wtorek, 13 czerwca, 2017r.

publikacja 13.06.2017 16:00

wtorek, 13 czerwca, 2017r.

Hau, Przyjaciele!

Wieczorami dyżurne marianki podlewają swój niezwykły ogród, który niedawno utworzyły wokół groty. Widzę, że coraz więcej osób chętnie przysiada na ławkach i podziwia piękne okazy. Zatrzymują się mamy z wózkami, babcie z wnukami, sporo starszych. Paulina zostawiła mnie dzisiaj w ogrodzie, bo pogoda dopisuje, obiecała wrócić wcześniej ze szkoły. Zresztą, mamy święto patrona parafii- św. Antoniego. Uroczystość odpustowa dopiero w niedzielę, ale rano kościół był prawie pełny, a po mszy wiele osób zatrzymało się właśnie przy grocie i chwaliło pomysł marianek. Ksiądz proboszcz słuchał, pytał i obiecał, że postawi jeszcze jedną lub nawet dwie ławki. Stare lipy dają tu sporo cienia, ale słońca też nie brakuje, czyli idealne miejsce dla osób w każdym wieku. Dzieci wcale nie potrzebują placu zabaw, bo chętnie krążą między ławkami, murkami, wspinają się na schody, zaglądają za grotę. A gdy wyobraźnia działa, można się bawić bez ograniczeń i to pod okiem najlepszej Mamy. W pobliżu jest też gospodarstwo, gdzie do płotu podchodzą zawsze chętne do podjadania kury. Szefuje im potężny i dumny kogut, którego nie lubię. Nieraz miałabym ochotę go pogonić, ale on nie opuszcza podwórka, a do tego słyszałam wiele o jego odwadze i ostrym dziobie. Dlatego nie zapuszczam się na dróżkę prowadzącą do płotu z kurami. Udaję, że nie widzę piszczących z radości dzieci, które tak lubią karmić zwierzątka. Mogłyby podejść do nas, ale chyba dla nich kury z kogutem to wielka atrakcja. No cóż, wszyscy mogą być w błędzie, ja wiem, że psy górą. Cześć, Astra