Superbryka

Adam Śliwa

|

MGN 06/2012

publikacja 21.05.2012 14:17

Najpiękniejszy polski samochód wyprzedził swoje czasy. Syrena – auto-legenda znów mknie ulicami. Powstała rękami jednego człowieka.

Superbryka Jakub Szymczuk/GN

Gdy miłośnicy legendarnej Syreny Sport od kilkunastu lat mówili, że ten samochód trzeba odbudować, Mirosław Mazur podwinął rękawy i... zabrał się do pracy.
1 maja w Warszawie odbyła się prezentacja jedynego egzemplarza najpiękniejszego polskiego samochodu sprzed 52 lat, Syreny Sport.

Czerwona strzała

– To była niezwykła konstrukcja – mówi pan Mirosław. – W szarych latach 60-tych, gdy na polskich drogach królowały toporne Syreny i Warszawy, zespół inżyniera Cezarego Nawrota wpadł na szalony pomysł, by zbudować sportowy samochód. Najnowsze Ferrari nie wywołałoby dziś chyba takiego wrażenia, jakie czerwona sportowa Syrena z karoserią z tworzyw sztucznych wywołała w 1960 roku.
Auto robiło furorę za granicą, ale komunistycznym władzom naszego kraju... ... nie spodobało się. Dlatego czerwona strzała nie trafiła do produkcji. Jedyny oryginał zniszczono w 1978 roku.
– Oglądając zdjęcia tamtej Syreny Sport, wielu ludzi widziało, że samochód jest podobny do angielskiego Triumpha Spitfire – mówi pan Mazur. – Tyle, że pierwszy Spitfire powstał 4 lata po naszej Syrenie – śmieje się pasjonat. Aż trudno uwierzyć, że w Polsce w 1960 roku powstało coś takiego. – Gdy jechaliśmy do Warszawy, ludzie wołali: „Zobaczcie, to ta jedyna Syrena” – uśmiecha się pan Mirosław.

Superbryka   Jakub Szymczuk/GN

Trzy daty urodzenia

Pan Mirosław odtworzył Syrenę Sport ze zdjęć. – Zajęło mi to cały rok – opowiada. – Potem, gdy budowałem samochód, natrafiałem na różne problemy. Na przykład nie zdjęcia nie pokażą, jak mają wyglądać niektóre elementy, jak drzwi mają się zamykać, a przecież wszystko musiało działać – mówi twórca samochodu.
Syrena Sport ma wiele elementów starej, poczciwej syrenki: układ kierowniczy, pedały, koła, układ zawieszenia (częściowo zmodyfikowany), reflektory. Natomiast całkowicie nowa jest karoseria.
– Wszystkie elementy nadwozia musiały być symetryczne i musiały pasować do siebie. Najpierw przygotowałem więc formy z gipsu, potem z żywicy odlałem elementy karoserii – wyjaśnia pan Mirosław. – Gdy coś nie pasowało trzeba było zmieniać. Pewne wyliczenia robił komputer, ale większość powstała ręcznie. Tak, jak w oryginale.
Syrena Sport ma 3 daty urodzenia: 1. 1960 rok – powstanie oryginału; 2. 1981 rok –powstanie syreny, dawcy wielu części; 3. 2012 rok – pierwsza rejestracja Syreny Sport.

Superbryka   Jakub Szymczuk/GN

Pan samochodzik

– Moja przygoda z motoryzacją zaczęła się przypadkowo – opowiada pan Mazur. – Do technikum samochodowego trafiłem tylko dlatego, że szukając szkoły, spodobał mi się budynek – śmieje się. – Ale pasja szybko zaczęła się tam rodzić. Potem od chrzestnego dostałem motocykl Triumph z 1926 roku. Zacząłem go odnawiać. Trwało to całe dwa lata. Później przez 15 lat sezonowo pracowałem w Niemczech u winiarza. Przy okazji naprawiałem tam różne maszyny i konstruowałem własne.
W Polsce otworzyłem swój warsztat i remontowałem zabytkowe samochody. Wtedy powstał całkowicie od podstaw mój żółty buggy, lekki samochód z dużymi kołami i otwartym nadwoziem. Dzieci nazywają go pan samochodzik. Po jakimś czasie dla syna przerobiłem Nissana, dla córki Porsche we włoskim stylu, a moja siostra jeździ podobnym do Syreny Sport, Triumphem Spitfirem, który naprawiam i którym zajmuję się od lat.

Czerwony kabriolet

– Ten samochód podobny do Syreny uwielbiałem od dawna – przyznaje pan Mirosław. – Pierwszy raz widziałem go na ulicy, gdy byłem jeszcze chłopcem. Nawet nie śmiałem marzyć, że pojadę kiedyś takim pięknym, czerwonym kabrioletem. Wiele lat później trafił do mojego warsztatu. Miałem go remontować. Przy starych samochodach wszystko trzeba robić bardzo delikatnie. Przy Triumphie starałem się jeszcze bardziej. – Jakbym go robił dla siebie – dodaje. – Po raz trzeci samochód pojawił się w moim warsztacie, gdy był na sprzedaż. Wtedy namówiłem siostrę na zakup.
Marzenie Mirosława Mazura o Syrenie Sport spełniło się. Teraz w garażu czeka jeszcze na dokończenie Citroen BL 11, no i mnóstwo nowych pomysłów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.