Nie ma ważniejszego zadania dla księdza, jak pokazywać ludziom drogę do nieba. Z opowiadań mojej mamy pamiętam Ankę Kwiotek. Miała 10 lat, gdy nagle źle się poczuła. Z wysoką gorączką położyła się do łóżka i od tamtego dnia już nigdy z łóżka nie wstała.
Z opowiadań mojej mamy pamiętam Ankę Kwiotek. Miała 10 lat, gdy nagle źle się poczuła. Z wysoką gorączką położyła się do łóżka i od tamtego dnia już nigdy z łóżka nie wstała. Lekarze stwierdzili: To choroba Heinego-Medina. Przez ponad 50 lat była sparaliżowana. Nikt nie pamięta, by Anka kiedyś skarżyła się. Codziennie przyjmowała Komunię św. – To dla mnie „Boży atom” – mówiła. Nie rozstawała się z krzyżem i z różańcem.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.