100 procent zaufania

Piotr Sacha

|

MGN 06/2014

publikacja 26.09.2014 14:39

Gdy Barnaba leżał w szpitalu, w Rzymie modlił się za niego Jan Paweł II. 16-latek wyzdrowiał. Lekarze kręcili z niedowierzaniem głowami.

A za domem łąki, lasy, Góry Opawskie i granica z Czechami A za domem łąki, lasy, Góry Opawskie i granica z Czechami
henryk przondziono /gn

P rzed domem stoi wysłużony rodzinny busik z napisem „Jezus jest moim Panem”. Za domem pasą się owce i konie. Trochę dalej rozciąga się bajkowy widok Gór Opawskich i Sudetów. W progu domu wita nas pani Grażyna Pustelniak: „Chrystus zmartwychwstał!”.

Marzenie

Sączymy herbatę z sokiem z pędów sosny. To jeden z rodzinnych przysmaków. – Zawierzenie Bożej Opatrzności to podstawa. No to zanurzamy się w niej – zaczynają opowieść Pustelniakowie. Wystarczy rzut oka, by wiedzieć, kto w tym domu jest najważniejszy. Ogromną ścianę zdobi malowidło. To święty Izydor modli się przy krzyżu. Obok anioł pracuje w polu. Poniżej sześć słów: „Zostawili wszystko i poszli za Nim”. Grażyna i Bernard, podobnie jak ponad tysiąc lat temu Izydor, przeprowadzili się na wieś z miasta. Małżeństwem są od 30 lat. – Po ślubie marzyliśmy o domku z ogródkiem – wspomina pani Grażyna. – Spacerowaliśmy za miastem. Bardzo nam się spodobało miejsce, gdzie siedział pewien mężczyzna. „Może chciałby pan sprzedać swoją działkę?” – zapytaliśmy spontanicznie. „Chciałbym” – odpowiedział – uśmiechają się małżonkowie. – Pan Bóg wybrał dla nas to miejsce – dodaje pan Bernard.

Kłopoty ze składem

Tam, gdzie dawno temu „siedział pewien mężczyzna”, dziś biega za piłką 12-letni Benedykt. – Pastwisko to dobre miejsce na mecz? – pytam Benia. – Tak! Pod warunkiem, że zbierze się skład – odpowiada. Jego starszy o 15 lat brat, Barnaba, studiuje w Bydgoszczy. Oprócz niego Benio ma jeszcze sześć sióstr: Jagodę, Sarę, Kajetanę, Różę, Noemi i Miriam. Benio wylicza: 9 owieczek, kilkanaście krów i byków, cztery ule i dwa konie. – Konie to Torf i Mirabelka – wtrąca sześcioletnia Noemi. – Moja ulubiona owieczka… o, tamta – wskazuje. – Nazwałam ją Baranica. A moja krowa to Mućka! – dodaje. Obok niej ogonem merda Reks. Jagoda, najstarsza z rodzeństwa, sama jest już mamą maleńkiej Antonii. – Pamiętam nasz podział obowiązków – uśmiecha się. – Tata doił krowy rano, a dzieci wieczorem. Grażyna i Bernard dbają o dzieci, dom i spore gospodarstwo. I znów w rozmowie, jak refren, wraca jedno słowo: „Zaufanie”. – Rano zawsze odmawiam modlitwę do każdego z Aniołów Stróżów moich dzieci – opowiada pani Grażyna. – Potem jestem o nie spokojna.

