Samolot prezydenta

Jarosław Dudała

|

MGN 06/2010

publikacja 06.05.2010 10:00

Po wycofaniu concordów, Tu-154 to najszybszy pasażerski samolot.

Samolot prezydenta Prezydencki Tu-154 fot. EAST NEWS/WOJTEK ŁASKI

Tak pisaliśmy dwa lata temu w „Małym Gościu”. I to prawda. Bo Tu-154 potrafi latać z prędkością 950 km/h, a w sprzyjających prądach powietrza zdarzało się, że leciał niemal z prędkością dźwięku. Od 1990 roku dwa samoloty tego typu używane są przez nasze najwyższe władze państwowe. 10 kwietnia 2010 roku, podchodząc do lądowania, Tu-154 z numerem 101 rozbił się w pobliżu lotniska wojskowego pod Smoleńskiem. Leciało nim 96 osób z prezydentem Rzeczypospolitej Lechem Kaczyńskim na czele.

TRZY SALONIKI I PRZEDZIAŁ
W kokpicie znajdowały się 4 osoby – dwaj piloci, nawigator i technik pokładowy. Dalej mieścił się salonik dla najważniejszych pasażerów – prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii. W kolejnym saloniku lecieli: były prezydent Polski na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, szefowie Kancelarii Prezydenta oraz Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz dwaj prezydenccy ministrowie. W trzecim saloniku leciał jeszcze jeden prezydencki minister, wiceministrowie, szef Sztabu Generalnego WP, dowódca operacyjny Wojska Polskiego, dowódcy wszystkich wojsk i Garnizonu Warszawa. Byli tam też biskupi polowi Wojska Polskiego – katolicki i prawosławny, i ewangelicki duszpasterz wojskowy. Była szefowa największego klubu opozycyjnego w Sejmie, były marszałek Sejmu i sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pozostali pasażerowie zajmowali miejsca w z tyłu samolotu, w części przypominającej przedział klasy ekonomicznej w zwykłych samolotach pasażerskich.

SAMOLOT OD ŚRODKA
Gdy prezydent lub premier lecą za granicę, w tylnej części mogą podróżować dziennikarze i część ochrony. Tym razem dziennikarze polecieli innym samolotem. W Tu-154, zwanych tutkami, w saloniku prezydenckim jest kanapa, stolik, fotel. Jest monitor i DVD, telefony satelitarne, faks i możliwość łączności internetowej. Kolejne dwa saloniki umeblowane są tak, że wokół jednego stolika siedzą w skórzanych fotelach cztery osoby. W Tupolewie jest też kuchnia, którą obsługuje personel pokładowy (stewardzi lub stewardesy), czyli cywilni pracownicy wojska. Do ich zadań należy nie tylko serwis na pokładzie. W krytycznej sytuacji personel pokładowy odpowiada za bezpieczną ewakuację pasażerów.

EMBRAER ZAMIAST TUTKÓW
Bliźniaczy tupolew, Tu-154 z numerem 102, jest teraz remontowany w Rosji. W najbliższych miesiącach najważniejsze osoby w państwie przewozić będą Jaki-40. To bardzo wysłużone maszyny – mają 30-31 lat. Po katastrofie pod Smoleńskiem minister obrony narodowej zapowiedział, że wojsko wynajmie dwa nowoczesne odrzutowce Embraer 175, należące do Polskich Linii Lotniczych LOT. – I nic mnie przed tym nie powstrzyma – dodał. Embraer 175 to samolot brazylijski. Pochodzi z 2002 roku.

Brazylijska wytwórnia należy do ścisłej czołówki światowych producentów samolotów tej klasy. Ze względu na zasięg (ok. 3700 km) można nim latać raczej tylko po Europie. Wnętrze standardowej wersji E 175 przypomina turystyczny autobus. W każdym rzędzie ma cztery fotele: dwa po lewej, dwa po prawej stronie, z przejściem w środku. Samolot na pokład może zabrać 88 pasażerów. Kosztuje około 100 milionów złotych, ale jeśli zostanie wyposażony we wszystko, co powinien mieć samolot przewożący premiera czy prezydenta, to jego cena będzie o wiele wyższa. Bo trzeba zamontować w nim urządzenia do zaszyfrowanej łączności i systemy chroniące samolot przed zestrzeleniem. Poza tym zmniejszy się liczba miejsc, bo zamiast ciasno upakowanych foteli, część kabiny zajmą bardziej przestronne saloniki

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.