Szkoła od anioła

Piotr Sacha

|

MGN 04/2010

publikacja 15.03.2010 13:26

Jeden anioł strzela gola. Drugi wciąga na linie alpinistę. A trzeci odpoczywa pod parasolem. Gdzie? W szkole w maleńkiej Zawadzie.

Szkoła od anioła W tegorocznym konkursie na anioła z masy solnej zwyciężyła praca Aleksandry Dziwoki z Godowa fot. HENRYK PRZONDZIONO

Szkoła Podstawowa w Zawadzie nosi imię Adama Dzika. Ale niektórzy myślą, że patronami są tu aniołowie. Bo ta niewielka szkoła w dzielnicy Wodzisławia Śląskiego słynie z tego, że co roku z całej Polski przylatuje tu prawie tysiąc aniołów. Wszystkie stają do konkursu... A właściwie do konkursu stają dzieci, które wykonują anioły z masy solnej.

ANIOŁ NA DESKOROLCE
W styczniu już po raz dziesiąty zakończył się ogólnopolski konkurs anielski. Tym razem tematem były: „Wakacje z Aniołem”. Kolorowe anioły przelatywały więc obok wieży Eifla w Paryżu, krzywej wieży w Pizie, pływały kajakiem, jeździły konno, szalały na deskorolce, wędkowały... Pomysłów było tyle, ile nadesłanych prac, czyli 947. Uśmiechnięte postacie ze skrzydłami, wykonane z masy solnej, są dla uczniów ważne nie tylko z tego powodu, że startują w konkursie. – Sporo rozmawiamy z dziećmi o aniołach – zapewniają nauczycielki Beata Świerczek-Tront i Aleksandra Sokolla, które wymyśliły konkurs. – Dzieci mają niesamowitą anielską wyobraźnię. Ale też modlą się do aniołów, wierzą w ich opiekę – podkreśla pani Beata. – Dorośli mogą się często uczyć od najmłodszych tej szczerości w kontaktach z aniołami – dodaje. Zresztą sama pani Beata przekonała się, że aniołowie są prawdziwymi ratownikami. – To zdarzyło się na dzień przed jednym z fi nałów – opowiada. – Wieczorem moje dziecko miało prawie 40 stopni gorączki, a Ola, moja koleżanka, trafiła właśnie do szpitala. Myślałam, że to koniec, że konkurs po prostu się nie odbędzie. Padłam na kolana i aniołów prosiłam o pomoc. Dziesięć minut później gorączka spadła.

JEDNO SKRZYDŁO
W każdą środę w szkole w Zawadzie nie ma pierwszej lekcji. Zajęcia rozpoczynają się dopiero o godz. 8.45. A to dlatego, że w kościele jest najpierw Msza szkolna i większość uczniów rozpoczyna tam dzień od modlitwy. Dzieci z Zawady nie tylko tworzą anioły, ale też „budzą anioły dobroci”. To znaczy, konkurs anielski kończy się akcją charytatywną. Pieniądze zebrane za konkursowe anioły uczniowie przekazują dla Hospicjum Cordis w Mysłowicach. – Każdy z nas ma tylko jedno skrzydło – mówi pani Beata. – Odlecieć możemy dopiero wtedy, gdy obejmiemy drugiego człowieka – tłumaczy. Anioły pojawiają się w szkole częściej niż raz w roku. Co tydzień na zajęciach kółka rzeźbiarskiego dzieci lepią w glinie. – Z gliny można ulepić naprawdę wszystko – zapewnia Ania Ostrzołek z VI klasy. – Trzeba tylko dobrze rozrobić glinę, żeby była miękka... No i mieć ciekawy pomysł – dodaje. Młodzi rzeźbiarze wypalają prace w specjalnym piecu, gdzie temperatura sięga nawet 1200 stopni Celsjusza. Później malują swoją rzeźbę farbkami i znów wrzucają do pieca. Piec do wypalania rzeźb to niejedyna perełka w szkolnym inwentarzu. W dwóch salach dzieci uczą się przy najnowocześniejszych tablicach interaktywnych. – Dzięki nim lekcje są nie tylko ciekawsze, ale przede wszystkim pozwalają dzieciom zapamiętać więcej szczegółów – przekonują nauczyciele.

