Upolowany przez Boga

Ks. Tomasz Jaklewicz

|

MGN 01/2012

publikacja 15.02.2012 10:59

Był angielskim dżentelmenem wiernym całe życie jednej miłości… Miłości do książek. Nawrócił się dzięki książkom i przyjaźni. Jak ważne jest to, co czytamy i z kim się przyjaźnimy!

Pomnik C.S. Lewisa w rodzinnym Belfaście w Irlandii Północnej Pomnik C.S. Lewisa w rodzinnym Belfaście w Irlandii Północnej
Flickr/genvessel / CC 2.0

Autor „Opowieści z Narni”, Clive Staple Lewis całe dorosłe życie spędził na słynnych uniwersytetach. W Oksfordzie studiował i tam został profesorem, a w Cambridge wykładał pod koniec życia. Oba te uniwersyteckie miasta w Anglii mają niepowtarzalną atmosferę. Studenci mieszkają razem z profesorami w kolegiach, tworząc wspólnotę uczniów i nauczycieli. Każde kolegium ma kaplicę, jadalnię, bibliotekę, sale wykładowe. Wiele zachowało pobożne nazwy (np. kolegium Trójcy, Jezusa, Bożego Ciała). Stare gotyckie budynki porośnięte bluszczem tworzą średniowieczno-baśniowy klimat. Aż chciałoby się postudiować!

Waleczne myszy w zbroi
Zaczęło się w Irlandii. Clive Staple Lewis urodził się w Belfaście w Irlandii Północnej w 1898 roku. Irlandia należała wtedy do Królestwa Brytyjskiego. Jego ojciec był prawnikiem, a mama córką pastora anglikańskiego. Miał starszego o 3 lata brata Warrena, z którym łączyło go wiele zainteresowań i serdeczna więź. Młody Lewis miał trzy lata, gdy tak boleśnie przeżył śmierć psa Jacksie, że kazał siebie nazywać Jacksie. Odtąd rodzina i przyjaciele zawsze mówili do niego Jack (skrót od Jacksie).
Gdy miał 7 lat, rodzina przeprowadziła się do domu zwanego Little Lea. Dom otaczały pagórki porośnięte pastwiskami i lasami opadającymi stromo do morza. W oddali majaczyły góry Mourne. Dorastający Lewisowie ganiali po wzgórzach i jeździli rowerami.
Irlandzki krajobraz z dzieciństwa stał się natchnieniem dla Narnii. Jack z wypiekami na twarzy słuchał niani godzinami opowiadającej baśnie pełne niezwykłych bohaterów i historii. Cały dom był zawalony książkami, młody Lewis buszował w nich bez ograniczeń.
W domu Lewisów stała wielka dębowa szafa, w której najmłodsi mieli swoją kryjówkę. Jack snuł w niej opowieści, a dzieci słuchały go w ciemności i ciszy. Już jako chłopak próbował pisać opowiadania o „walecznych myszach i królikach, które wyruszyły w pełnej zbroi na bitwę z kotami”.

Ciasne szkoły
Beztroskie dzieciństwo Lewisa skończyło się wraz ze śmiercią matki. Jack miał wtedy 10 lat. Uczył się w różnych szkołach. Był tak zdolny, że nie umiał się odnaleźć w żadnej. W końcu ojciec postarał się o prywatnego nauczyciela, który przygotował go do egzaminu na studia. W 1914 roku wybucha I wojna światowa. Starszy brat zostaje powołany do armii, Jack rozpoczyna studia, ale w 1917 roku po ukończeniu 19 lat  również wyrusza na front do Francji. Wkrótce zostaje ranny i ostatecznie zwolniono go ze służby. Na wojnie ginie jego serdeczny przyjaciel, rówieśnik Paddy Moore. Przed jego śmiercią Lewis obiecał, że gdyby coś złego się stało, zaopiekuje się jego matką i siostrą. Obietnicę wypełnił. Pani Moore stała się jakby jego przybraną matką, choć charakter miała dość trudny. Lewis opiekował się nią aż do jej śmierci w 1951 roku. Po powrocie z wojny Lewis studiuje na uniwersytecie oksfordzkim, każdy kolejny rok kończy z wyróżnieniem. Nic więc dziwnego, że ze studenta szybko zamienia się w profesora.

