Najlepsi z najlepszych

MGN 10/2013

publikacja 12.12.2013 10:02

Jedni tańczą z piłką tiki-takę. Ale podobno zawsze wygrywają ci drudzy. Hiszpanie i Niemcy łączą wszystko, co najlepsze w futbolu.

W  piłkarskich rankingach jest sporo prawdy i sporo… nieprawdy. Co miesiąc Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej FIFA, czyli panowie rządzący piłkarskim światem, przedstawia tabelkę. I wypisuje 209 reprezentacji w kolejności od najsilniejszej do najsłabszej, a to znaczy od Hiszpanii do San Marino. Nasza drużyna, według notowania z 12 września, znajduje się na 65 miejscu. Ale czy to znaczy, że nie poradzimy sobie z ocenioną dużo wyżej, bo na 23 miejscu, Danią? Poradziliśmy sobie niedawno w Gdańsku. Było 3:2. Albo inny przykład – czy szósta w tabeli Belgia na pewno jest dużo lepsza od dwudziestej drugiej, solidnej Szwecji? Jedno jest pewne: najlepszymi z najlepszych są Hiszpanie i Niemcy. Choć tym drugim przydarzyła się rankingowa wpadka lub raczej „spadka”… Nasi sąsiedzi od 15 miesięcy mocno trzymali się tuż za Hiszpanami. We wrześniowym notowaniu o dwa punkty wyprzedzili ich Argentyńczycy. Teraz oni są drugą drużyną świata. Bardzo możliwe, że 17 października, gdy FIFA znów jednym doda, a innym odejmie punkty, Niemcy wrócą na pozycję wicelidera. W najbliższych meczach Klose oraz jego koledzy powinni postawić kropkę nad i – i awansować do mistrzostw świata.

Hiszpanie

Jedenastka Hiszpanii w rankingu FIFA od pięciu lat jest najlepszą drużyną świata. W tym czasie tylko na moment dawali się wyprzedzić Brazylii lub Holandii. Iker Casillas i spółka wygrywali Euro 2008, Mundial 2010 i Euro 2012. I wciąż są na topie. Mają swój styl, jedyny na świecie. Słynna tiqui-taca (tiki-taka) na boisku, to ich znak firmowy. Piłka chodzi u nich jak w zegarku. Zanim wyląduje w siatce, w jednej akcji pada kilkadziesiąt krótkich podań. Do tyłu, do przodu, w bok i znów do tyłu. Piłkarze dosłownie tańczą z piłką. Nagle akcja przyspiesza. Zanim obrońcy połapią się, co się dzieje, Hiszpanie cieszą się już z bramki jak dzieci. A gdy piłka jest znów przy nodze przeciwnika, szybko atakują, by ją odebrać. Hiszpański pomysł na obronę? Jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. I nawet, gdy takie gwiazdy, jak Casillas (32 lata), Xavi (33 lata) czy Villa (32 lata), stracą swoją niesamowitą formę, na zapleczu czekają już młodzi gniewni, gotowi ich zastąpić. Bo Hiszpanie to tegoroczni mistrzowie Europy do lat 21. Kilka wiele obiecujących nazwisk: David de Gea (23 lata, bramkarz Manchesteru United), Thiago Alcântara (22 lata, pomocnik Bayernu Monachium), Álvaro Morata (21 lat, napastnik Realu Madryt).

Niemcy

Były angielski napastnik Gary Lineker powiedział, że „piłka nożna to taka gra, w której dwudziestu dwóch mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”. Nie zawsze, choć ostatnio to Niemcy gonią Hiszpanię. Wielu kibiców i komentatorów twierdzi nawet, że skończyła się era wielkiej Barcy, a zaczyna się era wielkiego Bayernu. Aby Bayern uczynić wielkim na dłuuugie lata, do Monachium przeprowadził się Joseph Guardiola, Hiszpan. Niektórzy łapali się za głowę. Hiszpan będzie trenował Niemców? Dziś już widać, że gra monachijczyków zmienia się. Zawsze byli arcyskuteczni. A teraz grają piłką jeszcze krócej, ładniej dla oka. Choć każdy z piłkarzy mógłby wziąć mecz na swoje barki, tworzą jeden zgrany organizm. Dlatego w ich grze nie ma najmniejszego przypadku. Podobnie jest z drużyną narodową. To już nie ci sami Niemcy, co 17 lat temu, gdy zdobywali mistrzostwo Europy – grający twardo, stawiający raczej na taktykę niż technikę. Doskonali rzemieślnicy piłki zmienili się w wirtuozów. Ponad połowa podstawowego składu to gracze Bayernu i Borussii. Młodzi, odważni i przebojowi. Do tego kilku boiskowych wyjadaczy, jak Miroslav Klose, Lukas Podolski czy Mario Gomez, i... mamy mieszankę wybuchową.

Idealne połączenie

Niemiecka jedenastka to idealne połączenie nieprzeciętnych umiejętności i żelaznej dyscypliny, taktyki i techniki, dobrej gry piłką i bez piłki, szybkiego ataku i twardej obrony. A to wcale nie jest łatwe. Wiedzą o tym choćby rewelacyjnie panujące nad piłką drużyny z Ameryki Południowej, które przegrywają błędami w obronie czy złym ustawieniu na boisku. I jeszcze coś, w niemieckim składzie od pewnego czasu występują zawodnicy obcego pochodzenia. W Polsce urodzili się Klose i Podolski. Tata Khediry do Niemiec przyjechał z Tunezji, tata Gomeza z Hiszpanii, rodzice Guendogana oraz tata Oezila z Turcji, tata Boatenga z Ghany, a Sama z Nigerii. Korzenie piłkarzy może też trochę wpływają na to, jak wygląda gra zespołu. Być może nigdy dotąd Hiszpanie i Niemcy nie mieli tak mocnych reprezentacji jak dziś. I chyba w tym temacie wiele się nie zmieni. Bo dobrymi piłkarzami i jedni, i drudzy mogliby obdzielić jeszcze kilka reprezentacji. W dodatku zawodnicy młodzieżówek obu krajów już palą się do gry ze starszymi od siebie. Mecz Hiszpanii z Niemcami – tu każdy wynik jest możliwy. Jeśli rankingi mówią prawdę, to właśnie te drużyny zmierzą się za dziewięć miesięcy w finale w Rio de Janeiro. To byłby finał!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.