Ja zawsze będę z wami

MGN 10/2017

publikacja 13.02.2018 09:54

Dziewczynka wybiegła z plebanii. Na głos dzwonu zatrzymała się, by odmówić „Anioł Pański”. Nagle wielki klon rosnący przy kościele dziwnie pojaśniał. Ze światła wyłoniła się postać ubrana na biało.

Tuż przy klonie przed głównym wejściem do kościoła po lewej stronie stoi kapliczka z figurą Niepokalanej. Postawiono ją  na prośbę Matki Bożej. Tu zawsze pielgrzymi zatrzymują się na modlitwę Tuż przy klonie przed głównym wejściem do kościoła po lewej stronie stoi kapliczka z figurą Niepokalanej. Postawiono ją na prośbę Matki Bożej. Tu zawsze pielgrzymi zatrzymują się na modlitwę
Jerzy Ochoński /PAP

W niewielkiej wsi na Warmii, mniej więcej w połowie drogi między Olsztynem a Ostródą, objawiła się Matka Boża. Przez ponad dwa miesiące, od 27 czerwca do 16 września, przychodziła z nieba do Gietrzwałdu i rozmawiała z Justyną Szafryńską i Basią Samulowską. Dziewczynki widziały Piękną Panią aż 160 razy. To jedyne miejsce w Polsce, gdzie objawienia Maryi uznano za prawdziwe, i jedno z 12 takich miejsc na świecie. W tym roku mija 140 lat od wydarzeń w Gietrzwałdzie.

Światłość na drzewie

Justyna przygotowywała się do pierwszej spowiedzi i Komunii św. Na środę 27 czerwca proboszcz Augustyn Weichsel wyznaczył dzieciom egzamin. Trzynastoletnia Justyna była jedną z ostatnich. Nie musiała się spieszyć, bo dopiero wieczorem w pobliżu kościoła miała czekać na nią mama, która wracała z odwiedzin u ciotki. Umówiły się, że do domu wrócą razem. Dziewczynka wybiegła z plebanii, gdy odezwał się dzwon z wieży kościelnej. Zatrzymała się więc przy wielkim klonie tuż przy kościele, by – jak to mieli ludzie w zwyczaju – odmówić „Anioł Pański”. Nagle drzewo dziwnie pojaśniało. Ze światła wyłoniła się piękna postać ubrana na biało. Siedziała na złocistym tronie udekorowanym perłami. Po chwili pojawił się anioł. Pokłonił się postaci siedzącej na tronie. Miał złote skrzydła i białą szatę. „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna…” – powtarzała Justyna, a postać podniosła się z tronu i razem z aniołem unieśli się do nieba.

Maryja, Dzieciątko i aniołowie

Dziewczynka nie mogła się ruszyć z miejsca. – No, chodźże, musimy już iść… – ciągnęła Justynę mama. – Mamo, popatrz! Tam, na drzewie, widziałaś?! – Nie, nic nie widziałam, chodź do domu – mama już traciła cierpliwość. Całej sytuacji przyglądał się proboszcz. Po spotkaniu z dziećmi wyszedł przed plebanię. Lubił spacerować wśród kwiatów. Znał nazwę niemal każdej roślinki w ogrodzie. Zauważył Justynę. Widział jej dziwną twarz i jakieś inne spojrzenie. Podszedł bliżej. – Co się stało, Justyno, co tak stoisz? – zapytał. – Wracaj do domu, już późno. Dziewczynka opowiedziała wszystko, co widziała. Proboszcz słuchał uważnie. – Jutro przyjdź tu znowu, o tej samej porze – powiedział. – Zobaczymy, czy to się powtórzy… – zamyślił się. W czwartek Justyna nie mogła wysiedzieć w szkole. Wciąż myślała o tym, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Dobrze, że powiedziała o wszystkim księdzu, i dobrze, że kazał jej tam znowu przyjść, bo wieczorem widzenie się powtórzyło. Gdy dzwony zaczęły bić na Anioł Pański, wokół klonu znów pojawiło się światło i dziewczynka zobaczyła złoty tron. Po chwili aniołowie przyprowadzili Piękną Panią, a gdy usiadła, przynieśli Dzieciątko i posadzili Je na lewym kolanie Matki Bożej. Nad głową Maryi trzymali koronę, jeden anioł przyniósł złote berło, a kolejny wskazywał wielki krzyż.

