Wasyl z Majdanu

Andrzej Grajewski

|

MGN 04/2014

publikacja 12.06.2014 10:46

Szedł z mamą za otwartą trumną. Nie płakał. Na skroni zmarłego widać było czerwony ślad. Tędy przeszła kula snajpera.

Od listopada 2013 r. ludzie zbierali się na Majdanie,  by zaprotestować przeciwko temu, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, mimo obietnic, nie podpisał  tzw. umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską Od listopada 2013 r. ludzie zbierali się na Majdanie, by zaprotestować przeciwko temu, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, mimo obietnic, nie podpisał tzw. umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską
Jakub szymczuk /gn

W  lutym byłem w Kijowie dwa razy. Kiedy w połowie miesiąca opuszczałem miasto, na Majdanie trwał wielki karnawał. Kiedy po trzech dniach wróciłem, stały tam trumny z ludźmi zastrzelonymi dzień wcześniej.

Kula snajpera

Wtedy poznałem Wasyla. Szedł właśnie za jedną z otwartych trumien w towarzystwie mamy. Twarz zmarłego nie była oszpecona. Dopiero, gdy przyjrzałem się bliżej, zobaczyłem w jego skroni czerwony ślad. Tędy przeszła kula snajpera, która zakończyła życie Ihora, starszego brata Wasyla. Nie miałem śmiałości, by do nich podchodzić. Znajomy Ukrainiec zapytał, czy zechcą rozmawiać z dziennikarzem z Polski. Zaczęli opowiadać: Ihor uczestniczył w protestach na Majdanie od grudnia 2013 r. Specjalnie z Zachodniej Ukrainy, gdzie mieszkają, przyjeżdżał do Kijowa. Czasem wracał do domu, żeby odpocząć. Kiedy we wtorek 18 lutego w Kijowie znów zaczęły się starcia, natychmiast wrócił do kolegów. Kula snajpera dosięgła Ihora 20 lutego niedaleko tzw. bramy lwowskiej, czyli kładki nad ulicą Instytutową, której bronili ochotnicy z rejonu Lwowa. Wasyl jest dumny z brata. Ma zaledwie 13 lat, ale dużo rozumie. – Ihor zginął za wolną i sprawiedliwą Ukrainę – mówi. – Będzie dla mnie wzorem na całe życie. I on, i blisko stu innych, którzy zginęli w centrum Kijowa – dodaje.

Majdan, czyli plac

Majdan Niepodległości to centralne miejsce w Kijowie. Wielki plac, gdzie odbywają się wiece, manifestacje, ale i koncerty, i imprezy artystyczne. To także miejsce wielkich, ulicznych protestów. Dokładnie dziesięć lat temu, w 2004 r. przez kilka tygodni stały tam dziesiątki tysięcy ludzi. Protestowali przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Wtedy ich symbolem były pomarańczowe wstążki, dlatego protest nazwano „pomarańczową rewolucją”. Tym razem, od listopada 2013 r., ludzie zbierali się na Majdanie, by zaprotestować przeciwko temu, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz nie podpisał umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Mimo że wcześniej to obiecywał. Dlatego protest nazwano Euromajdanem. Pierwsi na Majdan wyszli studenci. Uważali, że trzeba dać ludziom sygnał, że nie należy rezygnować z marzeń o wejściu do Europy. Tym bardziej, że prezydent zapowiadał zbliżenie Ukrainy do Rosji. A tego się bali. Ukraińcy wiedzą, że czeka ich jeszcze wiele trudnych lat i reform, wiele wyrzeczeń, zanim ich kraj spełni warunki konieczne do bliskiej współpracy z Unią Europejską. Ale to dla nich jedyna gwarancja, że kiedyś będą mieszkać w kraju wolnym i sprawiedliwe rządzonym. Już teraz jednak wielu Ukraińców pracuje i uczy się w Polsce i dalej, w Zachodniej Europie.

Wpis na Facebooku

Trudno uwierzyć, że te dramatyczne wydarzenia, zaczęły się od krótkiego wpisu na Facebooku Mustafy Najema. Popularny bloger, ukraiński dziennikarz pochodzący z Afganistanu, 24 listopada 2013 r. zachęcał na swoim profilu, by przyjść na Majdan i wspierać marzenia Ukrainy o wejściu do Europy. Kiedy po tygodniu prawie nikt ze stojących na Majdanie nie ruszał się z miejsca, pojawiły się jednostki specjalne – Berkut – które zaczęły bić uczestników pokojowej demonstracji i strzelać do nich. Ze wsparciem przyszły setki tysięcy ludzi z Kijowa, a później już z całej Ukrainy. Na Majdanie mimo mrozów stanęło miasteczko namiotowe, rozbudowane potem na przestrzeni kilku kilometrów. Zmieniał się jednak pokojowy charakter tych demonstracji. Do protestujących dołączyli politycy, m.in. Witalij Kliczko, sławny bokser wagi ciężkiej, który być może będzie w przyszłości prezydentem Ukrainy. Protestującym nie chodziło już tylko o umowę z Unią, ale też o to, by nie doszło do zbliżenia Ukrainy z Rosją, do czego dążył prezydent Janukowycz. Domagali się, by ukarać tych, co rozkradli kraj i kazali stosować przemoc wobec pokojowych demonstracji.

Ciągle zagrożeni

Przez wiele tygodni władze nie reagowały na żądania ludzi zebranych na Majdanie. Demonstranci natomiast byli coraz bardziej zdecydowani. Coraz częściej dochodziło do starć ulicznych. W odpowiedzi na przemoc władzy, protestujący stworzyli Samoobronę Majdanu. Najpierw pełnili funkcje porządkowe, a w końcu walczyli na barykadach, uzbrojeni przeważnie w tarcze i pałki. Ukraina stanęła na progu strasznej wojny domowej. Kiedy przybywało rannych, w okolicznych kościołach powstały szpitale polowe. Ludzie modlili się na Majdanie. Rozdano ponad 700 tys. różańców. Prezydent Janukowycz uciekł z Kijowa, kiedy zrozumiał, że nawet terrorem nie złamie protestujących. Wtedy otwarła się szansa, by pokojowo zakończyć konflikt. Powstał nowy rząd, a w maju ludzie wybiorą swojego prezydenta. Ukraina, nasz ważny sąsiad na Wschodzie, ciągle przeżywa trudne chwile. Pod koniec lutego Rosja najechała jej terytorium, tłumacząc, że musi chronić rzekomo zagrożonych Rosjan mieszkających na Krymie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.