Nie kułem

MGN 09/2004

publikacja 01.04.2012 22:25

Ojciec Leon Knabit * Prof. Andrzej Bochenek * Prof. Stefan Stuligrosz

Prof. Andrzej Bochenek   Prof. Andrzej Bochenek
kardiochirurg
fot. AGENCJA GAZETA
Prof. Andrzej Bochenek

kardiochirurg

W szkole miałem problemy z matematyką. Musiałem się jej dużo uczyć, ale miałem bardzo dobrego nauczyciela, który wymusił na mnie, że maturę zdałem dosyć dobrze. I w końcu nauczyłem się tej nieszczęsnej matematyki. Kujonem nie byłem, nawet najlepszym uczniem nie byłem, ani nie zdobywałem pierwszych miejsc w olimpiadach przedmiotowych.

Ale też nie siedziałem w żadnej klasie, uczyłem się dobrze, bo miałem większość czwórek na świadectwach. Uważam, że byłem średnim uczniem. Skoro matma szła mi źle, nie wybrałem studiów technicznych.

Podobały mi się nauki humanistyczne. Bardzo lubiłem chemię i biologię, miałem z tych przedmiotów wspaniałych nauczycieli. Dlatego moje zainteresowania poszły w tym kierunku. Wybrałem medycynę.

 

Ojciec Leon Knabit   Ojciec Leon Knabit
benedyktyn
fot. PAT
Ojciec Leon Knabit

benedyktyn

Kujonem, ubolewam, ale nigdy nie byłem. W szkole podstawowej największą trudność miałem ze sobą samym, to znaczy z porządkiem. Ostatecznie wychodziłem na tym nieźle. Często korzystałem z tego, że miałem spore zdolności i nie chciało mi się przykładać systematycznie do nauki.

Miałem braki w zeszytach, które niestety musiałem później nadrabiać. Czego nie polecam nikomu, bo może się to skończyć złymi stopniami bądź zostaniem na drugi rok w tej samej klasie. Żeby coś osiągnąć, musiałem przekroczyć granicę własnego bałaganiarstwa.

Natomiast w szkole średniej duże trudności miałem z matematyką. W podstawówce lubiłem ten przedmiot, bo poziom był łatwiejszy. Raczej nie zdarzyło się tak, żeby nauczyciel obrzydził mi ten przedmiot.

Tak czasem bywa. Kiedy nauczyciel jest miły i oddany uczniom, wtedy jego przedmiotu jakoś łatwiej się uczy. A właśnie ja miałem samych dobrych i miłych nauczycieli.

 

 

Prof. Stefan Stuligrosz   Prof. Stefan Stuligrosz
dyrygent chóru „Poznańskie Słowiki”
fot. AGENCJA GAZETA
Prof. Stefan Stuligrosz

dyrygent chóru „Poznańskie Słowiki”

Uczyłem się dobrze, ale kujonem nigdy nie byłem. W szkole miałem piątki z przedmiotów humanistycznych i z religii. A z pozostałych tylko trójkę. Nie byłem leniwy, ale mnie za bardzo wtedy pochłaniała muzyka. Dlatego nie poświęcałem nauce dużo czasu. Dzisiaj tego nie żałuję, ponieważ nadrobiłem wszystko.

Przed wojną skończyłem gimnazjum właśnie z samymi trójkami. Po wojnie poszedłem do liceum. Byłem już wtedy dojrzałym człowiekiem i mogłem sam o sobie decydować. Maturę zdałem już bardzo dobrze. Wspominam dzisiaj trzy trudne przedmioty, które były moją bolączką: matematyka, fizyka i chemia.

Z nich zawsze dostawałem „tróje” na świadectwa. Mój wychowawca w gimnazjum, na którego wszyscy mówiliśmy „Rzeźnik”, bo ciął nam straszne oceny, zaprosił kiedyś mojego ojca do siebie. Powiedział, że jestem wybitnie uzdolnionym muzykiem i zaproponował, bym poszedł do specjalnego liceum.

Twierdził, że talent pomoże mi we wszystkim, nawet w tych trudnych dla mnie przedmiotach. Ojciec się nie zgodził, a ja dopiero po wielu latach mogłem zdać na ukochane studia i zająć się muzyką. Na studiach muzycznych uznawano mnie za wybitnego studenta, a ja nie miałem już żadnych problemów z nauką.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.