Gitara zamiast nart

PAP/p

publikacja 13.02.2018 09:41

Na igrzyska w Pjongczangu polska ekipa zabrała trzy gitary.

Gitara zamiast nart Kamil Stoch, Maciej Kot, Stefan Hula i Dawid Kubacki po zakończonym konkursie indywidualnym PAP/Grzegorz Momot

Przez wiele lat polscy skoczkowie narciarscy hotelowe oczekiwanie na zawody umilali sobie grą na konsolach. Od kilku miesięcy na pierwszym planie jednak... gitary. Na igrzyska w Pjongczangu ekipa zabrała trzy, a czasem są nawet cztery.

Do Korei Południowej gitary zabrali Piotr Żyła, Maciej Kot i odpowiadający za sprzęt Czech Michal Doleżal. Tym razem w domu zostawił swoją trener Stefan Horngacher. To właśnie austriacki szkoleniowiec jest w tym gronie najlepszym gitarzystą, źródłem inspiracji, wirtuozem – jak nazwał go Kot.

"To było jakoś przed sezonem. Przenosiliśmy się z Hinzenbach do Planicy, a ja zastanawiałem się na czym mógłbym skupić uwagę. Podjechaliśmy ze Stefanem do sklepu muzycznego w Villach i pomógł mi wybrać" –  wspominał Żyła.

"Kilka lat temu miałem już podejście do gitary, ale wówczas nie wiedziałem za bardzo, jak się za to zabrać i nic z tego nie wyszło. Pod okiem trenera było mi znacznie łatwiej zacząć" – dodał.

"Piotrek ma bardzo dużo cierpliwości i zapału. Czasem jak weźmie gitarę, to ćwiczy dwie godzin bez przerwy. Raz w jeden dzień opanował granie hymnu Polski. Ja natomiast gram, kiedy sprawia mi to przyjemność. Jak już przestaje, to odkładam instrument. Dla mnie ma to być przede wszystkim relaks" - powiedział Maciej Kot.

"Piotrek zrobił naprawdę duże postępy i teraz można już go nawet z przyjemnością posłuchać" - komplementował kolegę Dawid Kubacki.

Zespołu muzycznego skoczkowie jeszcze nie zakładają, ale być może wszystko przed nimi.

Inną nową rozrywką w polskiej reprezentacji jest rywalizacja w darta, którego przywiózł Kamil Stoch. Wciąż niezagrożona natomiast pozostaje gra w karty – najczęściej w tysiąca. Do tego dochodzi oglądanie filmów, seriali oraz czytanie książek.