Żelazko z kominem

Adam Śliwa

|

MGN 12/2013

publikacja 25.02.2014 10:07

Odkurzacz na parę, drewniana szafka z lodem, zmywarka na... korbkę – niezwykła historia zwykłych sprzętów domowych.

Piecyk do podgrzewania duszy Piecyk do podgrzewania duszy
henryk przondziono /gn

W XXI wieku odkurzanie, prasowanie, zmywanie, gotowanie to czynności tak łatwe, że nawet się nad nimi nie zastanawiamy. Trudno wyobrazić sobie, że kiedyś mogło być inaczej.

Odkurzacz z poszewki

Przed cudem techniki, jakim był odkurzacz na ręczną pompkę, jeszcze w XIX wieku powstały ogro- mne odkurzacze z silnikami na parę. Nazywano je aspiratorami i przewożono na wozie ciągniętym przez konie. Do sprzątanego domu wkładano tylko węże, a potem już cała ulica wiedziała, że trwa wielkie sprzątanie – taki był huk. Wszystko zmieniło się, gdy pojawiła się elektryczność. W 1901 roku Hubert Cecil Booth skonstruował pierwszy odkurzacz elektryczny. Jednak wciąż z powodu wielkich rozmiarów sprzątanie było prawdziwą męką. Sześć lat później nocny portier w jednym ze sklepów w Ohio w USA James Murray Spangler połączył stary wentylator, pudełko po mydle i poszewkę, która miała być workiem na kurz. I... powstał pierwszy odkurzacz przenośny. Działał na takiej samej zasadzie jak dzisiejsze odkurzacze. Zachwycona kuzynka Spanglera, namówiła swojego męża Williama H. Hoovera do współpracy z wynalazcą. Firma założona przez Hoovera do dziś produkuje jedne z najlepszych odkurzaczy.

Wybuchowe żelazko

Na pierwszy rzut oka dawne żelazka nie różniły się zbytnio od dzisiejszych. Pierwsze przede wszystkim były bardzo ciężkie. – Nazywano je wołowymi językami – opowiada pan Jarosław Żurawski, dyrektor Muzeum Sprzętu Gospodarstwa Domowego w Ziębicach. – W środku miały duszę, czyli kawałek metalu, który najpierw trzeba było porządnie nagrzać w piecu. Ale i tak szybko stygły, dlatego wymyślono żelazka węglowe. Z tych z kolei wypadał bocznymi szparami popiół, brudząc ubranie. Stąd kolejny pomysł, zamiast otwartego paleniska – komin, z którego wylatywał dym. Żelazka z kominem produkowano dla leworęcznych i praworęcznych. – Chodziło o to, żeby dym nie leciał do oczu, tylko na zewnątrz – tłumaczy pan Jarosław. – A ponieważ dawniej stroje były dość skomplikowane, to żelazka też miały różne rozmiary i kształty. Innymi prasowano kapelusze, a innymi suknie. Potem pojawiły się żelazka pełne zwane głuchymi. Kładło się je na gorącej płycie pieca i nagrzewało. Przed erą żelazek elektrycznych prasowano też żelazkami na spirytus, parę albo gaz. Spirytusowe miały z tyłu mały zbiornik ze spirytusem, który napędzał płomień ogrzewający od środka żelazko. Parowe były podłączone do butli z gumowym wężem, który często pękał, a gazowe czasem nawet wybuchały.

Kosmiczna pralka

Ze wszystkich sprzętów chyba pralka zmieniła się najbardziej. – Przecież najpierw kawałkiem drewna uderzano namoczone ubranie – wyjaśnia nasz przewodnik. – Potem używano tary – o metalową płytę z rowkami pocierano namydlone pranie. Prawdziwym przełomem były pralki parowe i wirnikowe, które pojawiły się w XIX wieku. Za pomocą korby przekładnie i koła zębate różnej wielkości obracały łopaty jak w wiatraku i mieszając wodę z mydłem, prały. Na tej samej zasadzie, tyle że już z napędem elektrycznym, działały słynne w Polsce pralki „Frania”. W dzisiejszych pralkach obraca się cały bęben, a nie wirnik. Ten pomysł wcale nie jest taki nowy. W niemieckiej pralce z początku XX wieku przypominającej sondę kosmiczną, bębnem na pranie jest (widoczna na zdjęciu) metalowa kula. Obracał go silnik elektryczny. Natomiast woda ogrzewana była... gazem. Dzisiaj palniki zastały zastąpione przez elektryczne grzałki. W muzeum w Ziębicach jest też dziwne urządzenie do prania z początku XX wieku. – Kładło się je na wiadro z wodą i mydlinami, podłączało do prądu i całość zaczynała buczeć, a woda drgać – wyjaśnia pan dyrektor.

Lodówka bez prądu

Już kilkaset lat temu ludzie wiedzieli, że jedzenie w niższej temperaturze można dłużej przechowywać. Lodówki są więc bardzo starym wynalazkiem. Początkowo były to piwnice albo schowki w ziemi, czasem chłodzone lodem zebranym z jezior. Następnie pojawiły się lodówki domowe. – Pierwsze były szafkami z grubego drewna – wyjaśnia pan Jarosław. – Na wierzchu układano lód zebrany zimą ze stawów i przechowywany w piwnicach. W środkowej części było miejsce na jedzenie, a na dole zbierała się woda z topiącego się powoli lodu. Co jakiś czas zapas lodu trzeba było uzupełniać, ale lodówka mogła już stać w kuchni. W 1871 roku Carl von Linde z niemieckiej Bawarii zamiast lodu użył eteru dimetylowego lub amoniaku. Dzięki reakcji chemicznej te substancje ochładzały wnętrze. Pierwsze chłodziarki elektryczne pojawiły się w 1913 roku równocześnie w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. Jednak dopiero po II wojnie światowej dzięki firmie Elektrolux trafiły do wielu domów. Do dzisiaj chłodzenie w lodówkach odbywa się na takiej samej zasadzie, jak ponad 100 lat temu wymyślił to Linde.

Zmywarka na parę

To praktyczne urządzenie wymyśliła Josephine Cohrane. Razem z mężem Wiliamem mieszkali w Kalifornii. Bardzo często urządzali przyjęcia. Kiedy Josephine zmywała wielkie ilości naczyń, myślała o urządzeniu, które by jej w tym pomogło. Po śmierci męża zatrudniła do pomocy w gospodarstwie mechanika George’a Buttersa. Razem skonstruowali pierwszą na świecie zmywarkę do naczyń. Było to w 1886 roku. Maszyna działała prawie tak samo jak dzisiejsze zmywarki. Różnica polegała tylko na tym, że zamiast używać prądu, Josephine kręciła korbą. Ale dość szybko zamontowano w zmywarce silnik parowy. Na początku XX wieku Frank Fisher podłączył zmywarkę do wody. Do większości domów zmywarki trafiły dopiero w latach 70. XX wieku. Zdjęcia grzejników, dziadków do orzechów i żelazek do ... włosów na stronie www.malygosc.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.