Prezent urodzinowy

2 października 2002 roku, we wspomnienie Świętych Aniołów Stróżów, Jan Paweł II podpisywał w Rzymie obrazek z błogosławieństwem dla Barnaby. Następnego dnia chłopak z Moszczanki kończył 16 lat. Papież o tym nie wiedział. Wiedział natomiast o czymś o wiele ważniejszym. Gdy w sierpniu przebywał z pielgrzymką w Polsce, Barnaba po trudnej operacji leżał w szpitalu. W okolicy ucha pojawiła się duża narośl. – Lekarze powiedzieli, że to poważne – wspomina mama Barnaby. – Zabieg przeciągnął się do pięciu godzin. Lekarz był bezradny. „Nie miałem dotąd takiego przypadku” – powiedział. I dodał, że nie umiał usunąć wszystkich torbieli – opowiada Grażyna Pustelniak. – Barnaba czuł się coraz gorzej. Wszyscy modliliśmy się za niego. Znajomych też prosiliśmy o modlitwę. Rodzinę wspierał zaprzyjaźniony zakonnik, przełożony benedyktynów w Biskupowie o. Ludwik Mycielski. Napisał list do biskupa Dziwisza, sekretarza Jana Pawła II, prosząc o modlitwę za Barnabę i chociaż jakąś drobną rzecz, której dotykał Ojciec Święty.

Uzdrowiony kolarz

„Daj Boże, by chłopiec wrócił do zdrowia. Ojciec Święty modli się za niego. Posyłam fotografię z błogosławieństwem dla niego i różaniec, na którym modlił się Ojciec Święty” – Pustelniakowie przeczytali odpowiedź z Watykanu. Po jakimś czasie Barnaba pojechał na kolejne badania. Okazało się, że chłopiec jest całkiem zdrowy. Dziś studiuje medycynę. Chce być lekarzem. A w domu rodzinnym półki uginają się pod pucharami, jakie Barnaba zdobył w kolarstwie górskim. Na czarnym różańcu od Ojca Świętego rodzina z Moszczanki modli się do dziś. A kiedy podróżują swoim busem, modlą się za tych, którzy zostali w domu, i za tych, których spotkają w drodze. – Czujemy moc tej modlitwy – mówią zgodnym chórem. Noemi przynosi kolorową Biblię dla dzieci. Otwiera i czyta fragment. Sześciolatka najbardziej lubi Małą Tereskę od Dzieciątka Jezus. – Jest takim samym żywiołem jak ona – śmieje się jej mama. Każdy ma ulubionego świętego. Róża na bierzmowaniu wybrała imię Pia – to ze względu na św. ojca Pio. Góry, korona i dąb Dla Benedykta sprawa jest prosta. – Święty Benedykt! – woła 12-latek. Podczas I Komunii Świętej Benio przyjął szkaplerz karmelitański. Jego największą pasją są książki. Historię swojego świętego patrona zna więc świetnie już od dawna. – Kiedy trzy lata temu poznałem rodzinę mojej żony, on czytał już „Pana Wołodyjowskiego” – śmieje się Przemek, mąż Sary, starszej siostry Benedykta. Szkoła podstawowa w Moszczance też zawdzięcza coś Benedyktowi. Szóstoklasista wygrał konkurs na projekt jednej strony szkolnego sztandaru. – Dwie góry, złota korona i dąb – Benio opisuje swój rysunek. – Uwielbiamy góry! – wołają starsze siostry Benedykta. – Mamy wolne dusze – śmieje się Kaja. – Po górach biegamy, jeździmy na rowerze a zimą na nartach. W wakacje zawsze zaliczamy jakiś szczyt – dodaje Róża. – Oczywiście rodzinnie.

Ze skrzypcami do Fatimy

Kaja i Róża w sierpniu ruszają ze skrzypcami do Fatimy. Będą koncertowały razem z 50-osobowym zespołem Echo Sacrosongu. – To właściwie nie są wyjazdy koncertowe, tylko pielgrzymki – tłumaczy Kaja. Taki wyjazd jednak sporo kosztuje. – Zapożyczyłyśmy się trochę – mówi Róża. – Teraz chcemy graniem na niego zarobić. Siostry liczą też na pomoc darczyńców. – Śpiewamy cały czas – śmieje się 18-letnia Róża. – Jasełka, pieśni pasyjne, śluby, w domu, w szkole… – wylicza uczennica szkoły muzycznej w Nysie i stypendystka Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Kaja studiuje na Akademii Muzycznej w Szczecinie. A na drugiej uczelni filologię włoską. Na koniec pytam jeszcze o plany na wakacje. – Jak zwykle – odpowiadają Pustelniakowie. – Zawsze znamy cel, a Pan Bóg wybiera nam miejsce na nocleg.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.