Ewangelia – najpiękniejsze opowiadanie
Lewis był ochrzczony i wychowany jako anglikanin. Śmierć matki, wojna, studia – to wszystko sprawiło, że stracił wiarę. Po latach napisał: „Podobnie jak wielu ateistów, tak i ja żyłem wtedy w sprzeczności. Utrzymywałem, że Bóg nie istnieje, i byłem na Boga zagniewany, właśnie dlatego, że nie istnieje”.
Ponownie Lewis zbliżył się do Pana Boga Lewis dzięki książkom Chestertona, słynnego angielskiego pisarza i dziennikarza, który stał się katolikiem i bronił wiary w książkach i artykułach, inteligentnie i z humorem.
Prawdziwy przełom nastąpił, gdy Lewis spotkał się z J.R.R. Tolkienem, autorem słynnej trylogii „Władca Pierścieni”. Tolkien był także profesorem na Oksfordzie, głęboko wierzącym katolikiem. Obu angielskich dżentelmenów połączyła przyjaźń, trwająca długie lata. Do dziś w jednym z pubów (typowy angielski bar) Oksfordu można znaleźć tabliczkę przypominającą spotkania i zacięte dyskusje grupy przyjaciół, której przewodzili Lewis i Tolkien. Autor „Władcy Pierścieni” stopniowo przekonywał Jacka do wiary. We wrześniu 1931 roku do późnej nocy zażarcie dyskutowali na tematy religijne. Dzięki Tolkienowi Lewis odkrył, że Ewangelia to najpiękniejsza ze wszystkich opowiadań, bo wydarzyła się naprawdę. Nazajutrz po tej dyskusji Lewis stał się chrześcijaninem. Po latach wyznał: „Nigdy nie szukałem Boga. Zawsze było jakoś odwrotnie. To On był myśliwym, a ja zwierzyną. Skradał się za mną jak Indianin, wycelował i wypuścił strzałę. I jestem wdzięczny, że moje pierwsze świadome spotkanie z Bogiem właśnie tak się odbyło”. Można dodać, że Pan Bóg posłużył się Tolkienem, który tę strzałę wycelował.

Cienista dolina
Po swoim nawróceniu Lewis prawie wszystkie książki poświęcił wierze. Odkrył skarb i chciał nim dzielić. Robi to też w „Opowieściach z Narni” w oryginalny, można powiedzieć fantastyczny sposób. Stworzył znakomite książki dla dzieci, choć nigdy nie miał dzieci. Był profesorem, ale miał w sobie coś z dziecka.
Wiódł spokojne życie. Mieszkał pod jednym dachem z bratem i przybraną matką. Był typowym tzw. starym kawalerem. Nie ożenił się, bo cały czas miał nos w książkach. Był już po pięćdziesiątce, kiedy dopadła go miłość. Jej historia została opowiedziana we wzruszającym do łez filmie „Cienista dolina” (wszystkim polecam!). Kobieta nazywała się Joy Gresham, była amerykańską pisarką, niewierzącą Żydówką, jej cywilne małżeństwo rozpadało się. Poznali się z Lewisem dzięki książkom. Joy napisała list, w którym wyznała, że po lekturze jego książek nawróciła się na chrześcijaństwo. W końcu zamieszkała w Oksfordzie. W 1956 roku wzięli cywilny ślub. Nie zamieszkali jednak razem, Lewis zrobił to tylko po to, by Joy mogła przebywać bez kłopotu w Anglii. Wkrótce okazało się, że Joy jest chora na raka. Dopiero wtedy Lewis zrozumiał, jak bardzo ją kocha. Ślub kościelny odbył się w szpitalu. Nieoczekiwanie Joy na jakiś czas odzyskała siły. Niestety po dwóch latach szczęścia choroba powróciła. Joy zmarła w wieku 45 lat. Lewis bardzo boleśnie przeżył tę stratę. Zmarł 22 listopada 1963 roku w wieku 65 lat. W tym samym dniu zginął w zamachu prezydent USA John F. Kennedy. To wydarzenie przyćmiło śmierć pisarza. Na pogrzebie Lewisa było kilku bliskich przyjaciół, wśród nich Tolkien.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.