Przypadki wpadki

MGN 11/2012

publikacja 18.10.2012 11:17

Kiedy perski dywan zamienia się w szwajcarski, a święty obraz przedstawia żaglówki - opowiada Damian Brodacki, lektor w parafii św. Mikołaja w Chrzanowie.

Przypadki wpadki Roman Koszowski/GN

– To były długie wakacje – uśmiecha się Damian Brodacki, świeżo upieczony student prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. – Coś trzeba było z tym wolnym czasem zrobić – dodaje.

Dlatego któregoś dnia Damian usiadł przed komputerem. Sięgnął pamięcią do 10 minionych lat. Bo tak długo jest ministrantem. Potem dokładnie przez tydzień spisywał ministranckie anegdoty – śmieszne zdarzenia, w których sam uczestniczył albo, o których usłyszał od kolegów z chrzanowskich parafii. W końcu z grubym tomem 100 historyjek zapukał do redakcji „Małego Gościa”.

– Jesteśmy normalnymi chłopakami, którzy swoją służbę w kościele traktują poważnie. Ale mamy też wielkie poczucie humoru – mówi lektor.

Damian lubi historię, sporo czyta na ten temat. Studiowanie minionego czasu to jego wielka pasja. Niedawno wziął nawet udział w konkursie Instytutu Pamięci Narodowej na temat wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Przedtem solidnie się do konkursu przygotował. Najpierw rozmawiał z mieszkańcami swojego miasta, potem spisał te rozmowy. I... zajął drugie miejsce.

Damian Brodacki sypie śmiesznymi anegdotami jak z rękawa. Ale dobrze pamięta też poważne i ważne momenty jego ministrantury. – Zwłaszcza błogosławieństwo na lektora na Wawelu – mówi. – A rok temu, na ceremoniarza w Kalwarii Zebrzydowskiej.

Śmieszne anegdoty, czyli przypadki wpadki:

Podczas pasterki właśnie zakończyło się udzielanie Komunii świętej i kapłani wracali na swoje miejsca. Ksiądz proboszcz podszedł do ołtarza, by puryfikować (obmyć przyp. red) kielich. Otarł okruszki hostii z pateny, podniósł kielich i obrócił się do ministranta, który miał podejść z ampułkami z wodą. Ten jednak siedział niewzruszony na swoim miejscu. Ksiądz proboszcz spojrzał na niego i wyszeptał z namaszczeniem: – Am-puł-ki! Ministrant najspokojniej w świecie wskazując na stolik, powiedział: – Tam są.


Podczas kolędy w jednym z mieszkań ministranci zapowiadając wizytę księdza, gospodyni poprosiła o wodę święconą. Gdy jeden z chłopców nalał wodę do przyniesionego przez nią naczynia, kobieta powiedziała:
– Ty masz dwa złote za to, że dałeś mi wodę, a ty dostaniesz złotówkę, bo nic nie dałeś.
Kobieta zamknęła drzwi, a ministranci czekali na księdza. Po chwili jednak znów wyszła i zapytała:
– Chłopcy, a macie jeszcze kropidło?
Ministrant, który dostał złotówkę, wyciągnął kropidło i zapytał z szelmowskim uśmiechem:
– A ile pani da za kropidło?


W jednym z mieszkań ksiądz rozgląda się za jakimś świętym obrazem, bądź krzyżem, żeby zwrócić się w tym kierunku podczas modlitwy.
– Mają tu państwo jakiś obraz? – pyta gospodarzy.
– Tak... – zapewnili zakłopotani i gorączkowo rzucili się do sąsiedniego pokoju. Po chwili ojciec rodziny powrócił trzymając w rękach obraz przedstawiający... jezioro i żaglówki.


Podczas Mszy św. starszy ministrant powiedział młodszemu: „Idź do pokoju”, co – rzecz jasna – oznaczało, by podszedł do księdza na przekazanie znaku pokoju. Jednak chłopiec zaskoczony popatrzył na starszego ministranta i zapytał:
– A gdzie to jest?


Jeden z ministrantów w dzień powszedni podczas Mszy miał zaśpiewać psalm. Niestety, tego dnia nie było organisty. Gdy lektor zakończył czytanie, ministrant podszedł do ambony, poprawił mikrofon i... czeka. Dłuższą chwilę rozglądał się po świątyni, po czym powiedział:
– Panie Marku, podkład bym prosił.


Do zakrystii zakupiono piękny perski dywanik. Jednak pewnego dnia wydarzył się mały wypadek. Kilka rozżarzonych odłamków węgla spadło z kadzidła na dywanik wypalając w nim dość spore dziury. Gdy ksiądz proboszcz to zobaczył, podniósł dywanik i z żalem zapytał:
– I co się z nim stało?! To był nowy, piękny perski dywanik... A teraz, jaki jest?!
– Szwajcarski... – odpowiedzieli ministranci.


Początkujący ministrant poszedł pierwszy raz na kolędę. Starszy kolega uczył go, jak należy się zachować, o co może pytać mieszkańców, itd. Po kilku odwiedzonych rodzinach, początkujący ministrant zapukał do jednego z mieszkań i zapytał:
– Szczęść Boże. Mają państwo księdza?

Więcej anegdot

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.