Skarb na kółkach

Piotr Sacha

|

MGN 03/2017

publikacja 18.05.2017 11:24

Maska z dachem unosi się w górę. Jakby ktoś otwierał drogocenną szkatułkę. Można wsiadać.

Skarb na kółkach mago /PanoramiC/EAST NEWS

F rancuskiego superauta nikt jeszcze nie zobaczy ani na ulicach Paryża, ani na ulicach innego supermiasta. Renault Trezor to koncept, czyli projekt. Inaczej mówiąc – propozycja. Co proponują kierowcom projektanci z Renault? Prawdziwy skarb. Dosłownie i w przenośni.

Szkatułka z niespodzianką

Francuskie słówko trésor oznacza właśnie tyle co „skarb”. A jeśli przewertujemy słownik języka polskiego aż do litery „t”, również znajdziemy słowo „trezor”. I wyjaśnienie: „skarbiec bankowy”. Tylko jak dostać się do takiego skarbca… Kiedy nie ma klamek ani nawet drzwi. Zanim kierowca i pasażer trezora zasiądą w wygodnych fotelach, w górę unosi się przednia część auta – dach razem z maską. Jakby ktoś otwierał drogocenną szkatułkę. Nie mniejsze wrażenie robi wnętrze pojazdu. Kierownica przypomina tę w bolidzie. Deskę rozdzielczą wykonano z pięknego drewna. Kolor ten sam co szyb i siedziska – czerwony. Do tego efektowny zakrzywiony ekran w technologii OLED, który nie potrzebuje podświetlenia, jak ekrany LED-owe. A wszystko tylko dla dwóch osób. I niespodzianka, czyli autonomiczny tryb jazdy. Auto bezpiecznie prowadzi specjalny system pokładowy. W tym czasie kierowca zamienia się w pasażera. Może zająć się oglądaniem ulubionego filmu czy przeglądaniem zdjęć. Oczywiście nie w smartfonie, ale na wyświetlaczu auta.

Miód na masce

Jak podają producenci, współczynnik oporu powietrza na karoserii wynosi tylko 0,22. A im mniejszy opór, tym mniejsze spalanie benzyny… Tyle tylko, że do trezora w ogóle nie trzeba jej wlewać. Okrągły element z boku, przypominający wlew paliwa, to wskaźnik naładowania baterii. Są dwie – z przodu i z tyłu auta. Z przodu jest jeszcze coś ciekawego – fragment maski przypomina wielki plaster miodu. To wlot powietrza. Silnik trezora pochodzi z Formuły E. A dokładnie z bolidu zespołu E.DAMS Renault – aktualnego mistrza świata w tej klasie wyścigów samochodów elektrycznych. Potrafi rozwinąć moc 350 koni mechanicznych i rozpędzić pojazd do setki w mniej niż 4 sekundy. Trudno powiedzieć, kiedy ktoś sprawdzi to na własnej skórze. Bo cudo ze zdjęcia to przecież egzemplarz projektowy. Na razie na skórze można poczuć ciarki na sam widok tego auta przyszłości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.