Lubię swoich bohaterów

publikacja 03.04.2018 10:44

Jacy są Borejkowie i co w Wielkanoc robią Musierowiczowie – rozmowa z Małgorzatą Musierowicz, autorką książek dla dzieci i młodzieży, twórczynią cyklu powieści dla młodzieży Jeżycjada.

Lubię swoich bohaterów Małgorzata Musierowicz, autorka wielu książek dla dzieci i młodzieży, w tym ulubionej serii „Jeżycjada”. Właśnie ukazał się jej 22. tom pod tytułem „Ciotka Zgryzotka” Emilia Kiereś

Mały Gość: Ciotka Zgryzotka pojawiła się już kilkanaście lat temu w „Żabie”. Czy w książce, która właśnie się ukazała, to ta sama postać czy ktoś całkiem inny?

Małgorzata Musierowicz: Są dwie ciotki Zgryzotki! Obie zgryźliwe, lecz obie miłe i zabawne.

Najnowsza książka to już 22. tom Jeżycjady. Który z bohaterów tej serii jest Pani najbliższy i dlaczego?

To bardzo trudne pytanie, jak wtedy, gdy ktoś pyta mamę, które ze swoich dzieci kocha najbardziej. Cóż, nie udają mi się postacie, do których żywię antypatię, toteż – po paru próbach – zdecydowałam, że pisać będę tylko o takich ludziach, z którymi mogłabym się zaprzyjaźnić. W efekcie lubię wszystkich swoich bohaterów i nie umiałabym wskazać, którego z nich najbardziej. Całkiem jak mama: wszystkich tak samo!

Opowieści o losach Borejków mamy przekazują swoim córkom niczym dawne przepisy kulinarne. Czy wartości takie jak miłość, rodzina, wiara są wciąż atrakcyjne dla pokolenia zapatrzonego w smartfony?

A cóż smartfony mają do miłości, rodziny i wiary? To tylko przyrząd ułatwiający życie, podobnie jak wałek czy maszynka do mięsa, albo pompka rowerowa. Miłość i rodzina, podobnie jak wiara, są wysoko ponad tym, należą do zupełnie innej sfery ludzkich doznań. Jedni potrafią znaleźć się w tej sferze, inni nie mają tego szczęścia, ale przyczyn należy szukać głęboko w ich duszach.

Chłopcy uważają, że Jeżycjada to książki tylko dla dziewczyn. Czy tak jest faktycznie? Proszę zareklamować Jeżycjadę chłopakom, tym bardziej że jednym z fanów Borejków był sam Czesław Miłosz…

Mam bardzo wielu wiernych czytelników wśród chłopców i nawet dorosłych mężczyzn. Nadspodziewanie wielu, zważywszy, że Jeżycjada powstawała jako seria powieści dla dziewcząt. To jednakże zmieniło się z upływem czasu, właśnie kiedy zrozumiałam, że nie tylko dziewczęta ją czytają. Zmieniłam nieco styl tych powieści, nadając im charakter familijny. Ale oczywiście świetnie rozumiem, że są chłopcy, którzy zamiast wesołych opowieści rodzinnych wolą czytać książki o kosmosie, o Indianach albo o hobbitach. I wcale nie zamierzam ich do Jeżycjady zmuszać!

Bohaterom Pani powieści przybywa lat. Czytelnicy zastanawiają się pewnie, co z babcią Milą... Czy Jeżycjada bez niej może w ogóle istnieć?

Nie może. To pewne.

Na koniec pytanie o Pani rodzinę. Jak w domu Musierowiczów świętuje się Wielkanoc?

Zmartwychwstanie Pańskie świętujemy tradycyjnie, przepisowo, uroczyście, radośnie i godnie. Przedtem jest wiele przygotowań, także duchowych, jest pieczenie bab drożdżowych i słuchanie przepięknej Pasji wg św. Mateusza Jana Sebastiana Bacha. Począwszy od roku 1981 mój mąż (który jest plastykiem) wykonuje aranżację Grobu Pańskiego (a zresztą i szopek bożonarodzeniowych) – najpierw było to w Poznaniu, w kościele oo. dominikanów, a odkąd mieszkamy na wsi – tu, w naszym parafialnym kościółku. Na święconce spotyka się cała rodzina, jest biały obrus, na stole stoją bazie, i oczywiście są śliczne pisanki, co roku wzbogacane o nowe pomysły i plastyczne rozwiązania. W tym roku będzie tak samo. Jakie to krzepiące! Pięknych i krzepiących, radosnych Świąt życzę wszystkim Czytelnikom oraz Redakcji!

rozmawiała Ilona Lorenz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.