W kolekcji marzeń

Piotr Sacha

|

MGN 04/2009

publikacja 16.03.2009 16:47

Czym bawiła się królowa Bona? Ile mierzą najmniejsze laleczki świata? Ile lat ma najstarszy pluszowy miś? Jak nazywała się pierwsza polska gra planszowa?

W kolekcji marzeń Jeden z najstarszych misiów na świecie pochodzi z 1903 r. Wymagał wiele prac konserwatorskich, by wyglądać jak przed ponad stu laty fot. TOMASZ JODŁOWSKI

Odpowiedź na setki podobnych pytań zna pan Marek Sosenko, kolekcjoner zabawek z Krakowa. – Uszkodzone zabawki zwykle lądują w śmietniku. A przecież im bardziej zabawka była kochana, tym bardziej jest zniszczona – tłumaczy pan Sosenko, który przygarnął już ponad 40 tysięcy pluszaków, lalek, samochodzików, gier planszowych i wiele innych dziecięcych drobiazgów. Niektórymi bawili się nasi dziadkowie, pradziadkowie, a nawet prapradziadkowie.

Roboty bez pistoletu
Wchodzimy do królestwa zabawek rodziny Sosenko. Z zaciekawieniem przygląda się nam pluszowy miś. Różni się od tych, spotykanych dziś w sklepowych witrynach. Ma długie łapy, długi nos i stopy. – Wypatrzyłem go na balkonie jednej z wyburzanych kamienic – opowiada pan Marek. – Z worka na śmieci wystawała łapa. Przypominała rękę tonącego wzywającego ratunku. Złapałem za nią i wyciągnąłem fantastycznego miśka, który na świecie pojawił się w 1910 roku. W kolekcji Sosenków jest kilkaset misiów. Najstarszy pochodzi z 1903 roku i jest jednym z pierwszych pluszowych misiów na świecie. Każdy pluszak ma na karku swój numerek, tak zresztą jak inne zabawki, na przykład blaszane roboty z lat 40. – Zwróciliśmy uwagę na to, że najstarsze roboty mają chwytne dłonie. Dzieci mogły w nie włożyć ołówek, łyżkę, kwiatka czy inne przedmioty. Współczesne roboty mają ręce zajęte, najczęściej pistoletami – mówi Bożena Sosenko, żona kolekcjonera.

Historię zabawek można poznawać w Kielcach, Karpaczu i Kudowie-Zdroju. Jednak żaden zbiór nie może równać się z krakowską kolekcją pana Marka. Jego zabawki można znaleźć m.in. na wystawach w Zamku Królewskim w Warszawie, w Stalowej Woli czy w Muzeum Historii Katowic. Niedawno spora część kolekcji trafi ła na wystawę krakowskiej galerii Bunkier Sztuki. W ponadczterdziestotysięcznym zbiorze zabawek odbijają się dziecięce marzenia sprzed dziesięciu, stu, a nawet dwustu lat. W jednej z gablot dostrzegamy „Auto roku 2000”. Nakręca się je kluczykiem. Pojazd rusza na dźwięk gwizdka, który należy do zestawu. Ale to nie koniec atrakcji. Po wyciągnięciu zderzaka samochodzik wjeżdża tyłem do garażu i gasi silnik. Niemiecka zabawka z takimi gadżetami nie budziłaby większej sensacji, gdyby nie data jej produkcji: rok 1936... Tuż obok stoi model Chevroleta. Góruje nad pozostałymi samochodami nie tylko wielkością. Ma silnik spalinowy i dwie skrzynie biegów. Już pół wieku temu można było w nim prześcignąć niejednego rowerzystę.

Szopka królowej Bony
Zbiór pana Marka jest największym tego rodzaju w Polsce. Można w nim znaleźć prawdziwe kolekcjonerskie perły. Wrażenie robi pięć woskowych figurek z XVI wieku tworzących szopkę królowej Bony. W XIX wieku szopka stała się własnością Aleksandra Fredry. W rodzinie autora „Zemsty” przechodziła z pokolenia na pokolenie. Marek Sosenko zdobył ją od jednego z krakowskich kolekcjonerów. Od innego kolekcjonera pan Marek odkupił zamknięty w szklanym pojemniku rajski ogród. Dopiero niedawno dowiedział się, że do Polski przywiozła go Zofi a Jachimecka, tłumaczka m.in. dzieł Luigiego Pirandello. Któregoś dnia, spacerując we Włoszech z tym dramaturgiem i noblistą, zobaczyła w szybie antykwariatu rajski ogród. Pirandello bez wahania sprezentował Polce ozdobę. W tych samych zbiorach znajdują się dwie niezwykłe fortece. Pierwszy z zamków należał do Stanisława Wyspiańskiego, drugi jest taki sam, jak ten, który zamówił dla swoich dzieci cesarz Niemiec Wilhelm II. 

Gąska na planszy
Wśród setek dziewiętnastowiecznych żołnierzyków, modeli statków, samolotów czy pociągów, kart do gry i książeczek z bajkami jest też mnóstwo gier planszowych, w tym najstarsza w Polsce „Gra w gąskę”. Każdy z graczy przesuwał swoja gąskę w zależności od ilości wyrzuconych oczek kostką. W drodze do mety czekały niespodzianki. Na przykład gdy gracz zatrzymał się na numerze 41, dowiadywał się, że jego gąska „obżarła się chorobliwie i płaci kasie za lekarza 5 marek”. Z kolei numer 52 informował: „nie smakuje pasza, wraca przeto na numer 46 szukać innej”. 

Znaczki, monety, zabawki
Pan Marek już w dzieciństwie gromadził pierwsze kolekcje. – Gdy miałem trzy lata, zacząłem zbierać znaczki – opowiada kolekcjoner. – Zobaczyłem, że tata ma taką dziwną książkę ze sztywnymi kartkami, w której są ząbkowane obrazeczki. Dostałem klaser dla dzieci. Potem zaczęły mnie interesować monety, wyroby kowalskie. Gdy chodziłem do szkoły podstawowej, moimi zbiorami interesowali się dorośli kolekcjonerzy – dodaje. – Dziś filmowcy, pisarze, muzealnicy wiedzą, że znajdą u mnie przeróżne skarby z każdej epoki. Zabawkami pan Marek zainteresował się ponad trzydzieści lat temu, gdy znajoma wyprowadzała się za granicę. Miała sporo zabawek, których nie mogła zabrać ze sobą. Dziś barwna kolekcja nie mieści się już w dużym domu. W rodzinie Sosenków każdy coś zbiera. Żona Bożena zbiera obrazki religijne, starsza córka Katarzyna – flakony perfumowe i akcesoria mody, młodsza Magdalena – wieczne pióra, a syn Wojciech – sprzęt fotograficzny. Marzą, by w Krakowie powstało Muzeum Zabawek i Dzieciństwa.  – Żeby pokazać nasze zabawki, potrzebujemy 2 tys. metrów kwadratowych powierzchni. Eksponaty będą miały swoje numerki. Po naciśnięciu ich w monitorze pojawi się film prezentujący, co potrafi zabawka po uruchomieniu. Poza tym w takim muzeum będzie też część edukacyjna i sala do zabawy – zapowiada Marek Sosenko. Na razie to jednak tylko marzenia.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.