114. rocznica urodzin św. Maksymiliana Kolbego

KAI/k

publikacja 10.01.2008 12:30

8 stycznia minęła 114. rocznica urodzin św. Maksymiliana Marii Kolbego.

W seminarium franciszkanów w Krakowie, które od kilkunastu miesięcy nosi imię świętego, z klerykami spotkali się: krewny o. Kolbego Jan Kieszniewski i historyk Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu Teresa Wontor-Cichy.

Historyk przypomniała okoliczności śmierci męczeńskiej o. Kolbego i ważne wydarzenia z czasu jego pobytu w Oświęcimiu. Opowiadała o szczególe dotyczącym śmierci głodowej w obozie.

Więźniowie skazywani na taką śmierć dobijani byli zastrzykiem fenolu nie w celi śmierci, ale obok - w szpitalu obozowym.

Po czym byli odprowadzani z powrotem do celi, gdzie następował zgon. "Podobny los musiał spotkać św. Maksymiliana" - twierdzi historyk obozu.

Krewny św. Maksymiliana, osiemdziesięciotrzyletni Jan Kieszniewski na spotkanie z braćmi przywiózł kopię listu, który napisał w jego obecności najstarszy brat św. Maksymiliana, Franciszek Kolbe. List ten był odpowiedzią na wiadomość od matki, że św. Maksymilian zginął w obozie. Franciszek Kolbe próbuje w nim, pocieszyć swoją matkę i wlać w nią nadzieję po stracie syna-zakonnika.

"Wola Boża jednak chciała inaczej, widocznie dopełnił na świecie swojej świętości i posłannictwa, więc musiał pójść po nagrodę, która już na niego czekała. Mamo, jemu lepiej niż nam, bo celu dopiął i to w ten sposób, w jaki marzył" - czytamy w liście.

"Smucić się nie mamy prawa, najwyżej pałać świętą zazdrością i cieszyć się, że mu się udało. Z drugiej strony ból dokucza, ból egoizmu, a właściwie wspólnoty krwi" - napisał do swojej i św. Maksymiliana matki Franciszek Kolbe.

Wyższy przełożony zachęcał braci, aby na wzór św. Maksymiliana wymagali od siebie jak najwięcej i aby pragnęli być świętymi.