Odpoczynek z efektem

Franek fałszerz

|

MGN 01/2012

publikacja 15.12.2011 00:00

Luc Olivier Merson (1846–1920), Wypoczynek w trakcie ucieczki do Egiptu, 1880, Museum of Fine Arts, Boston

Ksiądz mówi kazanie. W pierwszej ławce siedzi baba (ta sama, co to kiedyś przychodziła do lekarza) i co chwilę odzywa się: „To już było”. Wreszcie ksiądz się zdenerwował i huknął: „Kto mi tu ciągle przeszkadza!”. Na to baba: „O! Tego jeszcze nie było!”.

No właśnie. Jak człowiek nie zrobi czegoś nowego, to nikt nie zwróci na to uwagi. Nawet, jeśli opowiada o tym, co już wszyscy znają, musi to opowiedzieć w nowy sposób. Malarze XIX wieku mieli ten problem. Warsztat malarski opanowali już do perfekcji, potrafili rzeczywistość oddać lepiej niż zdjęcie (a zdjęcia już wtedy zaczęły się pojawiać). Na kolejnych wystawach w europejskich stolicach pojawiały się setki, jeśli nie tysiące, nowych dzieł. A każde namalowane bez zarzutu. Po kilku godzinach oglądania takiej masy obrazów człowiek mógł się kompletnie obrazić (albo raczej przeobrazić). I potem już się miało w głowie jedną wielką obraźnię. Żeby się więc jakiś obraz mógł z tej obraźni wydobyć do wyobraźni, trzeba go było namalować nie tylko dobrze, ale jeszcze jego temat przedstawić nietypowo. Żeby zaskoczony człowiek zdziwił się na przykład: „Święta Rodzina i sfinks. Tego jeszcze nie było!”.

Luc Olivier Merson (1846–1920)   Luc Olivier Merson (1846–1920)

Przyznacie chyba, że takiego obrazu jeszcze nie widzieliście? Święta Rodzina została już przedstawiona na milionach malowideł, ale to malowidło jest inne od wszystkich. Lucowi Olivierowi Mersonowi udało się przykuć uwagę widza. I nie chodzi tylko o tego sfinksa, ale o niezwykłą atmosferę całego obrazu. Nazywa się on „Wypoczynek w trakcie ucieczki do Egiptu”. To nie jest cukierkowa scena, jakich wiele. Trwa chłodna noc gdzieś na skraju egipskiej pustyni. Nie są to jednak „egipskie ciemności”, bo postacie i przedmioty oświetla zimny blask księżyca, a na niebie skrzą się gwiazdy. Józef śpi, otulony okryciem, osiołek skubie jakieś źdźbła wystające spod piasku. Tli się ognisko, ale ono nie daje wiele ani ciepła, ani światła. W obrazie jest tylko jedno źródło wyraźnego i ciepłego blasku: mały Jezus. Widz odnosi wrażenie, że to właśnie Dzieciątko czuwa nad śpiącą Rodziną. Czuje też, że to w Nim jest prawdziwe bezpieczeństwo.

A dlaczego Maryja z Dzieciątkiem śpi na cokole sfinksa? Nie należy się tu doszukiwać żadnych specjalnych znaczeń. Sfinks to, obok piramid, najbardziej charakterystyczna wizytówka Egiptu. Dzięki niemu Merson osadził ten „odpoczynek Świętej Rodziny” w konkretnym miejscu i czasie, a ponadto osiągnął efekt niezwykłości. Na ten efekt złożyły się też inne rzeczy – zwłaszcza wielkie przestrzenie pustki w całym obrazie.

I tylko ja miałem przez ten efekt problem, bo za wiele tu do fałszowania nie ma i bałem się, że łatwo wszystkie różnice znajdziecie. Ale chyba sobie poradziłem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.