Źródło tkwi chyba w tym, że myślisz tylko o sobie i o siebie się tak bardzo martwisz. Nie wiem, co masz na myśli, gdy piszesz, że boisz się stracić wszystko. Chodzi o rodzinę, o bezpieczeństwo, czy też głównie o poziom życia, o sprawy materialne? Może problem polega na pełnym nerwowej bojaźni przywiązaniu do rzeczy? Uważaj, bo gdzie skarb Twój, tam serce Twoje, więc rodzi się pytanie- co jest  Twoim skarbem?
Ktoś mądry powiedział, że należy tak pracować, marzyć, jakbyśmy mieli żyć długo i szczęśliwie, ale jednocześnie tak dbać o sprawy duchowe, jakby każdy dzień miał być tym ostatnim. Może Twojej modlitwie brakuje ufności? Historia zna wiele przykładów, że wynik bitwy był jakby wbrew wszystkiemu, przebieg wojny też. Te cuda to efekty modlitewnego szturmu do nieba. Pan Bóg nie chce wojen. To jest zawsze decyzja ludzi. Pan Bóg daje ludziom wolność. Całe zło na świecie wychodzi od ludzi, nie od Boga. Gdyby Bóg rządził światem, to bylibyśmy jakimiś kukiełkami,  nie wolnymi ludźmi. Wojny to wymysł ludzi. Wywołują je politycy, ale to nie oni giną. Jednak dzięki silnej wierze, ufnej modlitwie można wojnę zatrzymać lub osłabić jej skutki. Przed II wojną światową św. Faustyna nauczyła ludzi koronki i najkrótszej
modlitwy "Jezu, ufam Tobie". Może właśnie dlatego wiele ludzi przeżyło. Może ofiar byłoby więcej? Tej modlitwy nauczyła mnie ciocia, której wojenne przeżycia byłyby niezłym scenariuszem filmowym.
Bądź pełna ufności.
Polecam modlitwę św. Ojca Pio:
Przeszłość poświęcam Bożemu Miłosierdziu
Przyszłość polecam Bożej Opatrzności
Teraźniejszość oddaję Bożej Miłości. Amen

Zadaj pytanie:

korepetycje@malygosc.pl