Uwaga, leci Klimek

Katarzyna Migdoł-Rogóż

|

MGN 11/2004

publikacja 02.04.2012 18:43

Zakopane wstrzymało oddech. Klimek wzbił się w niebo i po chwili wylądował na 135. metrze. Narciarscy działacze z wrażenia oniemieli.

Klimek Murańka Klimek Murańka
fot. PAP

Dostał podmuch Klimek Murańka ma dziesięć lat. Mieszka w Zakopanem, ma trzech braci i dwie siostry. Na początku września stanął na rozbiegu Wielkiej Krokwi. Skoczył 135 metrów. Tylko pięciu metrów zabrakło mu do rekordu skoczni, który należy do Svena Hanawalda. Kiedy wylądował, mamie zrobiło się słabo, a jednemu z obserwatorów wypadł z ręki aparat fotograficzny. – Dostałem podmuch i poleciałem – opowiadał spokojnie po treningu.

Po raz pierwszy Klimek przyszedł na skocznię, gdy w telewizji zobaczył, jak skacze Adam Małysz. – Miał wtedy siedem lat – opowiada tata Klimka, Krzysztof Murańka. – Dwa razy wypadł z butów na skoczni. Trochę się po tych upadkach zraził, ale szybko wrócił. Idzie na całego Sportową pasję odziedziczył Klimek po tacie. Pan Krzysztof przez wiele lat był zawodnikiem polskiej czołówki w kombinacji norweskiej i w biatlonie. Początkowo, dla bezpieczeństwa, Klimek skakał z połowy rozbiegu. Ale po kilku próbach powiedział do taty: „Nie róbmy śmiechu, tata. Teraz idę na całego”!

Od tego czasu w powietrzu czuje się jak ryba w wodzie. Często pogania tatę, aby jechał z nim wcześniej na trening. – Kiedyś, gdy nie było mnie w domu, zamówił taksówkę i sam pojechał na skocznię – śmieje się pan Krzysztof. Klimek niczego się nie boi. Po prostu siada na belkę i zjeżdża na całego. – Wybijam się i lecę. O niczym nie myślę. Jak trzeba lądować, to ląduję. Czasem się wywracam, ale mam gruby kombinezon – dodaje Klimek. Czuje powietrze Najważniejsze w skokach to czuć powietrze. Trudno się tego nauczyć, bo albo się je czuje, albo nie.

Trener, Józef Jarząbek, mówi, że Klimek wyróżnia się wśród rówieśników. Nie tylko doskonale czuje powietrze, ale jeszcze w powietrzu umie się właściwie ułożyć. – Lubię skakać. Najbardziej podoba mi się w skokach lot. Wtedy, jak jestem w powietrzu – śmieje się Klim e k . – Klimek to talent – mówią t rener z y. – Zawzięty, bystry, szybko chwyta, co się do niego mówi. Ale czy za osiem lat też będzie wygrywał? Nie wiadomo. Na razie musi skakać na małych skoczniach, choć na nich osiągnął już wszystko, co było do wygrania. Chciałby próbować na dużych, a najlepiej na „mamutach”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.