Pierwszy frunie nad ziemią. Drugi unosi drzwi jak skrzydełka. Trzeci nazwano… ważką. Minisamochody do maksizadań.
Wyglądają niewinnie. Airbus Pop.Up, catecar Dragonfly i toyota i-TRIL są małe i raczej nie rozwiną zawrotnych prędkości na drodze. Znają się za to na prawdziwych sztuczkach. W marcu oczarowały zwiedzających Międzynarodowy Salon Samochodowy w Genewie. Miniauta łączy jeszcze to, że nie można ich nigdzie kupić. Na razie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.