Dlaczego cierpią dzieci

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 09/2004

publikacja 02.04.2012 00:58

Drogi Mędrcze Dyżurny! Ostatnio pojechałam na wycieczkę, w jej planie było zwiedzanie Oświęcimia. Dowiedziałam się tylu strasznych rzeczy i od tego momentu mam kilka wątpliwości.

Dlaczego cierpią dzieci

Wiem, że ludzie nie zawsze postępują zgodnie z przykazaniami Bożymi, ale dlaczego takie cierpienia spotkały dzieci? Małe dzieci, które nic nikomu nie zawiniły, musiały umierać w okropnych warunkach, dręczone głodem, chorobami czy wyczerpaniem. Dlaczego Bóg do tego dopuścił? Jeśli to kara za grzechy, to dlaczego ukarał kogoś, kto nie miał szansy dożyć dorosłości? Angelika

Droga Angeliko.
Wiesz, że Bóg dał nam wolną wolę, prawda? Dzięki temu kiedy podnoszę rękę, robię to z własnej woli. Ode mnie też zależy, czy spuszczę ją na nos sąsiada, czy poklepię go po plecach. Gdybym wybrał tę pierwszą możliwość, sąsiad zapewne nabrałby do mnie niejakiej niechęci. No i miałby rację, bo to ja mu rozkwasiłem nos, a nie Pan Bóg. Można by powiedzieć: „Ale czemu Bóg do tego dopuścił?”. A co miał zrobić, skoro na początku czasów nieodwołalnie pozwolił ludziom wybierać dobro lub zło? Jest wszechmocny, więc oczywiście mógłby nam co chwilę na to lub tamto nie pozwalać, ale wtedy bylibyśmy laleczkami na sznurkach, a nie wolnymi ludźmi. Przy wejściu do obozu Auschwitz jest napis: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Właśnie. To nie Bóg pędził te dzieci po obozowym bruku i nie Bóg uśmiercał je w gazowych komorach.

To ludzie. Myślący. Wolni. Jest coś takiego czarnego w człowieku, że potrafi robić rzeczy potworne. Ta potworność jest często tak „pomysłowa”, że trudno uwierzyć, żeby człowiek sam to wymyślił. No i racja, bo w takie rzeczy zawsze miesza się szatan. Tylko że on jest bezsilny, dopóki człowiek trzyma się Boga i swojego sumienia. Kiedy jednak człowiek uzna, że da sobie radę sam, zaraz tamten się o niego upomni i przerobi go w ostatnią kanalię. Ale zrobi to tak, że ten człowiek nawet tego nie zauważy. Czy wiesz, że Hitler do końca był przekonany o tym, że jest przyzwoitym człowiekiem? Podobnie uważał Himmler, wykonawca ludobójstwa wymyślonego przez Hitlera i wielu innych. Tu jest ten haczyk. Bo żaden człowiek nie zniósłby myśli, że jest bydlakiem. Dlatego zły pomaga ludziom usprawiedliwić ich grzechy, a nawet obciążyć odpowiedzialnością za nie innych.

Dam przykład. Osoby odpowiedzialne za zabicie nienarodzonych dzieci starają się wmówić sobie i innym, że to nie dzieci. Dlatego nazywają je embrionami, a nawet brzuchem, bo wołają nieraz: „Mamy prawo do swojego brzucha!”. Jeśli ktoś zrobił coś złego, lepiej czuje się w liczniejszym towarzystwie. Chce więc, żeby inni też tak robili, dlatego domaga się „legalizacji”. Jeśli uśmiercił dziecko, chce zalegalizować aborcję, jeśli staruszkę, to eutanazję. I tak dalej. Obozy koncentracyjne były według prawa ich założycieli legalne. I tak codziennie tysiące ludzi giną, bo ktoś sobie wytłumaczył, że tak jest słusznie. Wiesz, Angeliko, może i moglibyśmy mieć wątpliwości, czy się Bóg nami nie bawi, gdyby nie to, że sam, osobiście, pozwolił się w najgorszy sposób sponiewierać. On był bardziej niewinny niż nienarodzone dzieci, a jednak spotkała Go potworna krzywda.

Kiedy jak kiedy, ale tam, pod krzyżem, mogli ludzie zapytać: „Czemu Bóg na to pozwala?”. Zresztą chyba nawet tak pytali. Odpowiedź otrzymali o świcie trzeciego dnia, ale taka odpowiedź nie mieści się w naszych głowach. Kiedy przypominam sobie stosy bucików, które zostały w obozie Auschwitz po zamordowanych dzieciach, myślę sobie, że takie niewinne istoty są jak białe hostie. Zauważ, że hostie można wykraść z tabernakulum i znieważyć, podeptać, zniszczyć. Nie spadnie na sprawców grom, tak jak nie spadł na Golgocie. Ale tak naprawdę krzywdę robią sobie właśnie sprawcy. Nie mają pojęcia, co w tym momencie dzieje się w ich duszach. „Nie wiedzą, co czynią” - szeptał Jezus z krzyża. Milion razy lepiej być ofiarą niż oprawcą. Pan Jezus krwawi w cierpiących niewinnie, ale potem oni z Nim zmartwychwstają. A tego, co otrzymają w zamian za swoje cierpienie, nie da się porównać z żadnym ziemskim szczęściem. Cierpienia niewinnych to często nie kara za grzechy, tylko skutek grzechu innych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.