Ważne rozmowy

Coraz głośniej opowiadano w okolicy o widzeniach Justyny. Coraz więcej ludzi przychodziło na miejsce objawień. Każdy chciał zobaczyć, co właściwie dzieje się przy kościele. Przychodzili i starsi, i młodzi. Jedni z ciekawości, inni chcieli się modlić, a może i mieli nadzieję, że zobaczą Panią z nieba. Przyszły też koleżanki Justyny. Wśród nich 12-letnia Basia Samulowska, jej dalsza kuzynka. Tylko ona ujrzała Maryję. „Czego żądasz?” – odważyły się zapytać dziewczynki w sobotę, 30 czerwca. „Żądam, byście codziennie gorliwie odmawiali Różaniec” – odpowiedziała postać. I potem już każdego dnia przez dwa miesiące scenariusz był podobny: zaczynano modlitwę różańcową, a potem, najczęściej między drugą a czwartą dziesiątką, przychodziła Matka Najświętsza. Rozmawiała z dziewczynkami i, co ważne, na ich pytania odpowiadała po polsku. Dziś to nie dziwi, ale wtedy na Warmii, która znalazła się w zaborze pruskim, obowiązywał język niemiecki. Na szczęście miejscowi zachowali swoją gwarę. Kilka lat przed objawieniami w Gietrzwałdzie wprowadzono na tym terenie tzw. Kulturkampf, czyli o Kościele katolickim miały decydować niemieckie władze. Zaczęto likwidować klasztory, z parafii usuwano niewygodnych księży. Stąd pytania dziewczynek o powrót księży i uwolnienie Kościoła polskiego. Objawienia Matki Bożej potraktowano jako znak obrony rodowitych Warmiaków. Ludzie na nowo zaczęli wierzyć, że może być inaczej, że mogą bronić swoich praw i tradycji.

Najpierw Lourdes, potem Gietrzwałd

Po każdym spotkaniu Justyna i Basia szczegółowo opowiadały proboszczowi o objawieniu, a on dokładnie zapisywał, co dziewczynki widziały, co słyszały i o czym rozmawiały. Czasem podpowiadał, by o coś zapytały. W niedzielę 1 lipca Justyna razem z innymi dziećmi przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej. Jako że obowiązywał na Warmii system niemiecki, trwał jeszcze rok szkolny. Wakacje zaczynały się pod koniec lipca. Wieczorem podczas modlitwy różańcowej – zgodnie z obietnicą – przyszła Matka Boża. „Kto Ty jesteś?” – zapytała Justyna. „Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta”. Te słowa bardzo zastanowiły proboszcza. Wiedział, że zaledwie 19 lat wcześniej, w 1858 roku, Bernadetcie Soubirous w Lourdes ukazała się Matka Najświętsza. I dojrzał w tym jakieś podobieństwo. Bernadetta też przygotowywała się do Komunii św., ale przede wszystkim podobnie przedstawiła się jej Matka Boża: „Jestem Niepokalane Poczęcie”. Co więcej, 23 lata wcześniej papież Pius IX ogłosił, że Najświętsza Maryja Panna jest niepokalanie poczęta, czyli przyszła na świat bez grzechu pierworodnego.

Ukochana Matka

W Gietrzwałdzie, niewielkiej warmińskiej wsi, ludzie zawsze kochali Matkę Najświętszą i wypraszali łaski dla siebie i bliskich. W miejscowym pięknym kościele ku Jej czci w głównym ołtarzu wisi obraz. Spogląda z niego Maryja trzymająca na lewej ręce Dzieciątko. Święte Postacie zdobią srebrne korony, a okrywają je srebrne sukienki (pod spodem Maryja ma ciemnoniebieski płaszcz, mały Jezus – czerwoną sukienkę). Tu od wieków modlą się wierni. W czasie objawień pielgrzymi doznawali szczególnych łask uzdrowień, nawróceń, a proboszcz Weichsel skrupulatnie wszystko zapisywał. W wydawanym wtedy w Pelplinie czasopiśmie „Pielgrzym” 10 lipca 1877 r. napisano: „Od 7 do 9 września, podczas trzydniowych obchodów święta Narodzenia Matki Bożej, w Gietrzwałdzie zgromadziło się 50 tys. ludzi. Z pobłogosławionego przez Matkę Bożą źródełka (8 września 1877 r. wieczorem) pielgrzymi od lat czerpią wodę, bo przynosiła ulgę cierpiącym i liczne uzdrowienia”.

Pobożniejsza Warmia

W miejscu, w którym Matka Boża ukazywała się dzieciom, stoi dziś kapliczka z figurą Niepokalanej. Klonu już nie ma. Tylko tablica wskazuje miejsce, gdzie rosło drzewo. Co jeszcze zostało po objawieniach? Po pięciu latach w sprawozdaniu ks. Augustyn Weichsel pisał: „Nie sama tylko moja parafia, ale też cała okolica stała się pobożniejsza. Wspólnie w domach odmawiają Różaniec, bardzo wiele osób wstąpiło do klasztoru, i przede wszystkim regularnie przychodzą do kościoła”. A kiedy Jan Paweł II w czerwcu 1991 r. przyjechał do Olsztyna, potwierdził, że „Warmia była zawsze wierna Bogu i Kościołowi katolickiemu, zasługując na zaszczytne miano Świętej Warmii. Świadczą o tym liczne kościoły, kaplice i krzyże przydrożne, kult Męki Pańskiej, w szczególności cześć oddawana Matce Najświętszej”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.