40 KM DO OSTRAWY
Tajniki sztuki rzeźbiarskiej dzieci z Zawady poznawały u swoich południowych sąsiadów z Czech. Krasne Pole – dzielnicę Ostrawy i Zawadę – dzielnicę Wodzisławia Śl. dzieli odległość jedynie 40 km. Dzięki współpracy szkół, z Czechami zaprzyjaźniły się nie tylko dzieci, ale nawet dorośli mieszkańcy Zawady. – Uczniowie szukali podobieństw w polsko-czeskim słownictwie. Badali też swoje wspólne korzenie, zwiedzając muzea po obu stronach granicy –  mówi pani Bożena Pluta, dyrektor szkoły. – I uczą się od siebie nawzajem – dodaje. Zawadzianie zobaczyli w czeskiej szkole tańczące Kraśniczanki. – Założymy podobny zespół – padła propozycja. Szkoła kupiła więc śląskie stroje. Zespół Zawadzianki rozpoczął próby. Dziś tańczą już trojaka i waloczka, czyli śląskiego walca. Gdy oni kończą zajęcia, na sali gimnastycznej pojawia się kolejna grupa z magnetofonem. Zespół Iskry tańczy do współczesnej muzyki. Z głośników płynie szybkie country. – Nasza szkoła jest oparta na tradycji, ale otwarta na świat – przekonują nauczyciele. Aby zrozumieć te słowa, wystarczy przespacerować się szkolnym korytarzem. Wystrój ścian wiele mówi o historii szkoły i miejscowości. Ale jest tu też kącik... turecki. Bo uczniowie co roku spotykają się z dziećmi ze szkoły w Alanya w Turcji. 

NA POCZĄTKU BYŁA KLASA
Z korytarza szkolnego wchodzimy do dwóch nietypowych izb regionalnych. W pierwszej mamy wrażenie, jakbyśmy cofnęli się w czasie o jakieś 60 czy 70 lat i przekroczyli próg czyjegoś domu. Ze ślubnej fotografii spoglądają młodzi małżonkowie. – To ich meble z kuchni, a tam stare, prawie stuletnie zabawki – wyjaśnia piątoklasista Artur Mucha. – Tu się wyrabiało masło – wskazuje – a tam prasowało. Dzieci w Zawadzie świetnie znają przeszłość swoich dziadków i pradziadków dzięki lekcjom regionalizmu. Czwarta klasa poznaje tradycje swojej dzielnicy, piąta swojego miasta, a szósta – całego Śląska. – Nasza szkoła powstała w 1885 roku – zaczyna opowieść Paweł Kowalczuk. – Przedtem dzieci chodziły 4 kilometry do szkoły w Pszowie. – Na początku była tylko jedna klasa i jeden pokój dla nauczyciela – dodaje Bartek Rogoś. Piątoklasiści o swojej szkole wiedzą prawie wszystko. – W najstarszej części budynku spotykają się dziś przedszkolaki – wskazują. Po drodze wchodzimy do drugiej izby regionalnej. Można tam usiąść w ławce szkolnej i poczuć się tak, jak kilkadziesiąt lat temu mógł czuć się w tej szkole uczeń. Bo pomieszczenie wygląda jak klasa naszych dziadków i pradziadków. Ławki i tablica są najstarsze. Mateusz próbuje podnieść ciężki dzwon, którym 80 lat temu woźny zwoływał uczniów na lekcje. – Zbieramy pamiątki, bo w starych przedmiotach ukryta jest historia Zawady – mówi pani dyrektor. – Chcemy je ocalić od zapomnienia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.