Znalezione w ziemi

Adam Śliwa

publikacja 13.02.2018 09:40

Pod podłogą w zamku znaleziono skrytkę. Były w niej książki, aparat tlenowy, albumy rodzinne i części silnika rakietowego. Dla historyków – prawdziwy skarb.

Znalezione w ziemi Maciej Kulczyński /pap

Całkiem niedawno, w październiku 2017 roku, w zamku Czocha na Dolnym Śląsku znaleziono skarb. W Polsce nieraz już znajdowano skarby jak z bajki – ze srebrnymi monetami i złotą biżuterią. Wieki temu ukryte w ziemi, najczęściej zupełnie przypadkiem odnalezione, zdradzają swoją tajemnicę.

Kotowice Skarb w owczarni

Kiedy pracownicy Doświadczalnych Zakładów Zootechnicznych w 1972 roku budowali owczarnię, w piasku, który przywieziono ze żwirowni w Kotowicach, trafili na gliniane naczynie. Niespecjalnie tym się przejęli. Tymczasem w środku były monety. Część ktoś zabrał, a reszta z piachem trafiła do… betoniarki. Gdy sprawa wyszła na jaw, wykuto ze ściany owczarni uszkodzone skarby: 1090 srebrnych monet. Były tam arabskie dirhemy, bizantyjskie miliarensy, a także monety czeskie, frankońskie, szwabskie, nadreńskie i lotaryńskie. Oprócz tego ok. 300 ozdób: zausznice, wisiorki, kolczyki. Skarb prawdopodobnie pochodzi z I wieku. Można go oglądać we Wrocławiu w Muzeum Archeologicznym i w Ossolineum.

Zalewo Rzymskie monety na polu

Na polu koło Zalewa w War-mińsko-Mazurskiem pan Przemysław Kulpa wiosną 2016 roku znalazł prawie 100 rzymskich monet z I i II wieku. Wykopane podczas orki, leżały sobie spokojnie na polu. Najmłodsza została wybita za cesarza Septymiusza Sewera, a najstarsza za cesarza Nerwy. Możliwe, że właściciel zakopał je w chwili zagrożenia i już nigdy na to miejsce nie wrócił. Skarb można podziwiać na zamku w Ostródzie.

Środa Śląska Monety i klejnoty między gruzami

Robotnicy w 1985 roku kopią fundamenty pod nową centralę telefoniczną. Nagle trafiają na gliniany dzban. Wysypują się srebrne i złote monety. Na miejsce przyjeżdża Milicja Obywatelska (tak kiedyś nazywała się policja). Skarb trafia do muzeum. Odkrycie imponujące – ponad 3700 monet z XIV wieku. Trzy lata później, przy tej samej ulicy Daszyńskiego, pod nr. 14 wyburzano kamienicę. W piwnicach wśród gruzów pojawiły się monety, klejnoty i ozdoby. Trafiono na drugą część skarbu. Sporo złota i srebra wyzbierali poszukiwacze i mieszkańcy. Kiedy władze w końcu się obudziły, zaczęto odzyskiwać kosztowności, płacąc ludziom za nie i grożąc więzieniem tym, którzy nie chcieli ich oddać.

Królewska korona

Choć nie udało się odzyskać skarbu w całości, zawiera on i tak ponad 7000 monet i bezcenną biżuterię. Akcja milicji miała kryptonim „Korona”, bo najcenniejszym elementem skarbu była prawdziwa królewska korona. Skąd w Środzie Śląskiej królewskie skarby? Otóż król czeski Karol IV Luksemburski starał się o koronę cesarską. Takie zabiegi sporo kosztowały, więc monarcha musiał wziąć sporą pożyczkę. Pieniądze pożyczył królowi 28 października 1348 roku żydowski bankier Muscho. Zabezpieczeniem kredytu były kosztowności, w tym korona, wykonana na Sycylii dla żony króla Blanki de Valais. Muscho powierzony skarb ukrył w skrytce domowej. Niedługo potem wybuchła epidemia dżumy i Muscho przepadł w mrokach historii. Może zachorował, może uciekł albo został zabity. Razem z bankierem przepadła informacja o miejscu ukrycia skarbu. Kosztowności przez wieki leżały w ziemi i dopiero pod koniec XX wieku, dzięki pracom budowlanym, ujrzały światło dzienne. To jeden z najstarszych skarbów średniowiecznych znalezionych w Europie. Nazwano go też skarbem stulecia. Można go dziś oglądać w muzeum w Środzie Śląskiej.

Biżuteria i zastawa stołowa w kamienicy

Niewielka Środa Śląska po raz trzeci stała się miejscem znalezienia skarbu, kiedy to w 2000 roku w jednej z kamienic trafiono na kolekcję biżuterii i srebrną zastawę stołową schowaną w czasie II wojny światowej. Skarb należał do kupieckiej rodziny Pavelów.

Miastko–Biały Bór Naczynie z ozdobami

Na Pomorzu, gdzieś między Miastkiem a Białym Borem, w lipcu tego roku znaleziono naczynie, a w nim 214 elementów – ozdób dawnego stroju. Skarb był wyjątkowy, pochodził z VII–VIII wieku przed Chrystusem. Odkrywcy próbowali go sprzedać do muzeum, ale kiedy po piętach zaczęła im deptać policja, postanowili za darmo oddać znalezisko warte kilkaset tysięcy złotych. Nie wiadomo jeszcze, do jakiego muzeum trafi skarb. Najpierw naukowcy muszą zbadać jego pochodzenie.

Warszawa Butle gazowe w forcie

Czasem niby coś zwykłego, a może okazać się ciekawym odkryciem. Tak było w warszawskim forcie Chrzanów, kiedy to w 2015 roku nielegalni poszukiwacze skarbów odkopali dziwne butle na gaz. Znalezisko porzucili, ale następnego dnia na miejscu byli już archeolodzy i policja. Okazało się, że ziemia kryje ponad 300 butli zakopanych w czasie między I a II wojną światową. Butle podczas I wojny światowej były używane do rozpylania gazów bojowych, chloru i fosgenu. A co w nich takiego wyjątkowego? Bo na świecie jest zaledwie kilka takich butli. Zbiór znaleziony w Warszawie jest wart ponad 100 tysięcy złotych. Butle trafiły do Muzeum Wojska Polskiego.

Co zrobić ze znalezionym skarbem?

Skarb może znaleźć każdy. Ale wszystko, co jest ukryte w ziemi, należy do państwa i musi trafić do muzeów. Dlatego znalezienie skarbu wcale nie oznacza bogactwa. Trzeba zadzwonić do konserwatora zabytków albo na policję. Miejsce znalezienia dokładnie muszą zbadać archeologowie. Samemu lepiej niczego nie wydobywać. Uczciwemu znalazcy minister może przyznać nagrodę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.