Bujdy na resorach

Marcin Jakimowicz

|

MGN 12/2014

publikacja 20.11.2014 09:44

Ostatnio na religii katechetka powiedziała, że Kościół jest przeciwny buddyjskiemu znakowi  „yin i yang”. Pomyślałem, czy to nie przesada. Co złego może być w zwykłym graficznym symbolu? Mateusz

Bujdy na resorach

Mati! Katechetka miała rację. Niepotrzebnie tylko zagalopowała się, używając słowa „przeciwny”. Kościół nie jest przeciwny temu znakowi. Chodzi o coś innego. Historia, opowieść, symbolika, którą wyczytujemy z tego pozornie niewinnego znaku jest kompletnie sprzeczna z tym, w co wierzymy. Naprawdę! Już wyjaśniam... W tym niezwykle popularnym symbolu (widzę go co chwilę na koszulkach, piórnikach, plecakach, kubkach na herbatę, czy okładkach płyt) zło i dobro przedstawione są jako biel i czerń. To informacja, że zła i dobra jest na świecie dokładnie tyle samo. I to jest pierwsza bzdura. Gdyby zła na świecie było więcej, świat rozsypałby się już dawno w drobny mak. Co więcej, czytamy dalej w znaku, że „zło i dobro”, to dwie równorzędne siły, które toczą walkę. To również nieprawda. Nie ma żadnej wojny „na remis”, równej walki „jasnej” i „ciemnej strony mocy”.  Zło już dawno przegrało. Jesteśmy po stronie Zwycięzcy. Ten mecz od dwóch tysięcy lat jest już „ustawiony” – wygrany. Szatan nie jest (i nigdy nie był!) równorzędnym partnerem Stwórcy. Stworzony został przecież przez Boga jako anioł. Gdy Jezus mówił do demonów „milcz!” używał dosłownie sformułowania: „Cisza! Zakładaj kaganiec”. Mówiąc brutalnie i dosadnie: „Stul pysk!”. To nie była partnerska pogaduszka. Jezus wydawał rozkaz i złe duchy musiały być posłuszne. Demon jest na przegranej pozycji. Jego dni są policzone. Księga Ezechiela w 28 rozdziale o upadku demona mówi: „Przestałeś istnieć na zawsze”. Kolejne nieporozumienie związane ze znakiem yin i yang – na białym polu jest czarna kropka, na czarnym, kropla bieli. To wskazanie, że nie ma w tym świecie nic absolutnie czystego, dobrego, ale w każdym dobru jest kropla zła (i odwrotnie). To też nie jest prawda. „Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności” – mówi Biblia. On nie jest upaprany złem, grzechem. Jest nieskazitelnie czysty. Jezus zmartwychwstając, pozostawił grzech i śmierć w grobie. W Bogu nie ma żadnego terytorium zła, tylko sama miłość. Mati, nie chodzi o to, by protestować, krzyczeć i tupać nogami, ale o to, by wiedzieć, że nie wszystko można pogłaskać, „kupić w ciemno” i z uśmiechem na ustach zaakceptować. I ostatnia nieścisłość: „Yin i yang mogą przekształcić się w siebie nawzajem”. To też bujda na resorach. Bóg nigdy nie stanie po stronie ciemności. Nigdy nie chce nas skrzywdzić.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.