czwartek, 24 sierpnia, 2017r.

publikacja 24.08.2017 16:00

czwartek, 24 sierpnia, 2017r.

Hau, Przyjaciele!

Wczoraj po wycieczce rowerowej, na którą nie zostałam zaproszona, Paulina wróciła z grobową miną. Zamknęła się w pokoju i oświadczyła, że chce mieć spokój. Nie zamierzam tego przestrzegać. Przecież wiem, że cierpi. Tak długo skrobałam w drzwi, aż mi ze złością otworzyła. Wtedy szybko położyłam się na grzbiecie w geście pełnego poddania. Uśmiechnęła się, zaprosiła na tapczan i tuląc się mocno wyszeptała, że chyba koniec przyjaźni z Jadzią, bo nagadały sobie wiele przykrości. Łzy kapały na moją miękką sierść. W drzwiach stała uśmiechnięta Pani. „Co się tak śmiejesz, pokłóciłam się z Jadzią, na zawsze, to koniec”- prawie krzyczała Paulina. Pani przysiadła obok nas. „Jesteśmy od lat małżeństwem, więc techniki naprawiania relacji mamy dobrze opanowany. Szkolimy się na rekolekcjach. Jeśli obie strony chcą naprawy, to na pewno się uda.” Nastawiłam uszy. Może też się czegoś nauczę? Jestem pewna, że Paulina i Jadzia chcą wszystko naprawić, natomiast chyba ani koty, ani ja nie mamy ochoty na zgodę. Tymczasem Pani tłumaczyła, że trzeba tę relację traktować jak skarb, cenny skarb, warto każdej ceny. Nie warto się rozliczać, tylko wspólnie wspominać najlepsze chwile, zalety przyjaciela. Trzeba usiąść i punkt po punkcie zastanawiać się, co trzeba zmienić, co odrzucić, o czym zapomnieć, a co zostawić i rozwijać. Paulina słuchała uważnie. Potem sięgnęła po notes i skrzętnie wszystko zapisała. Właśnie zastanawiała się, czy napisać do Jadzi, gdy nadszedł SMS, w którym przyjaciółka informowała, że zna świetne zasady naprawiania przyjaźni. Nie było odpowiedzi, pobiegłyśmy razem do Jadzi. Cześć Astra