Pilnujcie mi tych szlaków

Gabriela Szulik

|

MGN 07-08/2011

publikacja 03.06.2011 10:04

Pod koniec życia Jan Paweł II powiedział podobno, że chciałby zobaczyć jeszcze dwa miejsca. Oba w Bieszczadach.

Pilnujcie mi tych szlaków Ksiądz Wojtyła na bieszczadzkim szlaku. fot. Z KSIĄŻKI „ZAPIS DROGI”

Nie wiadomo, o jakich miejscach mówił Ojciec Święty, ale na pewno wśród wielu szlaków, którymi wędrował, Bieszczady były szczególnie drogie i bliskie Jego sercu. Odwiedzał je jako ksiądz, jako biskup i jako kardynał wiele razy. Odpoczywał tu sam i w gronie przyjaciół. Czasem nawet z Mazur przyjeżdżał jeszcze, choćby na krótko, w ukochane Bieszczady. W górach zawsze czuł się blisko Boga – u siebie. Cztery lata temu, 3 maja w Zagórzu na Podkarpaciu otwarto jeden z odcinków bieszczadzkiego Szlaku Papieskiego.

MŁODZIEŻ Z WUJKIEM
Niemal każda wyprawa zaczynała się albo kończyła na dworcu kolejowym w Zagórzu. Innej możliwości wtedy, zaledwie kilka lat po zakończeniu II wojny światowej, nie było. No, chyba że ktoś podwiózł furmanką, bo na samochód raczej nie można było liczyć. Z Zagórza jechało się pociągiem dalej: do Łukawicy albo do Komańczy. Natomiast do Cisnej czy Ustrzyk Górnych udało się czasem złapać jakiś autobus. Przyjaciele Jana Pawła II, wtedy młodzież z Krakowa, wędrujący z ks. Wojtyłą nazywanym przez nich Wujkiem, mijali opustoszałe często po wojnie wsie. Trasy były więc długie, a plecaki bardzo ciężkie, przeładowane, ważące nieraz nawet 20 kilogramów. Po drodze nie było sklepów. Chleb dowożono raz w tygodniu. Wszystko trzeba było nieść na plecach. Ale to nie zniechęcało. Piękne Bieszczady tak zachwycały, że wciąż tu wracali.

BISKUP POSZUKIWANY
Podobno w sierpniu 1956 roku od razu po przyjeździe zatrzymali się w Zagórzu na nocleg. Rano ksiądz Wojtyła odprawił Mszę przed cudownym obrazem Zwiastowania, a potem pociągiem odjechali do Komańczy. Zresztą każdy dzień takiej wyprawy zaczynał się od Mszy świętej odprawianej w różnych warunkach, nawet na strychu. Ale kiedy tylko to było możliwe, zawsze w kościele. Zabawna historia wydarzyła się cztery lata później w połowie sierpnia. Młodzież – już wtedy z biskupem Wojtyłą – przyjechała do Zagórza autobusem ze Smolnika. Krzysztof Rybicki, jeden z uczestników tej wyprawy, wspomina: „W pociągu w drodze powrotnej do Krakowa nagle do przedziału wtargnął konduktor i krzyknął: »Czy jest tu biskup?«. Wszyscy zaniemówili. A on, widząc nasze miny, dodał: »Uczeń Biskup z Rybnika«. Wtedy pierwszy odezwał się biskup Wojtyła: »Nie, nie ma go tutaj«. A poczciwy konduktor wyjaśnił, że znalazł legitymację tegoż Biskupa i szuka go, by mu ją oddać”.

DOBRE TOWARZYSTWO
Innym razem zatrzymali się na nocleg niedaleko Dukli. „Mieliśmy spać w gospodarstwie wiejskim – wspomina Maciej Korbicki w książce „Zapis drogi”. – Oczywiście na sianie. Pod wieczór do izby, w której przebywaliśmy wspólnie z gospodarzami, niespodziewanie weszło dwóch milicjantów. Sprawdzali dokumenty i gdy podeszli do ubranego po cywilnemu, bardzo się zdziwili, że mają do czynienia z księdzem i że młodzież wędruje w takim towarzystwie. Pomogło nam zaświadczenie z PTTK, że wędrujemy w celach turystycznych. Na odchodnym kazali nam iść w stronę Dukli, a nie jak planowaliśmy, przez góry”. Okazało się potem, że na tym terenie zrzucono większą ilość ulotek przeciw nowemu ustrojowi w Polsce i stąd kontrole milicji i Służb Bezpieczeństwa. Na szczęście mieszkańcy o wszystkim powiedzieli wędrowcom, którzy starali się mij ać z daleka patrole milicji w drodze do Dukli.

BISKUP POSZUKIWANY
Szlaki papieskie to spełnienie prośby samego Ojca Świętego. Rok po tym, jak kardynał Karol Wojtyła został papieżem, podczas spotkania z przyjaciółmi powiedział mniej więcej tak: „Dobrze by było umieścić w mojej biografii trasy, wszystkie trasy, na których byłem, żebym tak był wrośnięty w polską ziemię”. A podczas I pielgrzymki do Polski Jan Paweł II prosił GOPR-owców w Nowym Targu: „Pilnujcie mi tych szlaków”.

Korzystałam z książki „Zapis drogi” oraz z pomocy Fundacji Szlaki Papieskie i Edycji św. Pawła, wydawcy serii „Szlaki papieskie”.

Bieszczadki Park Narodowy
jest trzecim co do wielkości parkiem narodowym w Polsce. Tylko w Bieszczadach można wędrować ponad górną granicą lasów pasmami górskich łąk, zwanych połoninami. Spotkać tu można niedźwiedzia, wilka, żbika, a nawet rysia i węża Eskulapa. Na niebie natomiast obserwować można kołującego orła przedniego. Mieszka tu też orlik krzykliwy, puchacz i puszczyk uralski.Oprócz pieszych i rowerzystów można dziś w Bieszczadach spotkać turystów jeżdżących konno.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.