Z chmur na ziemię

Piotr Sacha

|

MGN 05/2016

publikacja 20.10.2016 15:50

Dwa kółka z przodu plus jedno z tyłu… A w środku jak w kokpicie samolotu.

Morgan EV3 z 2016 r. przypomina swoich motoryzacyjnych pradziadków Morgan EV3 z 2016 r. przypomina swoich motoryzacyjnych pradziadków
Morgan Motor Company

Ponad 100 lat temu Henry Frederick Stanley Morgan (znany jako HFS) dostał prawdziwego kręćka na punkcie trójkołowców. Pierwszy model takiego auta stworzył w 1909 roku. Wykorzystał silnik V-Twin z peugeota. Czy to jeszcze motocykl, czy już samochód? – niektórzy drapali się po głowie. A może ani jedno, ani drugie, może to samolot bez skrzydeł?

Latanie bez odrywania

As lotnictwa Albert Ball podczas I wojny światowej odniósł 44 zwycięstwa w powietrzu. Na ziemi jeździł trójkołowym morganem. „Jazda tym samochodem, bez odrywania się od ziemi, była najbliższa lataniu” – powiedział. Pojazdy na trzech kołach składane w fabryce Morgana robiły wtedy prawdziwą furorę. I w rajdach samochodowych, i na zwykłej szosie. W 1952 roku ostatni model F-series 3-wheeler zszedł z taśmy produkcyjnej. Trójkołowce w wielkim stylu wróciły po 60 latach. Najpierw ze zwykłym silnikiem benzynowym, a w 2016 roku zasilane prądem. Mowa o morganie EV3. Na pierwszy rzut oka ten zgrabny pojazd wygląda podobnie jak jego motoryzacyjny pradziadek. Koła ze szprychami. A trzecie, tylne koło – głęboko schowane. Robi wrażenie. Jakby unosił się nisko nad ziemią. EV3 nie ma w ogóle drzwi. Bo nie ma też dachu. A przy kierownicy zamiast cyfrowych przycisków przełączniki w dawnym stylu.

Silnik na baterie

Żeby powiedzieć coś więcej, trzeba zasiąść za sterami, to znaczy… za kierownicą. Nietrudno o takie przejęzyczenie. Szczęśliwcy, którzy weszli do tego auta podczas marcowych targów motoryzacyjnych w Genewie, poczuli się jak w kokpicie samolotu. Zegary przypominają te w starych maszynach latających. Podobnie przełączniki, które zachęcają do poderwania się od ziemi. Ale trójkołowiec mocno trzyma się podłoża. A jeśli pilot, to znaczy kierowca, wychyli się w bok, bez trudu sięgnie ręką chmur, to znaczy, szosy. Pora zejść na ziemię. Tym, co wzbudza największe emocje, jest nie wygląd najnowszego morgana, ale jego silnik. A właściwie brak silnika spalinowego. Baterie magazynują tyle energii elektrycznej, że wystarczy jej na 240 km jazdy. Po EV3 nie ma co spodziewać się superhiperwyścigówki. Prędkość nie jest najważniejsza. 62 konie mechaniczne pozwalają rozpędzić auto do 145 km/h. Setka na liczniku pojawia się już po 9 sekundach od startu.

Reflektor na jedno oko

Brytyjscy konstruktorzy odchudzili nieco nowy model trójkołowca. Zamiast blachy wykorzystali włókna węglowe. Teraz waży on 500 kg. To o 25 kg mniej od wersji ze silnikiem spalinowym. Zaproponowali też nietypowy układ świateł. W starych, czarnobiałych filmach można zobaczyć dżentelmenów z monoklem. To rodzaj okularów na jedno oko. EV3 też założył monokl – to przedni reflektor. Morgan Motor Company wypuszcza rocznie ze swojej fabryki ponad tysiąc różnych modeli aut. Każdy egzemplarz jest składany ręcznie. Tak jak przedwojenna tradycja nakazuje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.