Zimny prysznic

Piotr Sacha

publikacja 20.06.2014 10:44

To był bardzo zimny prysznic, dla trenera Vicente del Bosque (na zdjęciu), hiszpańskich piłkarzy i kibiców. Po dwóch meczach mistrzowie świata mogą wracać do domu. Zostawiają koronę.

Zimny prysznic Trener Vicente del Bosque myśli, jak zmotywować swoich piłkarzy przed ostatnim meczem w turnieju PAP/EPA/JuanJo Martin

Dziś nie sprawdza się powiedzenie, że „trening czyni mistrza”… Oglądam zdjęcia, na których piłkarze Hiszpanii trenują przed kolejnym meczem z Australią. Trenują, ale mistrzem już w Brazylii nie zostaną. Cały piłkarski świat czuje się jakoś dziwnie, patrząc na poczynania Casillasa, Iniesty i spółki. Bo wszyscy przyzwyczaili się do takich myśli – „faworyci Hiszpanie”, „cudowna gra Hiszpanów”, „niepokonana tiki taka”… Mistrzowie setek podań na minutę tryumfowali dwa lata temu podczas Euro w Polsce i Ukrainie, cztery lata temu na mundialu w RPA i sześć lat temu podczas Euro w Austrii i Szwajcarii. Skład niewiele się zmieniał. Większość zawodników, którzy nie poradzili sobie ani z Holendrami, ani z Chilijczykami, to ci sami panowie, którzy zachwycali w minionych latach w klubach i reprezentacji.

Powodów ich porażki jest pewnie kilka. Dziennik „La Vanguardia” tak komentował: „Bez szczęścia, ale też i na słabym piłkarskim poziomie hiszpańska ekipa pożegnała się z mundialem. Niepowtarzalny zespół, który przez ostatnie lata był przykładem i obiektem podziwu u swoich rywali abdykował niespodziewanie na legendarnej Maracanie”.

Hiszpańskiej tiki tace zabrakło słynnego błysku. Poza tym przeciwnicy dobrze wiedzą, co jest najlepszą bronią na taki styl gry – gra pressingiem, bronienie już na połowie boiska. I szybka odpowiedź skrzydłami.

23 czerwca Hiszpanie zagrają o honor. Muszą udowodnić, że coś w piłkarskim świecie wciąż znaczą. Miliony kibiców czekają na prawdziwy mecz gwiazd, co, również w wielu innych grach zespołowych, oznacza mecz z bajecznymi zagraniami, kosmiczną szybkością i walką do samego końca.