Tam i z powrotem

Adam Śliwa Adam Śliwa

publikacja 26.10.2017 08:59

Wspina się po linie na strome wzniesienia w miastach i górach. Przewozi ludzi, a nawet wielkie statki.

Tam i z powrotem

Góra Parkowa w Krynicy, Gubałówka, góra Żar czy pochylnia w Elblągu to najsłynniejsze miejsca w Polsce, gdzie po torach niczym winda wznoszą się wagoniki. W portugalskiej Lizbonie nazywają je elevador, czyli winda. W czeskiej Pradze wagoniki-windy wjeżdżają na wzgórze Petrzyn, a w węgierskim Budapeszcie na Wzgórze Zamkowe. To dla tych, którzy nie lubią się wspinać, najszybszy sposób „wchodzenia” na miejskie wzgórza.

Napęd na wodę

Kolejka to dwa wagoniki jadące albo po dwóch równoległych torach, albo tym samym torem, tyle że z mijanką w środku. Gdy jeden wagonik pracowicie się wspina, drugi zjeżdża w dół. Do góry wciąga je specjalna lina, a napędza silnik elektryczny. Kiedyś jako napęd stosowano silniki parowe albo tak zwane balastowanie wodą. Polegało to na tym, że do zbiorników górnego wagonika nalewano wodę, a z dolnego ją wypompowywano. Dzięki temu cięższy wagonik zjeżdżał w dół, jednocześnie wciągając lżejszy wagon. Potem odwrotnie – z dolnego wodę wypompowywano, a do górnego wtłaczano.

Dla ludzi i ryb

Najstarsza w Polsce jest kolej w Krynicy na Górze Parkowej. Powstała jeszcze przed II wojną światową, w 1937 roku, i właściwie, bez większych zmian, działa do dziś. W kolejce na Gubałówkę już dwa razy wymieniano wagony. Ale teraz mogą one zabrać na pokład nawet 120 osób i poruszają się z rekordową prędkością 10 m/s. Na górze Żar natomiast kolejka powstała z elementów i wagoników kolejki na Gubałówkę. Jest ona najdłuższą kolejką linowo- terenową w Polsce – ma 1334 metry długości. W Gdyni istnieje stara kolejka, którą przewozi się ryby z kutrów rybackich, natomiast od dwóch lat w centrum miasta turyści mogą kolejką linowo-terenową wjeżdżać na Kamienną Górę.

Kolej na statki czy statki na kolej?

Wyjątkową konstrukcją, na skalę światową, są pochylnie na Kanale Elbląskim. Tam zamiast wagoników są specjalne platformy, które trzeba zanurzyć, by statek mógł na nie wpłynąć. Następnie na platformach jest przeciągany na drugą stronę wzniesienia, do kolejnego jeziora. Pochylnie, a jest ich pięć, to pomniki historii. Zostały uznane za jeden z cudów Polski. Co ciekawe, nie mają silników elektrycznych. Napędza je siła przepływającej wody.

Tam i z powrotem  

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.