piątek, 10 kwietnia, 2015r.

publikacja 10.04.2015 17:27


Hau, Przyjaciele!
Pan z Panią coś ważnego i smutnego wspominają, ale ja tego nie rozumiem. Ja szaleję, bo słońce świeci od rana, wszyscy mieszkańcy po powrocie ze szkoły lub z pracy nie zamknęli się w mieszkaniach, ale znaleźli się w ogrodzie. No czy może być większa radość dla psa? Wykopałam kilkanaście dołków, sama wrzucałam do nich stare szyszki, a gdy w południe wyszły maluchy, wtedy się zaczęły szaleństwa. Wojtuś się zaśmiewa, gdy szczekam, więc go rozśmieszałam tak długo, jak mi tylko pozwolono. On już chodzi, ale absolutnie nie uznaje ścieżek, depcze rabatki. Do tego doszły moje dołki i Pani zaczęła marudzić, że w tym roku ogród będzie tragiczny. „Czy ogród jest dla nas, czy my dla ogrodu?”- zapytał Kuba, który przycinał z Panem gałęzie, grabił resztki starych liści. „A jeśli chcesz Wojtkowi i Astrze zwracać uwagę, to wczuj się w ich położenie, zlikwiduj w sobie złość i mów do nich z pozytywnym nastawieniem, z miłością”- dodała Paulina. „Zarozumialcy, wczujcie się we mnie. Kocham piękne ogrody.”- zwróciła im uwagę Pani. „Zrobię Ci jakiś zaciszny kącik, gdzie się wyżyjesz estetycznie”- obiecał Pan, ale Pani machnęła ręką i uznała, że dzieci są ważniejsze. A o psie zapomniała? W takim razie wykopałam jeszcze 4 dołki. Niestety, gdy Wojtuś wpadł w jeden z nich, usłyszałam kategoryczny zakaz kopania. Czyli jednak nikt nie zamierza się wczuwać w mojej położenie. Cześć. Astra