Kosmiczny umysł

Katarzyna Migdoł-Rogóż

|

MGN 09/2004

publikacja 01.04.2012 22:39

Siedemnastoletni Maciej Hermanowicz: uczeń Liceum Ogólnokształcącego w Olsztynie, jedyny Polak wśród trzech Europejczyków, wygrał międzynarodowy konkurs internetowy na najlepszy plan pracy marsjańskiej sondy Spirit i Opportunity organizowany przez Amerykańskie Towarzystwo Planetarne w nagrodę przebywał w Centrum Kosmicznym w Pasadenie, w Kalifornii

Maciej Hermanowicz Maciej Hermanowicz
fot. TOMASZ WASZCZUK / AGENCJA GAZETA

– Skąd dowiedziałeś się o konkursie?
– Kiedy uczyłem się jeszcze w gimnazjum, powiedział mi o nim nauczyciel fizyki. To była pierwsza edycja konkursu. Brałem też udział w drugiej. Ale dopiero w tym roku zakwalifikowałem się do międzynarodowej grupy laureatów.

– O czym była Twoja praca?
– Według własnego pomysłu przedstawiłem plan działania sondy marsjańskiej typu Mars Exploration Rover. Obejmował on między innymi projekt analizy próbek gruntu i skał. Miałem informacje o tej sondzie, o założeniu jej misji na Czerwonej Planecie i zdjęcia stamtąd.

– Skąd miałeś takie informacje?
– Dostarczyła mi je kiedyś sonda Viking 1, która pierwsza w historii wylądowała na Marsie.

– Nie byłeś jedynym, który wygrał konkurs.
– Byłem jednym z szesnastu osób. Zostaliśmy podzieleni na pary, z których każda w innym czasie odwiedziła Laboratorium Napędu Odrzutowego w Pasadenie, gdzie znajdowało się biuro kierowania misją. Moją współpracowniczką była szesnastoletnia Amerykanka Janice DeBerg.

– Na czym polegało Wasze zadanie?
– Obrabialiśmy niektóre zdjęcia dostarczone z Marsa. Braliśmy udział w konferencjach prasowych i pisaliśmy codzienne raporty informujące o przebiegu naszej pracy. Pracowaliśmy w grupie naukowców NASA odpowiedzialnych za przygotowanie planu działania robotów na Marsie.

– Jak traktowali Was naukowcy z NASA?
– Atmosfera, w jakiej pracowaliśmy, była fantastyczna. Naukowcy traktowali nas partnersko i zawsze odpowiadali na wszystkie pytania. Miałem szczególną okazję uczestniczyć w bardzo ważnym momencie - gdy łazik Opportunity zjeżdżał z lądownika na powierzchnię Marsa. Wszyscy naukowcy, a było ich kilkuset, wstrzymali oddech. Po chwili, gdy dotarły pierwsze zdjęcia i było wiadomo, że wszystko jest w porządku, zareagowaliśmy owacyjnie. Cały pobyt był niepowtarzalnym przeżyciem. Badanie nieznanego to wspaniała przygoda i ogromne nowe doświadczenie.

– Czy poza astronomią interesuje Cię coś jeszcze?
– Gram na pianinie, chodzę na kurs tańca towarzyskiego. Nade wszystko uwielbiam czytać. Przede wszystkim fantastykę. Słucham dobrej muzyki i gram w scholi parafialnej. Od pięciu lat jestem ministrantem i lektorem. A poza tym dużo podróżuję, uprawiam sport: pływam, gram w koszykówkę, jeżdżę na nartach. Astronomią i astronautyką interesuję się od dziecka. Lubię przede wszystkim nauki ścisłe. Uczę się też języków obcych. W ogóle lubię się uczyć.

– To może zostaniesz naukowcem?
– Planuję zająć się kosmicznymi misjami bezzałogowymi. Chciałbym pracować w obsłudze naziemnej. Niekoniecznie w NASA. Atrakcyjną byłaby także praca w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Tam też wiele ciekawego się dzieje. Na razie droga jest daleka. Przede mną matura, studia, a potem praca naukowa.

– Chciałbyś polecieć na Marsa?
– /śmiech/ Nie miałbym szans, ponieważ jestem alergikiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.