Niespoodziewany prezent

publikacja 31.03.2018 15:00

Jedna z małych dziewczynek zatrzymała się przy płocie, mówiła coś swoim językiem, aż nagłym ruchem odkryła serwetkę i podała mi zgrabną, małą szyneczkę. Pisk jej brata i rodziców, wielki wybuch śmiechu. Stałam bezradna przed szynką, nie śmiałam jej ruszyć, ale sympatyczna rodzina oświadczyła, że to specjalny prezent dla mnie od nich na święta.

Niespoodziewany prezent

Wielka Sobota, 31 marca, 2018r.

Hau, Przyjaciele!

Wczoraj do późna rodzina wychodziła do kościoła, wracali i znowu szli na czuwanie. Co za ruch, jak inna atmosfera. Pani puszczała na okrągło płyty z jednostajnie płynącym śpiewem. „Gorzkie żale przybywajcie”. Kuba wrócił z czuwania po 22.00, bo jeszcze odprowadzał Alę. A dzisiaj od rana pieczenie, smażenie, przygotowywanie koszyczka do święcenia. Ciągle wybiegam do ogrodu, bo tyle ludzi ciągnie z koszykami do kościoła. Jedne dzieci rozśmieszam, inne trochę straszę i udaję groźną, by po chwili już merdać radośnie ogonem. Hm, mam taką ochotę zajrzeć do wypełnionych po brzegi koszyków. Jedna z małych dziewczynek zatrzymała się przy płocie, mówiła coś swoim językiem, aż nagłym ruchem odkryła serwetkę i podała mi zgrabną, małą szyneczkę. Pisk jej brata i rodziców, wielki wybuch śmiechu. Stałam bezradna przed szynką, nie śmiałam jej ruszyć, ale sympatyczna rodzina oświadczyła, że to specjalny prezent dla mnie od nich na święta. Wykopałam więc mały dołek i ukryłam ten dar. Przecież nie będę jadła dzisiaj świątecznej szynki. Dziewczynka spoglądała ze zdumieniem, jak szynka znika w dołku, coś tam mi jeszcze tłumaczyła niezrozumiałym językiem, ale już ją wołali, że najwyższy czas na święcenie pokarmów. Cześć. Astra