Cenne, sławne i szlachetne

Adam Śliwa

|

MGN 09/2013

publikacja 12.12.2013 10:00

Potrzeba 58 szlifów i... dwóch bliźniaków, żeby diament – czysty węgiel – stał się brylantem.

Bracia Zdzisław i Lesław Janiccy razem grali w teatrze i razem pracują jako szlifierzy Bracia Zdzisław i Lesław Janiccy razem grali w teatrze i razem pracują jako szlifierzy
HENRYK PRZONDZIONO

S kąd wiadomo, że diament to węgiel? Sprawdził to Antoine Lavoisier. Za pomocą promieni słonecznych i soczewki spalił diament tak, jak pali się węgiel. – To najtwardsza substancja w przyrodzie – mówi pan Wacław Janicki, który o diamentach wie niemal wszystko, bo razem ze swoim bratem bliźniakiem Lesławem w Krakowie zajmują się nimi od ponad 50 lat. – Żeby diament wyszlifować – dodaje – potrzeba drugiego diamentu, a dokładnie diamentowego proszku.

Zostaje tylko pył

– Nasz ojciec przygotowywał proszek w specjalnym urządzeniu – opowiadają bracia. – Do pojemnika w kształcie butelki wrzucało się diamenty gorszej jakości, zamykało długim tłokiem i diament kruszył się od uderzeń młotkiem. – Jak to możliwe, skoro to najtwardszy materiał? – pytam. – Diament jest twardy przy ścieraniu, ale gdy się go uderza, łatwo się kruszy – tłumaczy pan Lesław. – Starty na proszek diament z dodatkiem oleju rozprowadzano na obrotowym talerzu, a diamentem w specjalnym uchwycie, czyli w łapie, dotykano kręcącego się na talerzu proszku. Zaczynało się szlifowanie. Aby jednak powstał brylant, nie wystarczy zwykłe szlifowanie. – Diament ma taką budowę, że nie w każdym miejscu powstaje ładny błysk. To trochę jak ze słojami w drzewie. – Żeby, jak to mówimy, diament dobrze brał, trzeba go odpowiednio ustawić – tłumaczy uzbrojony w lupę pan Wacław. Gotowy brylant to tylko 1/3 wielkości nieoszlifowanego diamentu. Reszta zostaje pyłem.

Praca na pieniądze

Gotowy brylant świeci odbijanym światłem. Jego wartość określa się w karatach (1 karat – 1,5 grama) i... czystości. – Jeżeli pod lupą o 10-krotnym powiększeniu nie ma żadnych rys, to znaczy, że brylant jest dobrze wykonany – tłumaczy pan Lesław. Z ciężkiego sejfu jeden z braci wyciąga małą kopertę z małym brylantem. Według gemmologów, czyli znawców kamieni szlachetnych, brylant tej wagi i jakości jest wart ponad 12 tys. dolarów. W krakowskiej pracowni Janickich, oprócz brylantów, w kamieniu zwanym agatem powstają też herby wykorzystywane jako pieczęcie. Bracia sztuki jubilerskiej uczyli się od swojego taty. – Gdy potrzebowaliśmy pieniędzy, ojciec mówił: „najlepiej sami na nie zapracujcie” – opowiadają. – Siadaliśmy więc przy maszynie i uczyliśmy się szlifowania.

Szkło a nie diament

Cenne diamenty od zawsze były kopiowane. Gdy bracia Janiccy opowiadają o tajnikach swej pracy, do pracowni jubilerskiej wchodzi dwóch mężczyzn. Pokazują dwa kamienie przypominające diamenty. Szybki rzut oka i jubilerzy już wiedzą: to zwykłe szkło. Dla pewności kładą jeszcze kamienie na wagę. – Prawdziwy diament tej wielkości byłby dużo cięższy – twierdzą. – A więc to kopia. Dla specjalistów to łatwe, ale amator nie ma szans rozpoznać oryginału. Jubilerzy pokazują nam piękny zielony szmaragd. Mieni się ślicznie, ale i to jest podróbka. Na dodatek sprzed stu lat. – Przekonajcie się sami – mówią i wręczają lupę. Patrzę pod światło. Tak jak mówili jubilerzy, w środku widać płytkę, której w prawdziwym kamieniu nie powinno być.

Słynne diamenty

Do biżuterii nadaje się tylko jedna trzecia diamentów. Reszta wykorzystywana jest na przykład do cięcia szkła. Diamenty jubilerskie są cenne, sławne, a nawet mają imiona. – Wielkie diamenty przed szlifowaniem specjalną tarczą dzieli się na kilka części – mówi pan Wacław. – Największym i najczystszym diamentem podzielonym na 105 części był Cullinan. Miał 3106 karatów. Największy brylant, jaki z niego oszlifowano, nazwano Wielką Gwiazdą Afryki. Zdobi on dziś brytyjskie berło królewskie i jest największym bezbarwnym brylantem na świecie. Ma ponad 530 karatów. – Ciekawy jest też diament Centenary – opowiada jubiler. – Miał 599 karatów, ale po trzech latach szlifowania zostały mu ponad 273. W Polsce najcenniejsze diamenty są na Wawelu (czarny diament ze złotej puszki św. Stanisława) i w skarbcu na Jasnej Górze (w monstrancji Jana Kazimierza).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.