Zielony jamnik na czele

Adam Śliwa

|

MGN 09/2013

publikacja 12.12.2013 10:00

Dla miasta oszczędny i wytrzymały, dla pasażerów wygodny i bezpieczny, dla środowiska przyjazny i czysty.

18-metrowy autobus prawie gotowy do drogi. Po próbnych jazdach zniknie z jego przodu ochronna taśma i pojawi się zielony jamniczek 18-metrowy autobus prawie gotowy do drogi. Po próbnych jazdach zniknie z jego przodu ochronna taśma i pojawi się zielony jamniczek
henryk przondziono /gn

C odziennie od wczesnego rana wożą tysiące pasażerów. Kilkanaście lat temu autobusy z wesołym, zielonym jamnikiem zaczęły zastępować rozklekotane ikarusy. Dzisiaj nowoczesne polskie autobusy solarisy można spotkać na całym świecie.

Klient nasz pan

– Wszystkie elementy, od silnika przez fotele, drzwi, klimatyzację, na kolorze kończąc, wybiera klient – wyjaśnia pan Tomasz Pyzałka, oprowadzający nas po fabryce Solarisa w Bolechowie niedaleko Poznania. – Od złożenia zamówienia zaczyna się tworzenie autobusu. Klient, czyli na przykład miasto, dostaje taki autobus, jakiego sobie życzy. Mijamy biało-zielone trolejbusy, które pojadą do Lublina. Niebieskie, podmiejskie autobusy stoją już gotowe dla Skandynawii, a żółto-czerwonymi będą jeździć Szwajcarzy. W hali króluje jednak barwa żółto-granatowa – to wielkie zamówienie na 200 autobusów dla Belgradu. – Dzięki różnym zamówieniom nasza praca jest ciekawsza, a każdy autobus właściwie inny – dodaje pan Tomasz. Najważniejszym wyborem jest w autobusach ich długość i rodzaj napędu. Najdłuższy, przegubowy, ma 18,75 metra. Najkrótszy, zaledwie 8,6-metrowy, tworzony jest na wąskie uliczki starego miasta czy kręte alpejskie drogi. Polskie miasta najczęściej zamawiają 12-metrowe autobusy Urbino 12, z trzema osiami Urbino 15, i przegubowe Urbino 18.

Jak z klocków

Powstaje wśród huku i błysków przez ok. 6 do 8 tygodni. Najpierw na specjalnych platformach spawane są stalowe elementy, które powoli kształtem zaczynają przypominać autobus. Gotowa rama trafia do hali, w której specjalnym woskiem zalepia się wszystkie szpary. Chodzi o to, żeby w przyszłości nie dostała się tam woda. Na ramę zakłada się ściany z paneli aluminiowych i podłogę z... drewna brzozowego. Dopiero na drewno przyklejana jest okładzina, po której chodzimy w autobusie. Podłoga w solarisach jest w większości klejona. A to dlatego, żeby rdzewiejących śrub było jak najmniej, bo przecież autobus będzie jeździł w różnych warunkach ponad 15 lat. Na ścianach jest też izolacja dźwiękowa i cieplna. – Klient może przyjechać do fabryki i zobaczyć, jak powstaje pojazd, który zamówił – mówi pan Tomasz. Do lakierni autobus trafia już na własnych kołach. – Pojazdy malujemy ręcznie, bo to dokładniejsze – tłumaczy pracownik Solarisa. – A poza tym autobusy mają tyle kolorów, że nie opłacałoby się nam co chwila zmieniać ustawienia maszyn. W kolejnym miejscu swojej podróży do klienta autobus dostaje okna, drzwi, kabinę kierowcy oraz cały system elektryczny i sterowania. – Niektóre na przykład mają zewnętrzną zapowiedź głosową, to znaczy, gdy autobus podjeżdża na przystanek, „mówi”, jaka to linia i dokąd jedzie – dodaje nasz przewodnik po fabryce. Na samym końcu na dach trafia klimatyzacja, a do tylnej komory potężne silniki i wentylatory. W środku pojawiają się krzesełka w kolorach wybranych przez klienta. Jeszcze tylko podłączenie wszystkich przewodów, tankowanie i lśniący autobus wyjeżdża na parking. Taką drogę pokonało już ponad 10 tysięcy solarisów.

