Wakacyjny dress code, czyli rzecz o stosowności

Agata Puścikowska

|

MGN 07-08/2010

publikacja 01.06.2010 14:24

Dziwny tytuł? „Dress code” to z angielskiego, odpowiedni sposób ubierania się.

Dress code to zbiór – dość ścisłych – reguł, jaki strój wolno i jakiego nie wolno zakładać do biura, na spotkanie służbowe itd. Nie wierzycie? Że niby dorosłym wolno wszystko? Otóż nie. Nie wolno. Nie wolno łamać zasad dobrego smaku, kultury. Nie wolno na spotkanie z ważnym klientem ubrać się w krótkie spodenki i topik w czerwone kropki. To NIESTOSOWNE.

Co ciekawe, ponieważ nie każdy z nas rodzi się z wrodzoną umiejętnością dobierania ubrania do zachowania i sytuacji, poważne firmy, którym zależy na wizerunku, organizują spotkania ze stylistami. Styliści tłumaczą pracownikom, jak i z czym łączyć, żeby nie wyglądać na modowego gbura czy ignoranta. Uczą po prostu modowego savoir-vivre’u. Bo savoir-vivre, czyli umiejętność odpowiedniego zachowania, opłaca się i pracownikowi, i pracodawcy. A co mają do tego młodzież i wakacje? Ano wiele.

Bo to wy, w ciągu roku szkolnego, chcąc nie chcąc, dostosowujecie się do szkolnego „school code”: I raczej nie zakładacie amarantowych sukni-bombek, czy legginsów na język polski. Po prostu nie wypada. Ale wakacje? Wakacje to odpoczynek, ale i odrobina szaleństwa. I zgoda. Warto jednak pamiętać, że odrobina nie oznacza całej beczki. A co za dużo, to – jak mówią babcie – niezdrowo. Warto więc, wybierając się na wakacje, zastanowić się, czy rzeczywiście moda lansowana w kolorowych magazynach jest fajna? Czy pasuje do mnie?  I czy... naprawdę mi się podoba? Więc jak się ubrać choćby na plażę? Oczywiście nie w szkolny mundurek.

Byłoby to NIESTOSOWNE. I chyba dość zabawne. Ale na luźnego, wakacyjnego grilla nie zakładajmy też ciuszków, które przypominają bieliznę. Bo to też NIESTOSOWNE. Wakacyjny „dress code” to wakacyjne kolory, zwiewność, lekkość, dużo ozdób (bo kiedy je nosić, jak nie teraz), ale nie przesyt i nie golizna. I pamiętajmy: plaża to plaża – rządzi się słusznymi kostiumowymi prawami. Ale plaża kończy się tuż przy jej wyjściu. Więc królowanie kostiumu kąpielowego również. Nie ma nic bardziej obciachowego niż wczasowicz po plażowaniu zmierzający na kwaterę czy do pensjonatu w kostiumie kąpielowym.

  Wielkie przyjęcie   Wielkie przyjęcie
fot. JAKUB SZYMCZUK
Wielkie przyjęcie


Wakacje to również czas wielkich przyjęć. W czerwcu, lipcu i sierpniu sporo jest wesel i rodzinnych uroczystości. Nastolatka może (powinna nawet!) wyglądać na przyjęciu jak dama, ale dama… kilkunastoletnia.

Bardzo źle wyglądają młode dziewczyny, które w za poważnych sukniach, ostrym makijażu dodają sobie lat, i zamiast jak „dama” wyglądają jak…   „stara – malutka”. Na wakacyjne przyjęcie proponuję sukienkę typu „bombka”.

Kolor amarantowy pasuje dla nastolatki o chłodnym typie urody, takim jak nasza modelka. W kościele koniecznie trzeba przysłonić ramiona – piękny szal dodaje tej kreacji wdzięku i oryginalności.

Modelka ma na nogach zwykłe czarne balerinki. Delikatny makijaż kryje niedoskonałości cery.

Można też nieco zaszaleć: nad górnymi powiekami zrobić delikatną brązową kreskę, lub jednym pociągnięciem mascary pomalować rzęsy. Odrobinka brokatu na powiekach podkreśli dziewczęcą urodę, ale jej nie przytłumi.

Plażowo - wakacyjnie   Plażowo - wakacyjnie
fot. Jakub Szymczuk
Plażowo – wakacyjnie


Najmodniejsze w tym sezonie legginsy i tuniki to wygodny i jednocześnie ciekawy zestaw. Ciemne spodenki wysmuklają, kolorowa kwiatowa góra dodaje lekkości i zwiewności.

Dopełnieniem stroju są efektowna, dosyć duża biżuteria oraz długa chusta. Chusta pasuje i do tuniki, w której sporo zieleni, i do…  zielonych oczu modelki.

Chusta jest świetnym uzupełnieniem i ozdobą stroju, ale może też służyć jako pareo do kostiumu kąpielowego.

Trzeba jednak pamiętać, że to zestaw dla dziewcząt raczej szczupłych – bardzo masywne nogi wyglądają w legginsach jak…  serdelki i lepiej wtedy wybrać spodnie z szerszymi nogawkami.

A wszystkie dziewczyny, które zakładają legginsy, powinny dbać, aby miejsce, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę, było przysłonięte.

  Wakacyjna prywatka lub grill   Wakacyjna prywatka lub grill
fot. JAKUB SZYMCZUK
Wakacyjna prywatka lub grill


Tuniki ciąg dalszy. Tym razem w wersji „ni to sukienka, ni  bluzka”.

Kryształkowe ozdoby bluzki podkreślą wyjątkowość  chwili – idziemy na przyjęcie.

Legginsy, tym razem długie,  osłonią od wieczornego chłodu i…   komarów.

Buty można  wybierać i przebierać; będą pasowały zarówno japonki, jak  i zwykłe sandałki.

Bardzo dobrze wyglądają też modne w tym  sezonie „rzymianki”.

A gdy jest naprawdę chłodno – można  założyć balerinki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.