nasze media Mały Gość 04/2024

Nie uciekł przed trądem

dodane 29.08.2006 14:38

BŁOGOSŁAWIONY DAMIAN DE VEUSTER


Co cię boli mateczko? Pozwól obejrzeć twoje ręce - młody, barczysty misjonarz pochylił się nad jęczącą Hawajką. Staruszka wcisnęłą sie w ciemny kąt chaty. Łagodnie, lecz stanowczo ojciec Damina de Veuster pochwycił jej rekę i odwinął brudne szmaty. Zaledwie usunął opatrunek odskoczył z odrazą i zbladł. _ TRąd, Boże, trąd! - wyszeptał. Palce kobiety były już tylko białymi, opuchniętymi kikutami. Chwycił się za serce, bo zdawało mu się, ze czuje uścisk śmierci. Ręce natrafiły na misjonarski krzyż. Wyciągnął go przed oczy. Zacisnął w palcach. - Wiem, Ty jesteś w każdym człowieku. W trędowatym tez. Przebacz, że Cię nie poznałem.
Kapłan wszedł ponownie do chaty. Z torby wyjął koszulę i podarł ją w pasy. Obmył rany, po czym na nowo opatrzył ręce trędowatej. Kilka lat później, jako pierwszy zdrowy człowiek, dobrowolnie zamieszkał na wyspie Molokai. Tam wywożono chorych na trąd. Dla ludzi, skkazanych na powolną i okrytną śmierć stał się podporą, ojcem, nauczycielem, sanitariuszem, budowniczym i grabarzem. Po pietnastu latach służby sam zachorował na tę starszną chorobę i zmarł. Był to rok 1889.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..