Kto się boi czarnego kota?

MGN 06/2004

publikacja 01.04.2012 11:18

Apoloniusz Tajner * Jerzy Kryszak * Beata Kozidrak * Marian Opania

Beata Kozidrak   Beata Kozidrak
piosenkarka
ZDJĘCIA PAT
Beata Kozidrak

piosenkarka

W przesądy wierzyłam, kiedy byłam dzieckiem. Teraz już w to nie wierzę, chociaż zawsze z łóżka wstaję prawą nogą.

Jeśli chodzi o czarnego kota, to rzeczywiście kiedyś bywało tak, że kiedy on przebiegł mi drogę, a ja jechałam samochodem, to czekałam, aż ktoś inny przejedzie pierwszy.

Nie boję się natomiast trzynastek, bo one zawsze były dla mnie szczęśliwe. Tak naprawdę wszystko zależy od naszego nastawienia do tych spraw.

Jeśli podchodzę do wszystkiego optymistycznie i nie przejmuję się przesądami, to nic złego się nie wydarzy.

Wiem, że piosenkarze mają swoje przesądy, których przestrzegają przed występami.

Ja po prostu chcę dawać ludziom to, co we mnie jest dobre, a nie stresować się czy przejmować jakimiś przesądami.

 

Marian Opania   Marian Opania
aktor
Marian Opania

aktor

Nie wierzę w żadne zabobony i przesądy. Raczej uznaję pewne zwyczaje i tradycje aktorskie. Na przykład nie można upuścić scenariusza.

Jeśli to się stanie, należy go przydepnąć, nie można gwizdać w teatrze, bo można zostać wygwizdanym i tym podobne.

Uważam to za nieszkodliwe zwyczaje i im właśnie hołduję. Oczywiście traktuję je bardziej żartobliwie i nie zawsze stosuję.

Na przykład, kiedy prowadzę samochód, a upadnie mi scenariusz, to nie przydeptuję go.

Mój kolega raz tak zrobił, ściągnął nogę z hamulca i wylądował w bagażniku samochodu jadącego przed nim.

Nieraz zdarzyło się, że złamałem te zwyczaje i nic chyba się nie stało.

Nie przypominam sobie, żeby coś złego z tego wyniknęło.

Apoloniusz Tajner   Apoloniusz Tajner
trener
Apoloniusz Tajner

trener

Nie należę do ludzi przesądnych. Nie mam nawet ulubionego „knifu”, jak to niektórzy mówią, że niby nie wierzą, ale wystrzegają się czarnego kota i pechowej trzynastki. Natomiast sportowcy mają pewien sposób postępowania, taki rytuał, który trzeba wykonać przed startem. To jest dość powszechne, że zawodnik musi wykonać szereg czynności, żeby się czuł gotowy do startu i w zgodzie z samym sobą.

Jeśli coś opuścił, to rzeczywiście może to potraktować jako taki zły omen. Mnie się przydarzyło coś podobnego. Już jako trenerowi, podczas pierwszego sławetnego Pucharu Świata w Zakopanem.

Było takie zamieszanie, ludzie kręcili się wszędzie, nawet tam, gdzie nie powinni. Zapomniałem zabrać na skocznię krótkofalówkę. Dla trenera jest ona ważnym elementem w pracy. Można wiele zaprzepaścić przez brak łączności. Niektórzy uznali to za zły omen, jednak wszystko, oczywiście, rozwiązało się bardzo pozytywnie dla mnie i zawodników. W tym sezonie narciarskim Adam Małysz miał podobną sytuację.

W Trondhaim, w trakcie pierwszego skoku zsunęły mu się okulary. To była groźna sytuacja. Adam musiał myśleć o tym, żeby szczęśliwie wylądować, a nie dobrze skoczyć.

Dlatego skok był słabszy. Okazało się, że po próbnym skoku wyjeżdżał na skocznię krzesełkiem numer 13. Jerzy Kryszak   Jerzy Kryszak
satyryk
Nie zauważyliśmy tego. Dopiero dziennikarze nam o tym powiedzieli. Od tego momentu Adam uważa na trzynastki.

Jerzy Kryszak
satyryk

Nie jestem w ogóle przesądny. Żeby podeprzeć się żartem, powiem tak: odpukuję, ale przesądów nie mam. Nie wiem, co to są przesądy, więc mnie nie dotyczą.

Nie znam żadnych, no chyba te aktorskie, ale nie przestrzegałem ich nigdy.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.