Paczka z Torunia rusza w świat

Piotr Sacha

|

MGN 07/2014

publikacja 26.09.2014 14:39

Pan Wojciech zrezygnował z pracy. Pani Eliza wzięła roczny urlop. Łucja i Wojtek nie pójdą we wrześniu do szkoły. Co się dzieje?

– Chcemy sami pokazać dzieciom świat. Ale nie na mapie czy  w telewizji – mówią podróżnicy Wojciech i Eliza Łopacińscy – Chcemy sami pokazać dzieciom świat. Ale nie na mapie czy w telewizji – mówią podróżnicy Wojciech i Eliza Łopacińscy
Roman Koszowski /gn

Spełnia się nasze największe marzenie – odpowiada rodzina Łopacińskich z Torunia. Cztery lata planowali podróż przez cały świat. I wreszcie wylatują. 15 czerwca w Gwatemali zaczyna się ich wędrówka przez obie Ameryki, Afrykę, Azję, Australię i Oceanię. Może jeszcze uda im się zahaczyć o Antarktydę?

Oto lew

– Chcemy sami pokazać dzieciom świat. Nie na mapie czy w telewizji. Tak po prostu powiedzieć: „Zobaczcie, to jest wulkan. Zaraz tam wejdziemy. A to lew. Zaraz przed nim uciekniemy” – śmieje się tata, pan Wojciech Łopaciński. Wojciech Łopaciński, syn, wrócił właśnie z turnieju Euro Bosko. Jest przewodniczącym klasy i samorządu szkolnego w podstawówce salezjańskiej w Toruniu. I szefem szkolnej grupy ministrantów. – Mama woła do mnie „Wojtusiu”, a do taty „Wojcieeechu” – 12-latek rozśmiesza młodszą o trzy lata siostrę Łucję, pianistkę z trzeciej klasy, najwierniejszą przyjaciółkę kotów Bolusia i Dzikusa. – Już za nimi tęsknię – mówi Łucja tuż przed najdłuższymi wakacjami w życiu. – Ale będziemy się uczyli w drodze – zapewniają brat i siostra. Podręczniki zmieszczą w tablecie. Po powrocie z podróży dookoła świata w szkole czeka ich egzamin. Dlatego podczas wyprawy rodzice będą ich nauczycielami.

O Koperniku i Małyszu

Już dziś są mistrzami świata w… pakowaniu. – Dwa namioty, rzutnik, laptop, telefon satelitarny… – wyliczają Łopacińscy. Wszystko zmieści się w czterech plecakach. – Ja wiozę śpiwory – mówi najmłodsza podróżniczka. – A gdy wrócę z podróży dookoła świata zostanę dżokejką. I będę trenować łucznictwo – dodaje. – Potrzebujemy rzutnik i laptop, bo chcemy pokazać dzieciom na całym świecie Polskę i Toruń – mówi Wojtek. – Spotkamy się z uczniami w szkołach w Ugandzie, Zambii, Pakistanie i wielu innych krajach – mówi pani Eliza. – Dowiemy się, jak się uczą, co robią na co dzień. Wojtek i Łucja opowiedzą o naszym kraju – dodaje. – Co Polacy dali światu… czyli o Koperniku i Małyszu! – wtrąca dowcipnie syn. – Zabieramy też płyty z Bolkiem i Lolkiem, i Reksiem. – Poznamy marzenia naszych rówieśników. Niektóre pomożemy im spełnić – mówi dalej Wojtek. – Rower, gitara, kurs angielskiego… O tym, czego potrzebują ubogie utalentowane dzieci, powiemy sponsorowi z Polski – wyjaśnia pan Wojciech. – A od chętnych do korespondowania z polskimi dziećmi zbierzemy adresy. I może też połączymy się przez Skype’a z moją szkołą w Toruniu… – o kolejnych pomysłach opowiada 12-latek.

Fotka z tygrysem

– To podróż do ludzi – mówią rodzice. – Nie chcemy zamykać się w hotelach czy wynajętych samochodach. Ale z bliska chcemy poznawać dalekie nam życie – wyjaśnia pani Eliza. – Jesteśmy paczką, którą ludzie na całym świecie przekazują sobie z rąk do rąk – uśmiecha się pan Wojciech. Kilkanaście miesięcy to długo. Ale trudno będzie zobaczyć wszystko. Dlatego każdy uczestnik rodzinnej wyprawy ma swoje cele. Łucja: – W Tajlandii chciałabym sfotografować się z prawdziwym tygrysem w Królestwie Tygrysów. Mama Eliza: – Nurkować na Rafie Koralowej w Belize. Wojtek: – Antarktyda! Tam żyją gatunki ptaków, których nie ma nigdzie indziej. Tata Wojciech: – Będę szukał nowych smaków w różnych kuchniach świata. – Obiecaliśmy sobie z tatą, że spróbujemy wszystkiego. Nawet najdziwniejszych potraw – dopowiada Wojtek.

Rodzina górą

Znają angielski, niemiecki i włoski. Razem uczą się hiszpańskiego. Zresztą wiele czasu spędzają razem. – Ostatnio pięć godzin graliśmy z tatą w szachy. Partia zakończyła się remisem – mówi Wojtek, zapalony czytelnik, a raczej pożeracz książek. Rocznie 30 plus lektury szkolne. – 200 stron jednego dnia to mój rekord – zapewnia. Tę pasję Wojtek dzieli z mamą. Przez najbliższy rok razem spędzą każdą chwilę. – O to chodzi! Chcemy pokazać, jak ważna i silna jest rodzina – stwierdza pan Wojciech. – Naprawdę wejdziecie na wulkan? – pytam na koniec. – Na który? – śmieją się podróżnicy. – Pierwszy będzie w Gwatemali, wulkan Tajumulco. Podobno na jego szczycie można smażyć na ziemi kiełbaski – mówi poważnie Wojtek. – A wulkan na wyspie Vanuatu wypluwa kloce lawy wielkości lodówki – dodaje. We fladze Ekwadoru też jest wulkan. – Ten też zdobędziemy! – Łopacińscy są zgodni. Rodzinną podróż dookoła świata śledzić można na blogach Wojtka i Łucji, na stronie www.lopacinskichswiat.pl.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.