek? Nikt – chyba że nagle zrozumie, co otrzymuje w zamian. I to właśnie rozumieli ludzie, którzy usłyszeli głoszone z mocą słowa o Jezusie. Gdy zrozumieli, że te słowa są dla nich, wiedzieli, że otrzymują wszystko za nic. Czuli, że nie ma takiej rzeczy, której nie byłoby warto oddać za to szczęście życia z Jezusem. Ale potrzebowali jakiegoś znaku, gestu, czegoś, czego mogliby się uczepić pamięcią, żeby móc potem powiedzieć: „To był ten moment. Od tej chwili jestem innym człowiekiem”. Bóg liczy się z naszą naturą i dlatego dał nam „znak, który sprawia to, co oznacza”. Każdy sakrament jest takim znakiem. To nie są zwykłe znaki. To nie tylko symbole. Gdy człowieka obmywa woda i wypowiada się nad nim słowa „chrzczę cię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, wtedy to się dzieje

Naprawdę
Taki człowiek jest naprawdę obmyty z grzechu pierworodnego i z wszystkich innych grzechów. On naprawdę jest czysty, naprawdę staje się dzieckiem Boga, a łaska wylewa się na niego o wiele obficiej niż woda chrztu. Na jego duszy odciska się znamię niezatarte, które pozostanie na wieczność. Cokolwiek się z człowiekiem stanie, nigdy nie zniknie z niego ślad niezwykłej łaski sakramentów: chrztu, bierzmowania i kapłaństwa.

O chrzcie z Katechizmu Kościoła Katolickiego
Chrzest jest najpiękniejszym i najwspanialszym darem Boga. Nazywamy go darem, łaską, namaszczeniem, oświeceniem, szatą niezniszczalności, obmyciem odradzającym, pieczęcią i wszystkim, co może być najcenniejsze. ■ darem - ponieważ jest udzielany tym, którzy nic nie przynoszą; ■ łaską - ponieważ jest dawany nawet tym, którzy zawinili; ■ chrztem - ponieważ grzech zostaje pogrzebany w wodzie; ■ namaszczeniem - ponieważ jest święty i królewski (a królów się namaszcza); ■ oświeceniem - ponieważ jest jaśniejącym światłem; ■ szatą - ponieważ zakrywa nasz wstyd; ■ obmyciem - ponieważ oczyszcza; ■ pieczęcią - ponieważ strzeże nas i jest znakiem panowania Boga.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.