Polska firma rodzinna

Solaris Bus&Coach to firma w stu procentach polska. Należy do rodziny Olszewskich. Pan Krzysztof, założyciel firmy, początkowo pracował w niemieckiej firmie Neoplan. To właśnie na licencji Neoplana produkowano w Bolechowie pierwsze autobusy niskopodłogowe. 14 lat temu na targach w Poznaniu pierwszy raz zaprezentowano autobus Solaris Urbino. Nazwa „Solaris” jest symbolem słońca, światła, ale to również część imienia żony pana Krzysztofa, Solange. Maskotką Solarisa jest zielony jamnik. Bo, jak mówią założyciele firmy, jest oddany, jak oni swoim klientom, zielony, czyli przyjazny dla środowiska jak solarisy, niewiele je, jak te oszczędne i ekologiczne pojazdy, ma krótkie łapki, bo solarisy są w 100 proc. niskopodłogowe (żeby łatwiej wsiadało się pasażerom, obniża się nawet o 7 cm) i jest długi jak autobus i tramwaj. Solaris jest dziś największym dostawcą autobusów w Polsce i jednym z najważniejszych w Niemczech. Pojawią się nawet na drogach Dubaju – w sumie w 26 krajach. Niedawno, oprócz autobusów i trolejbusów Solarisa, na ulice Poznania wyjechały też tramwaje. Jamnik na tramwajach ma buty i szelki.

Napęd autobusu

Diesel Solarisy napędzane są  kilkoma rodzajami diesla, jako paliwa używają ropy naftowej. To rodzaj napędu najbardziej zanieczyszczającego środowisko. Plusem są cena, niezawodność i duża moc silnika. Hybrydowy Solaris jako pierwszy w Europie produkował autobusy z takim napędem. Mają dwa silniki: diesla i elektryczny. Ładują akumulatory na przykład podczas hamowania. O tym, który napęd w danej chwili jest najlepszy, decyduje komputer, przełączając je automatycznie. Autobus z napędem hybrydowym zużywa średnio o 29 proc. paliwa mniej. W polskich miastach hybrydy są rzadkością. Zielony jamnik w solarisie z napędem hybrydowym ma dwa serca, czyli dwa napędy. Elektryczny To najczystszy rodzaj napędu, ale taki autobus co kilka godzin trzeba ładować. Gdyby na przykład na przystankach pod asfaltem wbudowana była miedziana cewka umożliwiająca ładowanie baterii przez kilka minut, autobus nie musiałby zjeżdżać do zajezdni. Elektryczne autobusy są ciche i nie produkują spalin. Zielony jamnik na solarisach z takim napędem zamiast ogonka ma kabel z wtyczką. Gazowy Taki napęd jest bardzo ekologiczny. Jego spaliny mają o 85 proc. mniej szkodliwych substancji niż diesle. Tego typu autobusy są popularne w Skandynawii. Solarisy z rodziny Urbino też mogą być napędzane sprężonym gazem ziemnym. Butle znajdują się wtedy na dachu autobusu. Trolejbus Połączenie autobusu z tramwajem. Ma silnik elektryczny i zasilany jest prądem z sieci trakcyjnej. Nie zanieczyszcza miasta spalinami i nie potrzebuje torów. Salzburg w Austrii ma tylko trolejbusy i specjalnie dla nich zbudowaną elektrownię wodną. W Polsce trolejbusy jeżdżą po drogach Gdyni, Tychów i Lublina. Zielony jamnik solarisów Trollino ma szelki jakby podczepione do sieci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.