Po dzwonku zbiórka

Piotr Sacha

|

MGN 09/2014

publikacja 22.01.2015 09:55

Msza św. tylko w środę, a zbiórka na długiej przerwie. Tutaj ministranci zawsze są w pogotowiu… to znaczy w szkole.

Podczas Mszy św. na razie jedynym obowiązkiem aspirantów jest dzwonienie na wejście Podczas Mszy św. na razie jedynym obowiązkiem aspirantów jest dzwonienie na wejście
Roman Koszowski /foto gość

P o pierwszej lekcji, o godz. 8.45 – „Słówko na dzień dobry”. Nauczyciel przypomina wtedy uczniom którąś myśl św. Jana Bosko. W środę jest inaczej. To dzień galowy. Obowiązuje uroczysty strój. Od samego rana w szkolnej kaplicy trwają Msze św. Pierwsza, dla gimnazjalistów, już o ósmej. Wszyscy ministranci w pełnej gotowości.

Szarfa zamiast komży

Szkoły Salezjańskie w Toruniu powstały piętnaście lat temu. Na początku nie było grupy młodych odkrywców, koła teatralno-filmowego i innych szkolnych kół zainteresowań, ale byli szkolni ministranci. Dziś w podstawówce i gimnazjum uczy się 500 dziewcząt i chłopców. – Mamy 60 kandydatów i 40 ministrantów – wylicza ks. Paweł Żurawiński, ministrancki opiekun. – Niektórzy służą tylko w szkole, inni w szkole i w swojej parafii – mówi. – I tak przeważają piłkarze i ministranci – uśmiecha się dyrektor ks. Mariusz Witkowski. – Na nasze zimowe wyjazdy na narty czy letnie na kajaki chłopcy zabierają ze sobą komże. Służą wtedy codziennie przy ołtarzu polowym – opowiada ksiądz dyrektor. W szkolnej zakrystii przygotowują się najmłodsi. Zamiast komży zakładają błękitną szarfę. To aspiranci, uczniowie zerówki i pierwszoklasiści. Od drugiej klasy kandydaci zakładają białe szarfy. – Na razie możemy tylko dzwonić na wejście – tłumaczy Szymon Marszałkowski, świeżo upieczony pierwszoklasista. – Jeszcze trochę muszę się nauczyć, zanim zostanę ministrantem – przyznaje.

W szkole i parafii

Od 12.30 do 12.50 trwa przerwa obiadowa. Ministranci spotykają się wtedy w kaplicy. W poniedziałki, wtorki, środy i piątki mają zbiórki. Młodsi ćwiczą podstawowe elementy służby, starsi zgłębiają liturgię. Grupa Huberta Lipińskiego, czyli klasy IV, V i VI, spotykają się w każdy wtorek. – Na początku przez kilka miesięcy byłem w szkole kandydatem. Dzięki temu później w parafii, od razu mogłem zostać ministrantem – opowiada szóstoklasista. A gimnazjalista Dawid Lange, kiedy zrobi kurs lektorski, będzie mógł czytać słowo Boże podczas Mszy nie tylko w szkole, ale i w kościele, w swojej parafii. W ciągu roku szkolnego nie brakuje okazji, by wszyscy, ministranci i kandydaci, mogli razem spotkać się przy ołtarzu. – Rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, wspomnienie św. Jana Bosko i św. Dominika Savio, Msze dla rodziców – wyliczają ministranci.

Wojna na funkcje

– Jest ich tylu, że zawsze jest wojna o to, kto i za co odpowiada – uśmiecha się ks. Paweł, opiekun ministrantów. – I zwykle najstarsi załapują się na funkcje – mówi czwartoklasista Szymon Pietruszka. – A to nie fair! – wtrąca Paweł Grabowski. Co roku chłopcy wyjeżdżają razem na ministranckie Święto św. Dominika Savio. W tym roku w Rumi było 376 ministrantów z różnych parafii i szkół salezjańskich. – Razem wyjeżdżamy też w wakacje na obozy ministrancko-piłkarskie – opowiada Wojtek Stec. – Modlimy się i… gramy w piłkę – śmieje się Wojtek. – Każda grupa ministrantów ma swojego prezesa i dwóch wiceprezesów, od liturgii i od sportu. I mamy też sportowego opiekuna, księdza Krzysztofa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.