Mazurek po niemiecku

Adam Śliwa

|

MGN 07/2014

publikacja 26.09.2014 14:40

Pod ciężkim ogniem kolumny pruskiej piechoty w spiczastych hełmach prą naprzód. Do walki zachęca mazurek „Jeszcze Polska nie zginęła”.

Wojna tych dwóch krajów była  w pewnym sensie wstępem do I wojny światowej,  tak jak pierwsza była wstępem do drugiej Wojna tych dwóch krajów była w pewnym sensie wstępem do I wojny światowej, tak jak pierwsza była wstępem do drugiej
zdjęcia De Agostini /G. Dagli Orti/ east news

J ak to możliwe, że najbardziej niemiecka z niemieckich armii walczyła przy dźwiękach hymnu Polski? I to w czasach kanclerza Bismarcka, nienawidzącego Polaków. Aby do tego dotrzeć, musimy przenieść się na zielone łąki niedaleko francuskiego Gravelotte w sam środek wojny francusko-pruskiej w 1870 roku.

Wojna o panowanie nad światem

Tak można najkrócej nazwać wojnę z lat 1870–1871. Prusy przewodzące Związkowi Północnoniemieckiemu, Francja i Anglia – wtedy potęgi światowe, takie jak dziś USA czy Chiny. Francja i Prusy sąsiadowały ze sobą, więc konflikty zdarzały się dość często. Tym razem jednak przyczyną wojny były ambicja, tron hiszpański i sfałszowana depesza. Rosnące w siłę Prusy pod wodzą Bismarcka chciały zdominować kontynent i zakończyć wreszcie jednoczenie Niemiec. Natomiast cesarstwo francuskie pod wodzą Napoleona III, choć zupełnie nieprzygotowane do wojny, chciało wzmocnić swoją pozycję. Iskrą zapalną była próba obsadzenia tronu hiszpańskiego przez Prusy. Miał na nim zasiąść Leopold von Hohenzollern-Sigmaringen. Francja nie zgadzała się. Bała się, że z dwóch stron będzie okrążona przez Niemców. Bezpośrednią przyczyną wojny stała się „depesza emska”. W dokumencie wysłanym z Ems tajny radca Abecken pisał do Bismarcka, że po spotkaniu z ambasadorem francuskim król pruski Wilhelm I uspokajał Napoleona III, że nic nie wie o próbie obsadzenia tronu hiszpańskiego. Dlaczego więc depesza sprowokowała wojnę? Sfałszował ją Bismarck. Tak wszystko zmienił w treści, by upokorzyć Francję. Już następnego dnia sfałszowaną depeszę opublikowała prasa niemiecka. Napoleon nie miał wyjścia. Musiał wypowiedzieć wojnę.

Czerwone spodnie i spiczaste hełmy

W wojnie francusko-pruskiej starły się dwie różne armie. Armia pruska – świetnie wyszkolona, z żołnierzami z poboru, w tym z dawnych ziem polskich. Wojsko walczyło w charakterystycznych hełmach, zwanych pikielhaubami. Żołnierze byli uzbrojeni w karabiny odtylcowe (system Dreysego). Siły pruskie podzielono na trzy armie. Armia francuska natomiast była armią zawodową. Żołnierze, ubrani w granatowe kurtki, czerwone spodnie i czapki, uzbrojeni byli w najlepsze wtedy na świecie karabiny Chassepot, co dawało im sporą przewagę. Jednak kiepskie dowodzenie przy dużej sprawności Niemców spowodowało, że armia francuska przegrywała kolejne bitwy. 18 sierpnia 1870 roku doszło do najkrwawszej bitwy tej wojny. Niemcy stracili prawie dwa razy więcej żołnierzy niż Francuzi, a mimo to bitwę wygrali. Niemały udział mieli w tym Polacy.

Śmierć gwardii

Pod osłoną nocy niedaleko Gravelotte siły francuskie utworzyły okop w kształcie podkowy. Na zapleczu ustawili mitraliezy, czyli kartaczownice działające trochę jak karabin maszynowy. I z nastaniem świtu na atakujących Prusaków spadł morderczy ogień. Francuskie karabiny dosięgały wroga już z 1400 metrów, podczas gdy niemieckie dopiero z 550. Z powodu słabego rozpoznania już po południu pruskie korpusy walczące w centrum zostały zdziesiątkowane. Lepiej powodziło się Niemcom na skrzydłach. Pruskie działa okazały się znacznie lepsze od francuskich. Większość strat wśród wojsk francuskich była spowodowana przez artylerię. Zupełnie inaczej niż u Niemców, których najwięcej zginęło od ognia piechoty. Gdy wydawało się już, że zwycięstwo odniosą Niemcy, błąd popełnił generał Steinmetz. Wysłał swoich żołnierzy w zwartych kolumnach przez otwarte pole, by jak najszybciej dopaść wroga. W kilkadziesiąt minut gwardia straciła 8 tys. ludzi i właściwie przestała istnieć. Generał Steinmetz widząc, z jaką odwagą atakują Polacy z Wielkopolski i Śląska, wcieleni do pruskiej armii, kazał grać orkiestrze Mazurka Dąbrowskiego.

Klęska Francji

Po masakrze, gdy zapadał wieczór, zdarzyła się rzecz decydująca o bitwie. Marszałek Bazaine dowodzący francuską obroną nagle wydał rozkaz odwrotu. Skuteczna obrona rozsypała się jak domek z kart. Mimo że Prusacy nie byli w stanie atakować i właściwie bitwę przegrali, dzięki wycofaniu się Francuzów zostali zwycięzcami. Armia francuska wycofała się do Metzu, gdzie po dwóch miesiącach skapitulowała. 2 września po bitwie pod Sedanem do niewoli wzięto cesarza Napoleona III, 39 generałów i 75 tys. żołnierzy. Francja stała się III Republiką. Nie był to jednak koniec. 19 września Prusacy zajęli Wersal. Paryż został otoczony. W kolejnych miesiącach Francję pokonano. 18 stycznia 1871 roku w sali lustrzanej pałacu w Wersalu ogłoszono powstanie Cesarstwa Niemieckiego na czele z cesarzem Wilhelmem I.  28 stycznia podpisano zawieszenie broni, a 10 maja 1871 roku we Frankfurcie nad Menem zawarto pokój. Francja straciła na rzecz Niemiec Alzację i część Lotaryngii. Klęska Francji i chęć odwetu były jedną z ważniejszych przyczyn wybuchu I wojny światowej w 1914 roku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.